Zdobyliśmy jedyny medal dla polskiej siatkówki w tym sezonie - rozmowa z Radosławem Panasem, cz. II

Nowy szkoleniowiec Lotosu Trefl Gdańsk, Radosław Panas, ocenia swój zespół przed sezonem i tłumaczy dlaczego jest optymistą mimo słabych wyników w sparingach.

W tym artykule dowiesz się o:

Ola Piskorska: Jak oceniasz występ swojego zespołu na Memoriale Ambroziaka?

Radosław Panas: Nie jestem z niego do końca zadowolony, liczyłem zwłaszcza na więcej w półfinałowym meczu z Perugią. Spodziewałem się lepszej gry w wykonaniu moich zawodników, a tymczasem nie pokazaliśmy wszystkiego, co potrafimy, jakoś tak obok tego meczu przeszli moi zawodnicy. Dlatego w szatni przed meczem o trzecie miejsce powiedziałem im, że przegrać można zawsze, ale ważne, w jakim stylu. I porażka z ZAKSĄ była już do zaakceptowania, dużo wyrównanej walki i przegrane tylko końcówki.

W obu tych meczach traciliście seriami punkty z przyjęcia, nie niepokoi cię to?

- To fakt, nad tym na pewno musimy popracować. Najbardziej irytuje mnie to, że często traciliśmy te punkty po łatwych zagrywkach, może to brak koncentracji albo brak dokładności. Jeżeli idzie mocna i trudna zagrywka, to jestem w stanie zaakceptować złe przyjęcie albo w ogóle jego brak, ale przy łatwej to nie może nam się zdarzać.

Jak oceniasz formę Kuby Jarosza?

- Kuba jest z nami pierwszy tydzień, dałem mu zagrać kilka spotkań, żeby zaczął wchodzić w rytm. Wdrażamy go do gry, ale oczywiście mogą i będą się zdarzać jeszcze nieporozumienia, na przykład między nim a rozgrywającym. Ale Kuba z Grześkiem (Łomaczem – przyp.red.) znają się nie od dzisiaj, więc spodziewam się, że szybko wszystko się ułoży.

I od początku ligi Kuba Jarosz będzie występował w pierwszej szóstce?

- Oczywiście, nie po to podpisywaliśmy z nim kontrakt, żeby sadzać go na ławkę. Jeżeli tylko z jego zdrowiem będzie wszystko w porządku, to będzie grał w podstawowym składzie.

W Lotosie oprócz zmiany na stanowisku trenera dość istotnie przebudowano też zespół, jaki był twój wpływ na transfery?

- Bardzo duży. Wszystkie transfery były dokonywane przy wspólnej konsultacji zarządu, właściciela klubu i mojej. Oczywiście nasze chęci trzeba było przełożyć na możliwości finansowe klubu, nie mogliśmy mieć wszystkich, których byśmy chcieli. Ale na pewno nie ma wśród zawodników ani jednego, którego ja bym nie chciał w tym zespole mieć.

A dlaczego zabierasz tylu zawodników z Warszawy? W tym sezonie szóstka Lotosu Trefla bardzo przypomina tą sprzed dwóch sezonów Politechniki.

- (śmiech) Nie zapominaj, że kilku z nich to ja ściągnąłem do Warszawy, będąc trenerem Politechniki przez trzy sezony. Mówiąc szczerze, taka była moja koncepcja budowania drużyny w tym sezonie, żeby postawić na chłopaków, których znam, którzy się już sprawdzili w boju i z którymi dobrze mi się współpracuje. Cieszę się, że mam w Gdańsku tylu zawodników, z którymi dwa sezony temu w Politechnice walczyliśmy w pucharze Challenge i doszliśmy aż do finału. Mam co do nich pewność, że oni się nie boją ciężkiej pracy ani wyzwań i dadzą z siebie wszystko na boisku.

I jak oceniasz swój zespół po dwóch miesiącach okresu przygotowawczego? Na co was stać w tym sezonie?

- Oczywiście wszystkie moje opinie czy przewidywania zweryfikuje liga, ale na razie jestem bardzo zadowolony z tej drużyny i pracy, jaką wykonaliśmy przez ostatnie tygodnie. Chłopaki bardzo ciężko zasuwają na treningach, a do tego jest wyjątkowo dobra atmosfera, mam poczucie, że zbudowaliśmy prawdziwy zespół. Jak na nich patrzę to przypomina się drużyna z Warszawy przed sezonem 2010/2011, kiedy ostatecznie zajęliśmy piąte miejsce albo sezon w Częstochowie, który zakończył się zdobyciem Pucharu Polski i srebrnego medalu.

Ale na razie w sparingach specjalnych sukcesów nie odnosicie?

- Nigdy jako trener nie przywiązywałem specjalnej wagi do meczów i turniejów przedsezonowych. Traktuję je bardziej jako poligon doświadczalny, okazję do obejrzenia i sprawdzenia tych zawodników, z którymi dotąd nie pracowałem i nie wiem na co ich stać czy przećwiczenia różnych wariantów w warunkach innych niż treningowe. Wyniki mają dla mnie znaczenie dopiero po starcie ligi.

A jakie są wasze cele na ten sezon w lidze w takim razie?

- Przede wszystkim zrobić postęp w porównaniu z poprzednim sezonem. Wtedy klub osiągnął ósme miejsce, najwyższe w swojej dotychczasowej historii i chcemy ten wynik poprawić, czyli miejsce siódme jest naszym celem minimum na ten sezon. Myślę, że liga po poszerzeniu będzie bardzo wyrównana i zapowiadają się duże emocje i bardzo ciekawe mecze. Na pewno miejsce w play-off trzeba będzie sobie wywalczyć w ciężkim boju.

W minionym sezonie z AZS-em Olsztyn nie udało się wam wejść do play-off.

- Wynik w minionym sezonie był po prostu słaby, nie ukrywajmy, wiele przyczyn się na to złożyło, na pewno nie jestem z niego zadowolony. Ale z drugiej strony udało mi się wypromować kilku fajnych, rokujących, młodych chłopaków, zostali powołani do kadry B, dwóch nawet zdobyło medal na uniwersjadzie w Kazaniu. A paru dostało po sezonie propozycję zmiany klubu, więc nie można uznać tego sezonu za całkiem stracony.

Masz poczucie, że ten medal na uniwersjadzie to jest osiągnięcie? Było trochę głosów, że to niepoważna impreza.

- Zależało mi bardzo na przywiezieniu medalu z Kazania. Jako zawodnik byłem 20 lat wcześniej na uniwersjadzie w Buffalo i przywieźliśmy srebrny medal, dla nas to był ogromny sukces i bardzo chciałem to powtórzyć, tym razem jako trener. To było dobre i przydatne doświadczenie dla chłopaków, trenowali razem z kadrą A, potem pojechali na dużą, międzynarodową imprezę i doszli do samego finału, zdobywając srebrny medal. Okazało się, że to był jedyny w tym roku medal dla polskiej reprezentacji (śmiech).

Na koniec zapytam cię o PlusLigę. Które z tegorocznych transferów wydały ci się najbardziej interesujące?

- Będę na pewno obserwował jak się zaaklimatyzują Fabian Drzyzga z Dawidem Konarskim w zespole mistrza Polski i ile będą grać, bo to przyszłość naszej reprezentacji, tak samo będę się też przyglądał Grześkowi Boćkowi, którego transfer został nagłośniony przez kontrowersyjne okoliczności. No i mamy bardzo interesującą kolonię argentyńską w PlusLidze, pięciu zawodników z drugiej półkuli, ciekawi mnie czy i jak się zaaklimatyzują w Polsce.

A kto twoim zdaniem ma największe szanse na mistrzostwo kraju w tym sezonie?

- Zdecydowanie Resovia jest faworytem. Stabilnie i konsekwentnie budowany zespół, bardzo mało zmian, dołączyło kilku dobrych zawodników, więc będą mieli bardzo wyrównany skład oparty w większości na siatkarzach, którzy w minionych sezonach zdobywali z klubem oba tytuły mistrza Polski.

Rozmawiała Ola Piskorska

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (1)
avatar
stary kibic
9.10.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ten srebrny medal w Kazaniu to niewątpliwy sukces dla wielu młodych zawodników, ale gra w finale niewiele miała z woli zwycięstwa. Mam tylko nadzieję, że zapowiadana walka o siódme miejsce nie Czytaj całość