Agata Sawicka: Musimy poprawić odbiór

W sobotę Chemik Police pokonał Atom Trefl Sopot 3:0. Wynik dla gospodyń był nadzwyczaj korzystny, jednak po obu stronach siatki nie zabrakło mankamentów.

Największe problemy z przyjęciem zagrywki miała Małgorzata Glinka-Mogentale, którą często, w trakcie ustawień w drugiej lini, zmieniała Justyna Raczyńska. Jednak obie drużyny miały spore kłopoty z dokładnym dograniem piłki do siatki, co zdecydowanie utrudniało grę kombinacyjną.

- To był pierwszy mecz. Już kilka dni przed poczułam mały stresik, który stopniowo narastał. Myślę, że to jeden z powodów gorszego przyjęcia. Poza tym wciąż się zgrywamy. Później to powinno być bardziej automatyczne. Każda z zawodniczek będzie świadoma, którą część boiska kryje, więc nie pojawi się aż tyle nieporozumień - mówi Agata Sawicka.

W drugim secie siatkarki Chemika Police odrobiły siedmiopunktową stratę, dzięki czemu podcięły skrzydła Atomowi Trefl Sopot. To był kluczowy moment całego meczu i bardzo dobry sposób na budowę atmosfery, o którą Chemik tak bardzo się stara.

- Grałyśmy ambitnie w obronie, asekurowałyśmy własny atak - tym samym każda z nas miała poczucie, że może liczyć na koleżankę obok. Wszyscy mówią, że w drużynie jest wiele gwiazd, więc samo się będzie wygrywać. Otóż nie. Trzeba zbudować charakter, a takie zwycięstwa na pewno w tym pomagają - dodaje Sawicka.

To już drugie zwycięstwo Chemika z mistrzyniami Polski. Beniaminek Orlen Ligi zbudował pewną przewagę psychologiczną, o której wspominała Izabela Bełcik na konferencji prasowej.

- Być może mamy teraz drobną przewagę mentalną, ale do play offów wszyscy o tym zapomną. To wtedy gra się najważniejsze mecze. Oczywiście, każde zwycięstwo nas cieszy, ale nie ma co popadać w euforię - kończy libero Chemika.

Źródło artykułu: