Anna Rybaczewska: Na boisku zawsze reaguję tak samo

Anna Rybaczewska była zdecydowanie najjaśniejszą postacią w Legionovii w przegranym starciu z Muszynianką. - Nasza forma będzie rosła - zapewnia przyjmująca.

Urodzona w Polsce siatkarka po sześciu latach znów powróciła do Orlen Ligi. W sezonie 2006/07 reprezentowała barwy Muszynianki Fakro, ale szybko zdecydowała się na powrót do Francji, gdzie od początku swojej sportowej kariery występowała łącznie aż w siedmiu klubach. Pytanie więc, czy zatęskniła za popularnością, jaką w naszym kraju cieszy się siatkówka? - W lidze francuskiej liczba kibiców na trybunach zawsze zależy od poziomu spotkania. W ubiegłym sezonie podczas Ligi Mistrzyń miałam okazję grać w hali, w której zasiadło 4-5 tysięcy ludzi. Jednak faktem jest, że w Polsce fani przychodzą zawsze i w każdym spotkaniu można czuć ich doping. Jest to niesamowicie motywujące i bardzo to lubię. Siatkówka budzi tutaj po prostu większe zainteresowanie. Oczywiście, że cieszę się z gry w Polsce. Urodziłam się w Olsztynie, więc powrót wiele dla mnie znaczy, szczególnie, że mogę łączyć to z moją pracą i reprezentować barwy takiego klubu, jak Siódemka Legionovia - powiedziała nam Anna Rybaczewska.

31-letnia przyjmująca jest zadowolona z postawy, jaką w meczu z Muszynianką zaprezentowała jej drużyna. - Pokazałyśmy się znacznie z o wiele lepszej strony niż tydzień temu w Dąbrowie Górniczej. Mam nadzieję, że teraz nasza forma będzie systematycznie rosła, a to przełoży się też na wyniki i zwycięstwa. Przecież już w tym meczu niewiele nam brakło do wygranej. Mamy więc powody do zadowolenia - stwierdziła.

Rybaczewska to filar zespołu i - jak na razie - najbardziej trafiony transfer Legionovii. Większość piłek, szczególnie w kluczowych momentach, jest kierowanych

właśnie do niej. - Nie wiem, jakie jest założenie - o to należy zapytać trenera. Staram się po prostu dać z siebie wszystko w każdym elemencie i kończyć jak najwięcej piłek - zapewniła skromnie przyjmująca.

Faktem jest jednak, że Rybaczewska robi różnicę w ataku, a w przyjęciu wprowadza wiele spokoju. Choć w tym elemencie ciągle powracają stare koszmary - niedokładność i przestoje. - Trzeba spojrzeć w statystyki, ale rzeczywiście - kilka punktów oddałyśmy przez kiepski odbiór. To element, nad którym trzeba popracować, ale w siatkówce nie można wszystkiego przyjąć w punkt, więc błędy się zdarzają - tłumaczy.

Rybaczewska to nie tylko doświadczona zawodniczka, ale także wulkan energii. Jej radość po udanych akcjach wielu przypomina ekspresyjne zachowanie jej ojca, Mirosława Rybaczewskiego. Czy to sposób na przekazanie koleżankom dobrej energii? - Zawsze na boisku reagowałam i reaguję tak samo. Taka jestem i na pewno się nie zmienię - kończy krótko siatkarka.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (0)