Michał Kozłowski: Sami napompowaliśmy sobie balonik

Nie tak inaugurację sezonu PlusLigi we własnej hali wyobrażali sobie siatkarze AZS-u Częstochowa. Częstochowianie gładko przegrali z Jastrzębskim Węglem.

Przekonująca wygrana w pierwszej kolejce z Transferem Bydgoszcz znacznie zaostrzyła apetyty częstochowskich kibiców, którzy liczyli, że podopieczni Marka Kardosa pójdą za ciosem i tegoroczny sezon PlusLigi również we własnej hali rozpoczną od zwycięstwa. Stało się jednak inaczej i jastrzębianie brutalnie obnażyli wszelkie słabości Akademików. - Oczekiwania były naprawdę bardzo duże. Sami być może napompowaliśmy sobie ten "balonik" i chyba niepotrzebnie. Myśleliśmy, że stawimy większy opór ekipie z Jastrzębia. Niestety, byli od nas lepsi w każdym elemencie i wynik odzwierciedla ich grę - przyznaje rozgrywający biało-zielonych, Michał Kozłowski.

Akademicy na początku drugiej partii doszli do głosu i po serii znakomitych zagrywek Michała Kamińskiego prowadzili już 11:6. Gospodarze szybko roztrwonili jednak przewagę. - Jedna nieskończona akcja, niedokładne przyjęcie i Jastrzębie wróciło do gry. Szkoda, ponieważ złapaliśmy swój rytm grania. Wszystko wskazywało na to, że będziemy doganiać w setach rywala i wyrównamy stan rywalizacji przed tą przerwą. Niestety, nie udało się. Zespół z Jastrzębia pokazał, ile nam jeszcze brakuje do czołówki. Na pewno musimy wyciągnąć wnioski z tej porażki i dążyć do tego, aby nasza gra była coraz lepsza - mówi rozgrywający wypożyczony z Asseco Resovii Rzeszów.

- Rywale byli lepsi w każdym elemencie - przyznawał Michał Kozłowski
- Rywale byli lepsi w każdym elemencie - przyznawał Michał Kozłowski

Jedną z nowinek regulaminowych obowiązujących w tym sezonie w PlusLidze jest dziesięciominutowa przerwa po drugim secie. Zdania na jej temat są podzielone, a wszyscy podkreślają, że może ona diametralnie odmienić losy spotkania i wybić z uderzenia poszczególne zespoły. Tym razem nic takiego nie miało jednak miejsca i podopieczni Lorenzo Bernardiego w trzecim secie postawili kropkę nad "i". - Jeżeli wygralibyśmy trzeciego seta, to moglibyśmy później powiedzieć, że ta przerwa nam pomogła. Obowiązuje ona jednak oba zespoły. Dla mnie jest to po prostu bezsensowny przepis. Reklama rządzi się swoimi prawami i władze ligi to zatwierdziły. Nic z tym nie zrobimy. Myśleliśmy, że nasza gra po tej przerwie będzie wyglądać lepiej, ale niestety Jastrzębie było górą - ubolewa 28-letni reżyser gry częstochowian.

W następnych dwóch kolejkach podopiecznych Marka Kardosa czekają spotkania z warszawską Politechniką i Effectorem Kielce. - Wiemy, że te dwa zespoły są w naszym zasięgu i postaramy się o komplet punktów - zapowiada Michał Kozłowski.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (0)