Pierwsze piłki w poniedziałkowym spotkaniu charakteryzowały się dość szarpanymi akcjami, zwłaszcza ze strony zawodników z Bydgoszczy, którzy popełniali własne błędy. Lepiej radzili sobie gdańszczanie, którzy mimo problemów w przyjęciu (głównie Wojciecha Żalińskiego) wyprowadzali skutecznie ataki (8:5). Gospodarze utrzymywali prowadzenie w środkowej części seta. Widowisko nie należało w tej pierwszej odsłonie do najlepszego. Dużo zagrywek psuli goście a także problemy z kończeniem piłek miał Bartosz Janeczek (17:13). W ten oto sposób to Lotos Trefl Gdańsk dowiózł swoją przewagę do końca partii, nie pozwalając bydgoszczanom odrabiać strat. Ostatecznie żółto-czarni wygrali 25:22.
W drugiej odsłonie już na początku gospodarzom spotkania udało się uzyskać kilkupunktową przewagę. Z dobrej strony prezentował się Bartosz Gawryszewski, którynie tylko pewnie kończył piłki od Grzegorza Łomacza, ale także dokładał punkty w zagrywce (9:6). Dodatkowo Transfer popełniał w dalszym ciągu wiele błędów w ataku. Dodatkowym atutem Lotosu Trefla w tej części spotkania była agresywna zagrywka, która także przynosiła punkty (Jakub Jarosz). Do gry powrócił także Żaliński, który opanował nerwy w przyjęciu i skutecznie prezentował się w ataku (16:11). W pewnym momencie jednakże coś w maszynie z Gdańska się zacięło, co doskonale wykorzystywał przede wszystkim Marcin Waliński. Trener Radosław Panas musiał poprosić swoich zawodników do siebie na 30 sekund. To zdaje się pomogło gospodarzom, który sukcesywnie zwiększali przewagę, nie wypuszczając jej już do końca tej partii (25:18).
Trzecia partia to popis Żalińskiego w pierwszych piłkach. Zawodnik ten dzielił i rządził w ataku Lotosu Trefla. Sam przebieg partii jednakże był wyrównany i widać było, że ponownie zawodnicy musieli się dogrzać po 10-minutowej przerwie. Bydgoszczanie osiągnęli przy stanie 5:4 swoje pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu. Rytm pojedynku był nieco monotonny, jako że ataki przeplatały się zepsutymi zagrywkami. Przy stanie 9:9 po raz pierwszy zablokowany został Gawryszewski a chwilę później złapany w przyjęciu został Paweł Rusek. Po pierwszym prowadzeniu, przyszedł czas na dwupunktową przewagę, po tym jak Maikel Salas Moreno przechytrzył na siatce zawodnika Lotosu Trefla (11:13). Co więcej, podopieczni Radosława Panasa popełnili błędy w ataku i do boju posłany został Krzysztof Wierzbowski, który już pierwszą piłkę przyjął w trybuny (16:12). Chwilę po nim poza boisko z prawego skrzydła zaatakował Jarosz i goście prowadzili już 18:12. 6 oczek przewagi wystarczyło gościom do wygrania tej partii 25:16.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy[urlz=https://twitter.com/SiatkowkaSF]!
[/urlz]Czwarta odsłona rozpoczęła się od asa serwisowego Macieja Zajdera. Minimalną przewagę jednak, którą wypracowali sobie gospodarze, została zmarnowana przez błędy w przyjęciu nierówno grającego w poniedziałkowym spotkaniu Żalińskiego a także obniżką formy Jarosza (5:6). Rozegrali się za to przyjmujący Transferu, którzy bezlitośnie kończyli kontry niemal z każdej pozycji (6:8). W środkowej części tej odsłony toczyła się walka punkt za punkt. Lotos Trefl wyszedł po raz pierwszy na prowadzenie w tej partii po asie serwisowym Żalińskiego, choć chwilę później ten sam zawodnik zagrał piłkę w siatkę. Stan seta jednakże wyrównał się (14:14). Żadna z drużyn nie mogła osiągnąć wyraźniejszej przewagi, ale z pewnością goście poczuli, że mogą w tym meczu ugrać co najmniej jeden punkt. Po bloku Łomacza na Walińskim sytuacja nieco się odmieniła. To gospodarze osiągnęli cenną dwupunktową przewagę, której bronili za wszelką cenę (21:19). Ostatecznie udała się im ta sztuka i cenne 3 punkty pozostają w Gdańsku.
Lotos Trefl Gdańsk - Transfer Bydgoszcz 3:1 (25:22, 25:18, 16:25, 25:23)
Lotos: Żaliński, Łomacz, Jarosz, Gawryszewski, Zajder, Milczarek, Rusek (libero) oraz Mikołajczak, M'Baye, Wierzbowski, Stępień
Transfer:
Wika, Jurkiewicz, Portunado, Zniszczoł, Salas, Janeczek, Bonisławski (libero) oraz Waliński, Wieczorek, Nowakowski
MVP: Jarosz