PGE Skra Bełchatów przez osiem minionych sezonów reprezentowała Polskę w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych na Starym Kontynencie. Radziła sobie z niezłym skutkiem, za każdym razem kwalifikując się do fazy pucharowej, w sumie zdobywając aż 3 medale Champions League.
Tym razem, po nieudanym sezonie ligowym zakończonym dopiero na piątej lokacie, podopieczni Miguela Falaski nie będą mieli okazji do rywalizacji z najlepszymi klubami Europy. Na otarcie łez została im walka w znacznie mniej eksponowanym, ale wciąż istotnym na arenie międzynarodowej, Pucharze CEV. W dotychczasowej historii bełchatowianie występowali w tych rozgrywkach trzykrotnie, jednak ani razu nie zbliżyli się do strefy medalowej. Teraz utytułowana, mająca w swoich szeregach wielu doświadczonych, światowej klasy zawodników PGE Skra mierzy w końcowy triumf. - Jeśli w tym sezonie zmieni się formuła rozgrywek, a my awansujemy do najlepszej czwórki, to złożymy aplikację na ewentualną organizację takiego finału - przyznaje cytowany przez oficjalny serwis klubowy prezes Konrad Piechocki. Wygląda więc na to, że w Bełchatowie bardziej niż o najbliższym rywalu myśli się o decydującej fazie rozgrywek.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Jakby tego było mało, w kontekście Skry znacznie więcej mówi się od wtorku o tym, że Stephane Antiga ma zostać selekcjonerem reprezentacji Polki, niż o rywalizacji z Ethnikosem Alexandroupolis. - Z całym szacunkiem dla rywala, grecki zespół jest dla nas anonimowy - przyznaje szczery do bólu szef Skry, tłumacząc czemu ekipa Falaski europejskie boje w tym roku toczyć będzie na własnej hali, a nie jak miało to miejsce w ostatnich latach, w łódzkiej Atlas Arenie, którą przy okazji meczu z nieznanym przeciwnikiem trudno byłoby zapełnić.
Najbliższy rywal Wlazłego i spółki miniony sezon zakończył w kraju na czwartym miejscu, przegrywając w półfinale z późniejszym mistrzem - Olympiakosem Pireus. Ethnikos to klub wielosekcyjny - jeden z najstarszych w Grecji (powstał w 1927 roku).
Do czwartkowej potyczki oba zespoły przystąpią z kompletem zwycięstw po dwóch kolejkach ligowych krajowych rozgrywek. Spory udział w wygranych Greków mieli: doświadczony reprezentant Chorwacji Ivan Raić i młody serbski kadrowicz Nikola Mijailović. To właśnie na nich polski team uważać powinien najbardziej, choć wspomnieć trzeba również chociażby o powoływanym do greckiej drużyny narodowej Andreasie Andreadisie.
Nie zmienia to jednak faktu, że zdecydowanym faworytem rywalizacje będzie ekipa mająca w składzie graczy takich jak: Wlazły, Antiga czy Pliński. Każdy inny wynik niż gładkie zwycięstwo gospodarzy uznany zostanie za niespodziankę. Tej jednak naprawdę trudno się spodziewać...
PGE Skra Bełchatów - Ethnikos Alexandroupolis / czw. 24.10.2013 r. godz. 18:00