W pierwszej części meczu na boisku w pełni dominowali zawodnicy Martina Stojewa. Gospodarze nie byli w stanie odczytać rozegrań Andrieja Żekowa. Bułgarski siatkarz z łatwością rozprowadzał piłki do swoich kolegów. Po niespełna dwudziestu trzech minutach goście objęli prowadzenie w meczu.
Kolejna partia znów upłynęła pod znakiem dominacji mistrzów Rumunii. Pomimo wyrównanego przebiegu seta, końcówka wyraźnie należała do Tomisu. Dzięki dobrej grze Israela Rodrigueza (19 punktów) goście byli bardzo blisko zwycięstwa.
Stefan Chrtiansky i jego podopieczni mieli nóż na gardle. Jeśli chcieli liczyć na jakąkolwiek zdobycz punktową, to musieli zacząć grać lepiej. Od początku seta zarysowała się przewaga gospodarzy, ale goście wciąż deptali im po piętach. Ostatecznie Austriacy zwyciężyli, czym przedłużyli swoje nadzieje.
Zwycięstwo w trzeciej partii było tylko odroczeniem wyroku. Siatkarze bułgarskiego szkoleniowca wzięli się ostro do pracy i udowodnili, że porażka w poprzednim secie była tylko wypadkiem przy pracy. Dobra gra środkowych, Sergiu Stancu (13 punktów) i Andrei Spinu (12 punktów), pozwoliła Rumunom cieszyć się z zwycięstwa za trzy oczka.
Hypo Tirol Innsbruck - Tomis Constanta 1:3 (14:25, 21:25, 25:22, 16:25)
Hypo Tirol Innsbruck: Peda, Souza Da Silva, Jimenez, Berger, Hein, Kaszap, Shoji (libero) oraz Rak, Koraimann, Tusch
Tomis Constanta: Haikal, Bahow, Stancu, Żekow, Rodriguez, Spinu, Iwanow (libero) oraz Tanasescu, Pavel, Massinatori
W pierwszym meczu grupy F Halkbank Ankara uporał się z Jastrzębskim Węglem (3:1). Dzięki lepszemu bilansowi mały punktów, to zespół z Constatny jest na prowadzeniu.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!