Mecz drużyn o podobnym potencjale rozpoczął się od prowadzenia 3:0 przez zespół gości. Lotos Trefl Gdańsk wykorzystywał skutecznie okazje na siatce i obijał bielski blok, dzięki temu schodził na przerwę techniczną z czteropunktowym prowadzeniem. Podopieczni Radosława Panasa powiększali przewagę i trener gospodarzy musiał poprosić zawodników do siebie (6:11). Przy stanie 7:12 kapitalną zagrywką w róg boiska popisał się Jakub Jarosz, który bardzo dobrze rozpoczął sobotni mecz. Rozgrywający BBTS-u zmienił kierunek rozgrywania piłek, desygnując je od tej pory regularnie na Martina Vlka, co przyniosło kilka "oczek" bielszczanom. Mimo to straty gospodarzy wciąż były duże.
Po przerwie technicznej gospodarze ruszyli do odrabiania strat (bomba z prawego skrzydła Jose Luisa Gonzaleza, as Grzegorza Kokocińskiego) i przy stanie 13:17 to trener Lotosu Trefl zaprosił zawodników do siebie. Na ataki Jarosza miejscowi odpowiadali efektownymi uderzeniami Gonzaleza. Przy stanie 16:21 BBTS odrobił sporo strat doprowadzając do rezultatu 20:23. Gdańszczanie nie pozwolili jednak odebrać sobie zwycięstwa w pierwszej odsłonie.
Drugą odsłonę podrażnieni gospodarze rozpoczęli od prowadzenia, ale szybko wróciło ono na stronę gości. Nie do zatrzymania był Jarosz, który bardzo dobrze tego dnia czuł się na prawym skrzydle (3:8). Po pewnym uderzeniu ze środka Macieja Zajdera goście prowadzili już 10:5 i scenariusz z pierwszej partii zaczął rysować się podobnie. Wkrótce znów kapitalnie uderzył po skosie Jarosz, a gospodarze odpowiedzieli bodaj pierwszym w tym meczu podwójnym blokiem (8:13).
Goście kontynuowali dobrą serię i zdobyli trzy kolejne "oczka" powiększając wyraźnie swoją przewagę punktową. Trener Janusz Bułkowski widząc, że nie radzi sobie już także Argentyńczyk Gonzalez, desygnował do gry jego zmiennika Białorusina Maksima Akimienkę. Szkoleniowiec widząc taki obrót spraw dalej rotował składem wprowadzając na parkiet Milosa Stojkovica oraz Bartosza Bućko. Te zmiany nie przyniosły wielkiego efektu, a słabo broniący gospodarze ostatecznie przegrali do 15.
Trener Bułkowski miał dziesięć minut, aby przemówić do swoich zawodników, którzy słabo weszli w mecz. Niestety kolejna partia również zaczęła się źle dla miejscowych. Lotos Trefl szybko wyszedł na wysokie prowadzenie. Przy stanie 4:9 kapitalnym atakiem popisał się z prawego skrzydła na wolne pole Jakub Jarosz. Gospodarze nie mieli pomysłu na zatrzymanie gdańszczan, po których nie było widać trudów podróży przez całą Polskę. Dopiero gdy na zagrywce pojawił się Grzegorz Kokociński straty gospodarzy zmalały do dwóch "oczek" (8:10). Znów jednak pokazał się na skrzydle Jarosz, a bielszczanie wciąż popełniali sporo błędów własnych. Przy stanie 17:22 trener Bułkowski poprosił zawodników do siebie i była to jak się później okazało ostatnia przerwa w tym meczu. Gospodarze dowieźli wysoką wygraną w trzecim secie i w całym meczu.
BBTS Bielsko-Biała - Lotos Trefl Gdańsk 0:3 (22:25, 15:25, 21:25)
BBTS: Fijałek, Vlk, Błoński, Gonzalez, Buniak, Kokociński, Swaczyna (libero) oraz Kwasowski, Kalembka, Akimienka, Bućko, Stojković.
Lotos Trefl: Żaliński, Łomacz, Jarosz, Gawryszewski, Zajder, Wierzbowski, Rusek (libero) oraz Ratajczak, Mikołajczak.
Widzów: 1800
MVP: Jakub Jarosz
Sędziowie: Krzysztof Szmydyński, Waldemar Kobienia.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!