Felipe Fonteles: Cudownie jest tutaj wracać

Siatkarze Fenerbahce Stambuł wyjeżdżają z Warszawy w doskonałych humorach. Zdaje się jednak, że najdłużej uśmiechałał się będzie Felipe Fonteles, który zaliczył sentymentalny powrót do Polski.

Nie bez powodu otaczał Brazylijczyka jeszcze długo po meczu z Politechniką Warszawską wianuszek rozentuzjazmowanych fanów, domagających się wspólnego zdjęcia bądź autografu. Fonteles, który poprzedni sezon spędził w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle, cierpliwie spełniał prośby polskich fanów. Czy tęskni za tą popularnością? - To wyjątkowe uczucie. Kocham polskich fanów i wiem, że oni odwzajemniają moją miłość. Za każdym razem, gdy wracam do Polski, mam świadomość tej niezwykłej więzi z kibicami. Dla mnie to przyjemność dać im troszkę mojej pasji do gry - tłumaczy przyjmujący Fenerbahce Grundig Stambuł.

Samo spotkanie w hali Torwaru emocji przyniosło jak na lekarstwo. Przewaga Turków była niepodważalna. - [i]Wyszliśmy na ten mecz niezwykle zmotywowani. Długo się

przygotowywaliśmy, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że przeciwnik miał dobry poprzedni sezon i mieszał szyki najlepszym[/i] - powiedział Fonteles. - Byliśmy więc gotowi na trudny mecz. Myślę, że koncentracja była kluczem do zwycięstwa. Cały czas naciskaliśmy, nie dawaliśmy rywalom dojść do głosu nawet na sekundę. Bardzo cieszę się, że moja drużyna zareagowała w ten sposób i tak fantastycznie pracowała na zwycięstwo w tym spotkaniu - dodał.

Fenerbhce imponuje nie tylko nazwiskami, ale także równą i efektowną grą. Trudno wskazać aktualnie drużynę, która mogłaby im poważnie zagrozić w dalszej fazie rozgrywek. - Być może jesteśmy zaliczani do grona faworytów Challenge Cup, ale nie możemy o tym myśleć, bo zgubi nas to gdzieś po drodze. Dlatego mamy w głowach tylko kolejny mecz, a naszym zadaniem jest dać w nim z siebie wszystko, tak, jak w meczu z Politechniką. Wtedy na pewno wykorzystamy każdą szansę, jaka się nadarzy - studzi zapędy Fonteles.

Jednak czy aby na pewno Challenge Cup jest w tym sezonie priorytetem tureckiego potentata? - W Turcji Challenge Cup nie jest traktowany jako puchar drugiej, czy trzeciej kategorii. To są po prostu rozgrywki do wygrania. Gramy w tym sezonie o mistrzostwo kraju, puchar ligi i Challenge Cup. Wszystkie są jednakowo ważne - zapewnia Brazylijczyk.

Mimo tego, wielu już zdążyło się przekonać, że próba łapania dwóch - a w tym wypadku nawet trzech - srok za ogon może marnie skończyć. - Jako doświadczeni zawodnicy jesteśmy gotowi na takie obciążenia. Wiemy, że jeszcze wiele podróży i nocy w hotelach przed nami, ale taka jest nasza praca. Czuwa nad tym wszystkim doświadczony Daniel Catsellani, więc jestem pewien, że razem wykonamy dobrą robotę - powiedział Felipe Fonteles.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Skupmy się w takim razie na najbliższej przyszłości. Rewanż z Politechniką wydaje się formalnością, ale potem pojawią się przeciwnicy z wyższej półki. - Odnieśliśmy przekonujące zwycięstwo w Stambule w poprzedniej rundzie [z Anorthosis Famagusta - przyp.red.], a teraz cieszymy się z wygranej w Warszawie. Nie ukrywam, iż to niezwykle istotne, by właśnie na tym budować mentalność zespołu - komentuje zawodnik, jednocześnie dodając: - Nie sądzę, by mecz we własnej hali był dla nas dużo łatwiejszy niż ten w roli gości. Nie mam wątpliwości, że przeciwnik przygotuje się znacznie lepiej do tego starcia. Poza tym, wystąpią już pewnie z pierwszym atakującym (Adrianem Gontariu - przyp.red.), który rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych, ale, gdy pojawił się na boisku w trzeciej partii, sprawiał nam wiele problemów swoimi zagraniami. To będzie po prostu inny mecz, bo Politechnika wyciągnie wnioski z porażki. Oczywiście, to my jesteśmy w tej komfortowej sytuacji, że wystarczą nam dwa sety do awansu do kolejnej rundy.

Felipe Fonteles wrócił do Polski i pokazał się kibicom z bardzo dobrej strony
Felipe Fonteles wrócił do Polski i pokazał się kibicom z bardzo dobrej strony

Przyjazd do Polski to dla Fontelesa sentymentalna podróż w czasie. Brazylijczyk przy każdej możliwej okazji podkreśla, że kraj nad Wisłą traktuje niemal jak drugi dom. Nie inaczej było i tym razem. - Turcja i Polska są równie piękne, jednak muszę przyznać, że to wasz kraj zajmuje w moim sercu szczególne miejsce. Dlatego nie mogę porównać życia w Stambule i Kędzierzynie-Koźlu. To dwa zupełnie różne światy - ocenia.

Klimatem Turcja budzi jednak bardziej brazylijskie skojarzenia. - Rzeczywiście, Stambuł przypomina mi troszkę Sao Paulo - ogromne miasto, wiele atrakcji i sposobów spędzania wolnego czasu - wylicza Fonteles.

Obecnie liga turecka przyciąga do siebie zagranicznych zawodników już nie tylko słońcem i pięknym krajobrazem. Silna liga i duże pieniądze to teraz przeważające argumenty w negocjacjach z siatkarzami. - Nie mam wątpliwości, że liga turecka to już druga siła na świecie. Liczy się tak samo, jak liga rosyjska czy polska. Jest to przede wszystkim zasługa działaczy, którzy inwestują masę pieniędzy w przedsięwzięcie, jakim jest siatkówka w Turcji - twierdzi Felipe Fonteles. - Dlatego dla nas głównym celem w tym sezonie jest sukces na krajowym podwórku. Chcemy poprawić niezbyt satysfakcjonujący wynik sprzed roku i jesteśmy gotowi na to wyzwanie - kończy.

Źródło artykułu: