Siatkarska drużyna z Bełchatowa, nosząca obecnie nazwę PGE Skra Bełchatów, to najlepszy polski zespół minionej dekady. Świadczą o tym nie tylko zdobyte w tym czasie tytuły mistrza Polski (siedem z rzędu), ale i medale w Lidze Mistrzów, najważniejszych europejskich rozgrywkach siatkarskich. Ostatnie dwa sezony nie rozpieszczały jednak fanów tego klubu. O ile ten przedostatni można jeszcze uznać za średnio nieudany ('tylko" srebrny medal), to piątą lokatę w rozgrywkach o mistrzostwo Polski 2012/2013 okrzyknięto w kraju blamażem tej ekipy.
Na taki wynik wpływ miało z pewnością wiele czynników, lecz tym najbardziej rzucającym się w oczy były pomysły ówczesnego opiekuna zespołu Jacka Nawrockiego. Mówiąc ściślej, przesunięcie Mariusza Wlazłego na przyjęcie, czy powierzenie rozegrania siatkarzom nie do końca nadającym się do gry w tak renomowanej drużynie. Zarząd PGE Skry był raczej podobnego zdania, bo rezygnacja z usług Nawrockiego na to wskazuje. Trener zapłacił za swoje, a pewnie i nieswoje "grzechy" najwięcej, tracąc posadę. Również kilku zawodników pożegnało się z klubem.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Powstała nowa drużyna ze "starą pozycją" dla Wlazłego. Również na jej czele stanął "nowy", bo Miguel Falasca jest w trenerskim świecie zupełnym "żółtodziobem". Czy da to pożądany efekt? Tego jeszcze nie wie nikt, ale wydaje się, że bełchatowianie znaleźli właściwe tory.
Nie można bowiem nie zauważyć zwycięstwa podopiecznych hiszpańskiego szkoleniowca z aktualnym mistrzem Polski, Asseco Resovią Rzeszów, dodać należy po bardzo dobrej grze. Bełchatowianie uporali się również, jako jedyni do tej pory, z rewelacją rozgrywek. Za taką należy bowiem uznać zespół Indykpolu AZS Olsztyn, obecnego lidera PlusLigi. Jedna, czy nawet dwie jaskółki wiosny nie czynią. Trudno zresztą jej oczekiwać w połowie listopada. Mogą ją jednak zapowiadać i to może być właśnie "bełchatowska wiosna".
Drużyna Skry prezentuje się dobrze, chociaż zdarzyła się jej również wpadka z beniaminkiem z Radomia. Bełchatowianie mają jednak jeszcze w "swoim rękawie" być może nawet asa. Z takimi przecież myślami do ekipy z Bełchatowa sprowadzany był Facundo Conte. Argentyńczyk borykał się z kontuzją barku, lecz wszystko wskazuje na to, że nowy przyjmujący Skry problemy zdrowotne ma już za sobą.
Bardzo ważnym czynnikiem pozwalającym na ewentualny powrót na sam szczyt Konradowi Piechockiemu i spółce może okazać się przyzwolenie od kibiców, mediów i PZPS. I nie chodzi tu o życzliwość dla tego klubu, lecz zobowiązania Stephana Antigi wobec reprezentacji. Francuz jest ważnym ogniwem kadrowej układanki Skry, zresztą gdzie by się ten znakomity siatkarz pojawił, zawsze tak jest. Obecnie pełni on jednak również rolę selekcjonera siatkarskiej reprezentacji Polski, co zobowiązuje. Wspomniani kibice, czy przedstawiciele mediów, w większości są przeciwni, by Francuz łączył obie funkcje. Decydujące słowo należy w tej sprawie oczywiście do PZPS. Będzie ono miało spory wpływ na postawę nie tylko naszej kadry w kolejnym sezonie reprezentacyjnym, ale i dla PGE Skry Bełchatów w niedawno rozpoczętej rywalizacji o mistrzostwo Polski. Póki co, Antiga jest przede wszystkim zawodnikiem. Podkreśla to z przekonaniem przy każdej okazji. Ale czy tak będzie aż do późnej wiosny 2014, jeśli już 3 września tegoż samego roku odbędą się na polskiej ziemi mistrzostwa globu?
Za nami dopiero pięć kolejek nowego sezonu i trudno przewidzieć, na jakiej pozycji zakończą go podopieczni Falaski. Bełchatowska lokomotywa się jednak rozpędza. Czy dowiezie siatkarzy tego klubu do stacji z szampanem i mnóstwem konfetti?
Marek Knopik