Olsztyńscy kibice czekali 5 lat, aby ich zespół ponownie zagościł na fotelu lidera, rozgrywek siatkarskiej ekstraklasy. Nic więc dziwnego, że starcie z Lotosem Treflem Gdańsk wywołało ogromne zainteresowanie sympatyków siatkówki, którzy do hali Urania przybyli po raz kolejny w komplecie, licząc na następne zwycięstwo swoich pupili. Bojowych nastrojów nie zmąciła także informacja o absencji Mattiego Oivanena, który z powodu kontuzji pleców zmuszony był pauzować w piątkowy wieczór. Fina w wyjściowym składzie Akademików zastąpił Wojciech Sobala.
Początek spotkania należał do przyjezdnych. Znakomicie akcje swojego zespołu rozgrywał Grzegorz Łomacz, natomiast skutecznie kończyli je Jakub Jarosz i Bartosz Gawryszewski, dzięki czemu gdańszczanie uzyskali trzypunktową przewagę (6:3). Olsztynianie odpowiedzieli jeszcze przed przerwą techniczną, doprowadzając do stanu 7:7, jednak chwilę później po ataku dobrze dysponowanego od początku spotkania Jarosza, przyjezdni kolejny raz odskoczyli (10:7). Dopingowani przez komplet publiczności gospodarze nie spasowali i ponownie doprowadzili do remisu 11:11 po akcji Grzegorza Szymańskiego. Od tego momentu gra nieco się ustabilizowała. Decydujący zryw ekipy znad Bałtyku nastąpił w końcówce partii. Zepsuta zagrywka Rafała Buszka i seria ataków z prawego skrzydła Jakuba Jarosza sprawiły, że goście do końca seta nie oddali prowadzenia, pieczętując wygraną po udanym bloku na Grzegorzu Szymańskim.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Druga odsłona meczu rozpoczęła się grą punkt za punkt. Trwało to jednak tylko do momentu, kiedy w polu zagrywki pojawił się Jakub Jarosz. Atakujący ekipy gości swoim serwisem sprawiał spore problemy gospodarzom, którzy po udanym bloku duetu Zajder-Wierbowski na Grzegorzu Szymańskim i ataku niezawodnego Jarosza objęli prowadzenie 6:3. Niesieni dopingiem miejscowi zdołali jednak, podobnie jak w poprzedniej partii, doprowadzić do remisu (9:9), jednak dobrze dysponowani goście ponownie odskoczyli na kilka oczek (13:10). Spora w tym zasługa samych olsztynian, którzy stracili trzy kolejne punkty po błędach w przyjęciu i ataku. Trener Krzysztof Stelmach próbował odmienić losy partii, desygnując do gry Pablo Bengoleę w miejsce Rafała Buszka. Argentyńczyk nie zdołał jednak poderwać swoich kolegów do walki. Tymczasem rozpędzeni gdańszczanie po asie serwisowym Bartosza Gawryszewskiego i ataku Krzysztofa Wierzbowskiego odskoczyli rywalom na sześć oczek (20:14), rozstrzygając tym samym losy drugiej partii.
10-minutowa przerwa nie wpłynęła w znaczny sposób na postawę Akademików, którzy od początku oddali inicjatywę rywalom wykorzystującym słabszy moment gry Grzegorza Szymańskiego i jeszcze przed przerwą techniczną odskoczyli na trzy oczka (6:3). Walczący o pozostanie w grze olsztynianie nie złożyli jednak broni. Sygnał do natarcia dał Piotr Hain, który atakiem z przechodzącej piłki i asem serwisowym w kolejnej akcji, zmniejszył straty gospodarzy do minimum (7:8). Od tego momentu gra nieco się wyrównała. Mniej widoczny na boisku był także Jakub Jarosz, co w dużej mierze przełożyło się na skuteczność ataku przyjezdnych. Niestety dla siatkarzy Indykpolu AZS Olsztyn, lukę po swoim koledze skutecznie łatali pozostali zawodnicy, dzięki czemu po drugiej przerwie technicznej zespół prowadzony przez Radosława Panasa odzyskał bezpieczny dystans (18:15). Mimo ambitnej walki, siatkarze z Warmii i Mazur nie zdołali już doścignąć swoich przeciwników, którzy tym samym zapisali na swoim koncie trzecie zwycięstwo w sezonie.
Indykpol AZS Olsztyn - Lotos Trefl Gdańsk 0:3 (22:25, 18:25, 20:25)
Indykpol: Dobrowolski, Buszek, Szymański, Sobala, Hain, Łuka, Żurek (libero) oraz Łukasik, Bengolea, Krzysiek
Lotos: Jarosz, Łomacz, Gawryszewski, Żaliński, Zajder, Wierzbowski, Rusek (libero) oraz Zemlik
MVP: Grzegorz Łomacz (Lotos Trefl)