Początek meczu nie zapowiadał takiego blamażu gospodarzy. Do drugiej przerwy technicznej walka toczyła się punkt za punkt. - Po szesnastym punkcie zdobytym przez nas zaczęliśmy grać dobrze w polu serwisowym. Duża ilość naszych zagrywek była punktowa. To nam trochę ustawiło tego pierwszego seta. Grało nam się dużo lepiej, dużo swobodniej. Na początku faktycznie wyglądało to może nawet opornie, ale potem się już rozkręciliśmy - relacjonuje Karol Kłos. Po pierwszej partii, goście zagrali niezwykle skutecznie na zagrywce, co okazało się początkiem szybkiego końca Lotosu Trefla Gdańsk. - Dwa ostatnie sety zagraliśmy bez presji. Czuliśmy się pewnie. Bardzo fajnie funkcjonowała nam zagrywka i blok. Cieszymy się z tych zdobytych trzech punktów. Do tej pory nasze spotkania wyjazdowe nie wyglądały tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Grało nam się trudno i pozostaje mieć nadzieję, że od tego meczu to się właśnie zmieni - mówi z nadzieją środkowy bełchatowskiego teamu.
Właśnie dzięki skutecznej i agresywnej grze w polu serwisowym bełchatowianie nie dali rywalowi szansy na zdobycie choćby seta. To nie pierwszy mecz kiedy zawodnicy Skry nękają przeciwnika zagrywką. Czy poświęcają w ostatnim czasie więcej uwagi temu elementowi siatkarskiego rzemiosła? - Myślę, że poświęcamy tyle samo uwagi. Z serwisem jest tak jak było to widać w meczu z gdańską drużyną, jak przysłowiowo "siądzie" to sieje popłoch w szeregach rywala - twierdzi siatkarz gości.
Karol Kłos zagrał bardzo dobre zawody, efektownie atakował i skutecznie blokował. W ostatnim czasie wyróżnia się na tle innych środkowych PlusLigi. Pytanie czy jego forma nie przyszła za wcześnie i czy uda mu się ją utrzymać przez resztę sezonu? - Mam nadzieję, że to dopiero początek i z każdym meczem będę się rozkręcał, grał swobodniej i przede wszystkim cieszył się grą tak jak do tej pory. To przyjemność grać z takimi zawodnikami jakich mamy w swojej ekipie. Wiadomo, że będą gorsze i lepsze momenty, będą gorsze i lepsze mecze. Najważniejsze, aby ten ostatni mecz w sezonie wygrać - ocenia podopieczny Miguela Falasci.
Mimo, że gra PGE Skry Bełchatów wygląda ostatnio bardzo dobrze to były gracz AZS Politechniki Warszawskiej przestrzega przed hurraoptymizmem. - Nie można krakać. Może przydarzyć się gorsze spotkanie i nagle wszyscy będą mówili, że zawodzimy, nie gramy na miarę swoich możliwości. Uważam, że gramy cały czas podobnie. Tak jak trener mówił nam w szatni, że jeżeli przegrywamy to nie znaczy, że gramy bardzo źle, a jeżeli wygrywamy to nie oznacza, że jesteśmy mistrzami świata. Gramy różnie, ale miejmy nadzieję, że to wystarczy, aby wychodzić zwycięsko z kolejnych ligowych potyczek.
Dobra gra młodych środkowych z Bełchatowa sprawiła, że na ławce rezerwowych zasiadł weteran, były reprezentant Polski Daniel Pliński. - Ostatnio z Andrzejem Wroną gramy trochę więcej. Daniel to jednak świetny siatkarz i w każdej chwili jest gotowy wejść na boisko i nam pomóc. To nie jest powiedziane, że my będziemy grać do końca sezonu. Nie będę jednak ukrywał, że bardzo cieszę się, że mogę grać z Andrzejem. Graliśmy razem w juniorskich zespołach, przyjaźnimy się. Fajnie, że nam to wychodzi z pożytkiem dla reszty drużyny - relacjonuje srebrny medalista tegorocznej Uniwersjady.
Przed siedmiokrotnym Mistrzem Polski mecz z Transferem Bydgoszcz. - Będzie to szczególne spotkanie dla Stephana Antigi oraz dla Andrzeja (Wrony przyp. red.). Będą chcieli zagrać jak najlepiej potrafią. Dużo zawdzięczają tej drużynie, szczególnie nasz środkowy. Dlatego też liczymy na ciężkie spotkanie i będziemy walczyć na całego o pełną pulę w tej potyczce - kończy Karol Kłos.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!