Adrian Staszewski: Mamy wiele do pokazania

Effector Kielce przegrał w Kędzierzynie-Koźlu 1:3, notując piątą ligową porażkę w obecnym sezonie. Mimo kolejnego niepowodzenia, kielczanie nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

Mecz w Kędzierzynie-Koźlu był dla Effectora trzecim, w którym mierzył się z ligowym hegemonem. Pierwsze dwa kielczanie rozegrali na własnym boisku, podejmując kolejno PGE Skrę Bełchatów i Asseco Resovię Rzeszów. W każdym z nich podjęli walkę, lecz ostatecznie nie zdobyli nawet jednego punktu, przegrywając odpowiednio 1:3 i 0:3. Scenariusz ich starcia z ZAKSĄ wyglądał bardzo podobnie. - W ostatnich kolejkach mieliśmy bardzo trudnych przeciwników. Na pewno nie odkładaliśmy tych spotkań na bok, myśląc, że po prostu nie da się ich wygrać. Staraliśmy się wyszarpać, co tylko się dało. Chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony i dobrze zagrać na zagrywce. Myślę, że to nam bardzo pomoże w następnych meczach. W sobotę przegraliśmy 1:3, ale mogę śmiało powiedzieć, że zaprezentowaliśmy się dobrze. Niestety ZAKSA serwowała dość mocno, odjeżdżała nam na 2-3 punkty i ta przewaga utrzymywała się do końca setów - mówi Adrian Staszewski.

W najbliższy weekend zespół z Kielc czeka pojedynek z kolejnym potentatem. Tym razem do stolicy województwa świętokrzyskiego przyjedzie Jastrzębski Węgiel, przeżywający ostatnio sporo ciężkich chwil. - Uważam, że jesteśmy niewygodnym rywalem dla jastrzębian. Pokazuje to choćby zeszły sezon, a dokładnie faza play-off. Będziemy chcieli podtrzymać to, co działo się w ostatnich dwóch latach i pokonać Jastrzębie u siebie. Jeśli pojawi się taka możliwość, na pewno nie odpuścimy - zapowiada 23-letni przyjmujący.

Patrząc na skład Effectora, od razu rzuca się w oczy wiek poszczególnych graczy. Jedynym ogranym zawodnikiem w PlusLidze jest rozgrywający Piotr Lipiński. - Jesteśmy dość młodą drużyną. Mamy jeszcze wiele do pokazania w tym sezonie. Doświadczenie Piotra i lata spędzone przez niego na ligowych parkietach na pewno się liczą i nam pomagają - dodaje podopieczny Dariusza Daszkiewicza.

Kielecki klub jest ponadto jednym z najbardziej "polskich" w całej stawce. Grają w nim bowiem przedstawiciele tylko dwóch nacji: Polski i Argentyny. Jak zatem w nowym środowisku odnajdują się Cristian Poglajen oraz Bruno Romanutti? - Początki są zawsze trudne, ale myślę, że dobrze się czują. Z tego co mi wiadomo, chodzą na lekcje polskiego i zaczynają używać pojedynczych słów. Jako zespół stanowimy jedność. Nie ma czegoś takiego, iż ktoś jest na uboczu, więc atmosfera jest super - kończy Staszewski.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (0)