Po nieudanych dla Słowaków mistrzostwach Europy rozgrywanych w Polsce i Danii, z posadą selekcjonera narodowej reprezentacji pożegnał się Stefan Chrtiansky. Jego miejsca zajął Włoch, Flavio Gulinelli. Kilka dni temu okazało się, że jego asystentem będzie doskonale znany w naszym kraju, Marek Kardos. Szkoleniowiec AZS-u Częstochowa nie ukrywa, że to dla niego ogromne wyróżnienie. - Praca w kadrze narodowej, to ogromny honor dla każdego trenera i szansa na wybicie się. To jest zupełnie inna praca, niż w klubie. To trzy miesiące pełne pracy i pełnego zaangażowania. Wiele meczów nas czeka, ale taka jest kadra narodowa. Propozycję złożył mi prezes związku i po konsultacji z dyrektorem sportowym klubu zdecydowałem się ja przyjąć - zdradza kulisy podjęcia pracy z reprezentacją.
Kardos funkcję drugiego trenera słowackiej reprezentacji będzie godził z pracą w częstochowskim klubie. 39-letni szkoleniowiec zapewnia, że klub w żaden sposób nie ucierpi na podjętej przez niego współpracy z drużyną narodową. Kardos nawet pod swoją nieobecność w Częstochowie, będzie nad wszystkim sprawował baczną pieczę. - Zakres obowiązków jest już znany i od 20 grudnia do 5 stycznia mam wszystko zaplanowane. Z tym, że oczywiście w klubie muszę przygotować program działania, który w zasadzie na 80 proc. jest już gotowy i dopasować plan treningów do meczu w Warszawie, bo prawdopodobnie już 6 stycznia będę obecny na porannym treningu. Wszystko będzie przygotowane i tak naprawdę dopiero później zobaczymy, jak ten plan się ułoży - dodaje Kardos.
Słowacki trener dodaje, że podejmując się pracy u boku Gulinelliego, zastrzegł sobie pewne warunki. - Moje obowiązki są tutaj w Częstochowie. Tutaj mam umowę i działacze związku wiedzą, co mogą ode mnie wymagać. Postawiłem warunek, że na razie skupiam się i jestem myślami przy pracy w Częstochowie. Jeśli będę w kadrze, to będę myślał tylko o tym, ale pełna kontrola będzie nad tym, co dzieje się w klubie. Będę nad wszystkim czuwał od A do Z i praktycznie każdy trening będzie prowadzony przeze mnie i konsultowany ze mną - podkreśla.
Pierwszym sprawdzianem dla nowego sztabu szkoleniowego Słowaków, będzie turniej o awans do przyszłorocznych mistrzostw świata. W dniach 3-5 stycznia w Popradzie rywalami naszych południowych sąsiadów będą Finowie, Grecy i Ukraińcy. - To będzie ciężki turniej, ale z drugiej strony mamy najłatwiejszą z możliwych grup. Najgroźniejsza będzie Finlandia, ale problem polega też na tym, że mamy dużo kontuzji w zespole słowackim. Rozgrywający, Patak i Masny mają problemy. Michal ma kontuzje łokcia i możemy mieć naprawdę problem ze skonstruowaniem normalnej dwunastki. Mam nadzieję, że Michal Masny i wszyscy, którzy mają mikrourazy będą do naszej dyspozycji - mówi 39-letni trener urodzony w Bratysławie.
Trener zauważa, że praca w PlusLidze pozwoli mu na bieżąco śledzić poczynania niektórych kadrowiczów takich, jak wspomniany Michał Masny, czy Jozef Piovarci. - Baza danych dużo pomoże. Również pod kątem przeciwników, bo będziemy grać z Finlandią, a w PlusLidze gra Oivanen, a wcześniej także Siltala. Jest to jakiś krok do przodu - puentuje Marek Kardos.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!