Dominika Baran: Mikołajki nie były dla was specjalnie udane. Zamiast prezentów dostaliście rózgę.
Carson Clark: To prawda, św. Mikołaj nie był dla nas w tym roku łaskawy. Przegraliśmy, a zdecydowanie nie to mieliśmy w planach. Poza tym, wyłączając drugiego seta, nie zagraliśmy dobrego spotkania. Teraz pozostaje po prostu ruszyć dalej i mieć nadzieję, że kolejny mecz zakończy się dla nas lepszym wynikiem.
Jesteś najlepiej punktującym zawodnikiem swojej drużyny, ale wciąż nie wystarcza to do zdobywania ligowych punktów.
- Nasza drużyna jest teraz w specyficznej sytuacji. Musimy zmienić kilka rzeczy i wiem, że w najbliższym czasie zaczną przynosić one pożądany skutek. Problem tkwi aktualnie w tym, że jestem w Polsce bardzo krótko, to był dopiero mój trzeci mecz w barwach bydgoskiego klubu. To powoduje, że wielu rzeczy nie jestem jeszcze świadomy, bo nie zdążyłem się ich jeszcze nauczyć. Muszę zrozumieć do końca, jaka jest moja rola w drużynie i co mogę zrobić, by pomóc jej wygrywać. Mam ogromną nadzieję, że uda się to osiągnąć i zainkasować punkty w kolejnych spotkaniach.
Twoje początki w Polsce były niezwykle obiecujące. Wszyscy zastanawiali się, czy może to ty będziesz tym zawodnikiem, który pomoże Transferowi Bydgoszcz wyjść z dołka. Punktów jednak ciągle nie ma, jest za to ostatnie miejsce w tabeli. Jesteś zawiedziony?
- Oczywiście, że jestem zawiedziony. Najtrudniejszą rzeczą w mojej sytuacji jest fakt, że prawie w ogóle nie znam naszego rozgrywającego [Paweł Woicki - przyp. red.]. Nabranie pewnych nawyków zabiera sporo czasu. Jestem w Polsce od dwunastu dni i ten proces przebiega i tak niezwykle szybko, ale ciągle jest wiele do poprawy. Nasza sytuacja w tabeli wygląda źle, ale będziemy robić wszystko, by ją poprawić.
W swojej karierze miałeś okazję grać w lidze uniwersyteckiej w Stanach Zjednoczonych, potem przeniosłeś się do francuskiego Montpellier, ale spędziłeś tam tylko jeden sezon. Czy Polska to przeskok na wyższy poziom?
- Mogę tylko potwierdzić, że PlusLiga jest bardzo dobrą ligą. Ale po raz kolejny muszę dodać, że nikogo tutaj nie znam. To powoduje, że nawet gdy gram przeciwko jakiejś konkretnej drużynie, właściwie nic o niej nie wiem. Nie znam możliwości innych zawodników, nie wiem, czego się po nich spodziewać. Oglądam więc nagrania video i dodatkowe materiały, być móc nadrobić zaległości, które wynikają po prostu z tego, że nie byłem z tą ligą na bieżąco. To dla mnie całkiem nowe wyzwanie.
Czy to, co prezentujesz na polskich parkietach to najlepszy okres w twojej dotychczasowej karierze?
- Wydaje mi się, że zagrałem kilka dobrych meczów w kadrze, między innymi przeciwko reprezentacji Brazylii, podczas tegorocznej Ligi Światowej. W Polsce chcę oczywiście polepszyć swoje umiejętności, co na pewno gwarantuje mi poziom ligi.
Większość amerykańskich siatkarzy obiera kurs europejski po to, by się rozwijać. Czy polska liga daje wam szansę pokazania się siatkarskiemu światkowi?
- Zdecydowanie uważam, że Polska to jedno z tych miejsc, gdzie można zostać zauważonym. Macie tutaj ligę z samego światowego topu, choć na szczycie tej listy umieściłbym jednak ligę rosyjską. Zmierzam do tego, że dla wielu graczy z zagranicy - szczególnie tak młodych, jak ja - oferta z Polski może bardzo pomóc w rozwoju kariery. Dlatego muszę przyznać, że mam szczęście, że i ja tutaj trafiłem.
W tym roku zadebiutowałeś w reprezentacji swojego kraju. To nie jest jednak najlepszy okres dla waszej kadry, co udowodnił niedawny Puchar Wielkich Mistrzów.
- Cóż, nasza reprezentacja wciąż liczy się na świecie i dysponuje świetnymi zawodnikami. Trzeba jednak powiedzieć, że ta kadra jest też całkiem nowa. Mamy kilku nowych siatkarzy, próbujemy nowych rzeczy, z nowym trenerem...
...którego uważasz za...?
- ...za bardzo dobrego szkoleniowca. Trener Speraw decyduje się na rozwiązania, których wcześniej nie stosowaliśmy, a na które niektórzy nie do końca są jeszcze gotowi. O wiele bardziej zwraca uwagę na kwestie mentalne i psychiczne przygotowanie zawodników. Wprowadzamy więc do kadry sporo świeżości i myślę, że to wypali, gdy będziemy zbliżać się do kolejnych igrzysk. Teraz jesteśmy dopiero na początku tej drogi, bo za nami zaledwie jeden rok współpracy.
Igrzyska igrzyskami, ale w 2014 roku czekają nas mistrzostwa świata w Polsce.
- Tak, to będzie wielkie wydarzenie. Chcemy tutaj przyjechać i je wygrać (śmiech). To jest teraz nasz cel, ale zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to łatwe. Choćby przez to, że turniej będzie męczący pod względem fizycznym - 11 meczów w 14 dni. W takim momencie potrzebna jest szeroka ławka rezerwowych, a my zdecydowanie ją mamy. Trzeba powiedzieć, że baza zawodników to coś, czym możemy się w USA szczycić. Przykładowo, nasz rozgrywający [Kawika Shoji - przyp. red.] trenował z nami jakieś półtora miesiąca przed Ligą Światową, ale mimo to zagrał świetnie w przeciągu całego turnieju. Dlatego z niecierpliwością czekam na nadchodzące mistrzostwa, bo wierzę, że będzie z nami coraz lepiej.
W Warszawie rozmawiała,
Dominika Baran
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!