- O mój boże - rozpoczął rozmowę z uśmiechem na twarzy Dan Lewis, libero ekipy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Zawodnicy gości potrzebowali aż 27 godzin, by dotrzeć na mecz do Gdańska. Z powodu huraganu i śnieżyc większość dróg była pozamykana, co zmusiło ekipę Sebastiana Świderskiego do spędzenia nocy w autokarze. - Musieliśmy przede wszystkim obudzić nasz układ nerwowy, to było najważniejsze. Po siedzeniu przez 24 godziny mniej więcej w jednej pozycji, kilku przystankach, w trakcie których próbujesz się rozgrzać, to nie jest to samo. Brakuje tej intensywności, która jest niezbędna do lepszej pracy. Dlatego pierwszy set wyglądał nieco ospale, ale potem faktycznie nasza postawa się nieco odmieniła - komentował spotkanie libero wicemistrzów Polski.
ZAKSA jednakże prezentowała się bardzo dobrze i w kolejnych partiach pokazała swoją klasę nie dając wielu szans ekipie gospodarzy. - Nie byliśmy do końca świeży, brakowało nam nieco energii, ale weszliśmy w nasz rytm wystarczająco, by sobotnie spotkanie wygrać. Przede wszystkim kluczowe było niepopełnianie własnych błędów. Widać było, że gdy Lotos Trefl nie psuł swoich zagrań, byli bardzo groźni, ale kiedy tylko my doszliśmy do tego samego poziomu, to mogliśmy nawiązać walkę, a także potem zacząć kontrolować grę. To był klucz. Na początku różnicę robiło przyjęcie, w którym zespołowo prezentowaliśmy się okropnie, ale na szczęście na bieżąco dokonywaliśmy korekt i to się popłaciło - mówił o najistotniejszych elementach tego meczu Dan Lewis.
Czy to będzie mecz przełomowy dla podopiecznych Świderskiego? Do tej pory kędzierzynianie zdawali się prezentować poniżej własnych możliwości, ciągle nie pokazywać swojej najlepszej dyspozycji. - Co jest tutaj najważniejsze, to fakt, iż narzucamy na siebie zbyt dużo presji. Kiedy to robisz, stoisz na straconej pozycji. Czego musimy się nauczyć, to budowanie zwycięstw jako drużyna, od podstaw, czyli budowania pewności siebie. To jest element nad którym już powoli pracujemy, który wygląda coraz lepiej. To jednak zajmuje sporo czasu, więc myślę, że efekty przyjdą w dalszej części sezonu. To wszystko jest nowe - trener, zawodnicy, więc musimy siebie się nauczyć. Wychodzą nam już niektóre zagrania, ale pojedynczo: zagrywka wchodzi nam czasem jak szalona, ale potrzeba jeszcze także innych zagrań. Pod względem taktycznym musimy też inaczej się prezentować, zwłaszcza przeciwko tym najsilniejszym ekipom, ale to przyjdzie z czasem - opowiada Kanadyjczyk.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Czego więc brakuje wicemistrzom Polski? - Graliśmy wiele meczów już, ale tak naprawdę nie mogliśmy odbyć normalnego cyklu treningowego, bo nie ma na to czasu, ktoś nagle wypadł z powodu kontuzji, wiele wyjazdów związanych z Ligą Mistrzów, więc na pewno staniemy się groźniejszy w drugiej połowie sezonu, kiedy będziemy po normalnie odbytych wspólnych i całościowych treningach - kończy libero kędzierzyńskiej ekipy.