Krzysztof Ignaczak: To media wymyśliły podium dla Resovii

Krzysztof Ignaczak już nie raz swoją świetną postawą potrafił odmienić losy spotkania. W meczu Asseco Resovii z ZAK SA Kędzierzyn-Koźle zawodnik nie prezentował jednak optymalnej formy, co było rezultatem przebytego niedawno zabiegu artroskopii kolana. Niezadowolony z siebie zawodnik podkreślał, że musi ciężko trenować by odzyskać dawną dyspozycję.

Z pewnością wszyscy kibice w Rzeszowie liczyli przed meczem z ZAK SA Kędzierzyn-Koźle na zwycięstwo, komplet punktów i udaną inaugurację sezonu. Gospodarze musieli się jednak obejść ze smakiem, zdobywając zaledwie jeden punkt i prezentując formę daleką od idealu.

- Część z nas dopiero wróciła z reprezentacji i jest w trochę innym cyklu treningowym. Ten zespół tak naprawdę zacznie się dopiero zgrywać i te pierwsze mecze to są takie sprawdziany - wyjaśniał po spotkaniu libero Asseco Resovii Krzysztof Ignaczak, który w tym sezonie występował będzie w specjalnie dla siebie zaprojektowanej koszulce z … igłą. Siatkarz jest jednak dobrej myśli podkreślając, że w sobotę rywal rzeszowian rozegrał naprawdę dobre spotkanie. - Przy mniejszej ilości naszych popełnionych błędów mogliśmy to spokojnie wygrać. Dzisiaj zdobyliśmy tylko jeden punkt, ale mam nadzieję, że już wkrótce zaczniemy marsz w górę - mówi.

We wrześniu Ignaczak poddał się zabiegowi artroskopii kolana, który był konieczny po kontuzji doznanej w czasie jednego ze spotkań na Igrzyskach Olimpijskich. Ponieważ siatkarz wciąż przechodzi rehabilitację, jego forma nie jest optymalna. Ignaczak przyjmował ze skutecznością 31 proc. (Gierczyński miał skuteczność 29 proc., Wika - 46 proc.), podbił jednak kilka ważnych i trudnych piłek w obronie. Ambitny zawodnik miał sobie dużo do zarzucenia narzekając, że w meczu z Kędzierzynem-Koźle niewiele pomógł swojemu zespołowi. Drogą do odzyskania formy, jak wyjaśnia Ignaczak, są ciężkie treningi. - Nadal trwa rehabilitacja, dochodzimy do sprawności z moim kolanem. Muszę jednak jeszcze więcej pracować na treningach, żeby wróciła ta wytrzymałość. Koncentracji wystarcza mi w tym momencie na trzy sety, a potrzeba na pięć, także siła musi przyjść i nad tym będę na pewno pracował - zapewnia.

W porównaniu do poprzedniego sezonu skład Resovii znacznie się zmienił, do drużyny dołączyli Wika, Woicki czy Oivanen, a także znakomity trener Ljubomir Travica. Nic więc dziwnego, że rzeszowski zespół jest wymieniany jako jeden z faworytów do medalu w tym sezonie, a wielu widzi w nim drużynę, która może zdetronizować Skrę Bełchatów. Ignaczak podkreśla, że to tylko spekulacje w mediach a to dziennikarze wymyślili dla Resovii miejsce na podium. - My będziemy starali się przez ciężką pracę dojść jak najwyżej się da. Jeżeli oczywiście dotrzemy do finału będzie wspaniale, ale musimy udowodnić swoją grą, że na to zasługujemy - podkreśla.

Komentarze (0)