Minimalnie pewniej w mecz weszły tego dnia przyjezdne (5:4). BKS Aluprof Bielsko-Biała inicjatywę miał jednak tylko przez moment, bowiem tuż po przerwie technicznej siatkarki gości stanęły w miejscu (a przynajmniej w jednym ustawieniu). Przy stanie 10:8 dla gospodarzy Beef Master Budowlani Łódź zdobyli 5 kolejnych punktów, sprawiając że szanse zespołu Mirosława Zawieracza do wygrania inauguracyjnej partii zmalały niemal do zera. Łodzianki w pełni wykorzystały słabość bielszczanek w tym okresie gry. Prowadzone przez dobrze dysponowane w ataku: Tabi Love i Anitę Kwiatkowską, wygrały pewnie pierwszego seta 25:13.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Drugą partię miejscowe siatkarki zaczęły z podobnym rozmachem, z jakim zakończyły poprzednią. Szybko wyszły na prowadzenie 4:0, a na pierwszej przerwie technicznej miały już 5 oczek zapasu. Rywalki popełniały w tym czasie proste błędy, zupełnie nie radząc sobie w przyjęciu. Na drugim regulaminowym czasie wynik na tablicy świetlnej pokazywał 16:7, a łodzianki panowały na parkiecie niepodzielnie. Po przerwie dwukrotnie dała o sobie znać na bloku Sylwia Pycia. Bielszczanki dopiero po dłuższej chwili były w stanie wykorzystać rozluźnienie Budowlanych, skracając w kluczowym momencie seta dystans do minimum (22:21). W końcówce więcej zimnej krwi zachowały jednak podopieczne Adama Grabowskiego. Dzieła zniszczenia zagrywką dopełniła Ewa Cabajewska.
Po raz kolejny dziesięciominutowa przerwa wybiła gospodynie z rytmu (ostatnio niewiele ponad tydzień wcześniej w meczu z Polskim Cukrem Muszynianką Fakro Bank BPS Muszyna łodzianki, mimo prowadzenia 2:0 w setach, zwycięstwo wyszarpały dopiero w tie-breaku). Tym razem ledwo miejscowe weszły do gry, a już przegrywały 2:7. Choć po szybkiej pogoni na pierwszej przerwie technicznej traciły zaledwie 2 oczka, inicjatywa wciąż należała do BKS-u, w ataku którego lepszy okres przeżywała Helena Horka. Łodziankom sygnał do walki dała Dorota Ściurka, najpierw kończąc atak z lewego skrzydła, a następnie dwukrotnie zaskakując zagrywką Mariolę Wojtowicz (16:16). Przyjezdnym na ratunek przyszedł trener. Po przerwie na jego żądanie bielszczanki zdobyły 3 kolejne punkty. Ta przewaga wystarczyła, by kilka minut później cieszyć się z wygrania seta.
Początek czwartego seta miał najbardziej wyrównany przebieg z tych dotychczas rozegranych. Łodzianki lepiej radziły sobie na zagrywce, ich rywalki zaś pochwalić mogły się dobrą skutecznością ataku. I to właśnie przyjezdne na pierwszej przerwie technicznej minimalnie prowadziły (8:7). Po chwili odpoczynku bielszczanki potrafiły tę przewagę zwiększyć do 3 oczek, już do końca trzymając Budowlanych na dystans. Kluczem do zwycięstwa w tej partii była lepsza dyspozycja w bloku i aż 6 punktów zdobytych tym elementem gry przez BKS (przy zaledwie 1 gospodarzy).
Bielszczanki decydującą odsłonę rozpoczęły od mocnego uderzenia i wygrania 5 pierwszych akcji. Grabowski w tym czasie zdążył wykorzystać już dwie przerwy na żądanie. Na nic to się jednak zdało, bo festiwal błędów gospodarzy uzupełniały koncertowe ataki gości. Dopiero powrót na boisko Love pozwolił przełamać ofensywną niemoc łodzianek. Tempo gry dyktował jednak wciąż BKS. Ważnym momentem seta było pojawienie się w polu serwisowym Śliwy. Przy jej zagrywce koleżanki odrobiły 5 punktów, a kilka kolejnych akcji później doprowadziły do upragnionego remisu (13:13). W samej końcówce chłodne głowy zachowały jednak przyjezdne i to one cieszyły się tego wieczoru ze zwycięstwa w piekielnie trudnym meczu.
Beef Master Budowlani Łódź - BKS Aluprof Bielsko-Biała 2:3 (25:13, 25:21, 24:26, 21:25, 14:16)
Beef Master Budowlani Łódź: Śliwa, Trach, Kwiatkowska, Love, Pycia, Nuszel, Durajczyk (libero) oraz Ściurka, Cabrera, Cabajewska, Grajber.
BKS Aluprof Bielsko-Biała: Wilk, Nikić, Beier, Horka, Lis, Strózik, Wojtowicz (libero) oraz Ciaszkiewicz, Szymańska, Trojan.
MVP spotkania: Karolina Ciaszkiewicz.