Wojciech Kaźmierczak: ZAKSA nas ukarała

Siatkarze AZS-u Częstochowa nawiązali wyrównaną walkę z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i wypuścili z rąk szansę na wywiezienie punktów z hali Azoty. - ZAKSA nas ukarała - mówi Wojciech Kaźmierczak.

Częstochowianie szczególnie w dwóch pierwszych partiach napsuli wiele krwi aktualnym wicemistrzom kraju. Po pewnym zwycięstwie w inauguracyjnym secie również w drugim długo dyktowali warunki na placu gry i prowadzili już 12:8. Wtedy ekipie Marka Kardosa przydarzył się bardzo kosztowny przestój w grze. Kędzierzynianie zwietrzyli swoją szansę, odrobili straty i przechylili w tym secie szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Był to przełomowy moment sobotniego pojedynku. - ZAKSA nas ukarała za to, co zrobiliśmy. Pierwszy set wygrany, a w drugim i trzecim do połowy prowadziliśmy. Potem oddajemy kilka punktów w jednym ustawieniu. Spotkała nas za to kara. Musimy zdawać sobie sprawę, że nie można tak grać. Sami oddaliśmy rywalowi kilka prostych punktów i wynik jest zupełnie odwrotny do tego, co byśmy chcieli - ubolewa środkowy częstochowskiej ekipy, Wojciech Kaźmierczak.

Od dłuższego czasu Akademicy nie potrafią ustabilizować swojej dyspozycji. Nierówna gra i punkty tracone seriami znów przydarzyły się częstochowianom w hali Azoty. Tak klasowy rywal, jak ZAKSA nie zmarnował okazji i z zimną krwią obnażył wszelkie słabości częstochowskiego zespołu. - Naprawdę graliśmy dobry mecz. ZAKSA troszeczkę wzmocniła zagrywkę i na wysokich piłkach się pogubiliśmy. Szkoda, bo naprawdę była szansa na wywiezienie punktów z Kędzierzyna - dodaje 31-letni środkowy, który w swojej karierze bronił również barw ekipy z Opolszczyzny.

- Była szansa na wywiezienie punktów z Kędzierzyna - podkreśla Wojciech Kaźmierczak
- Była szansa na wywiezienie punktów z Kędzierzyna - podkreśla Wojciech Kaźmierczak

Podopieczni Marka Kardosa stawili czoła kędzierzynianom w zaledwie dziesięcioosobowym składzie. Plaga kontuzji, która od pewnego czasu trapi AZS zatacza coraz szersze kręgi. Do grona kontuzjowanych dołączył Dawid Murek. W obliczu braku kapitana i Michała Bąkiewicza, Marek Kardos nie miał jakiegokolwiek pola manewru na pozycji przyjmujących i zdany był na Miłosza Hebdę i Bartosza Bednorza. - Borykamy się z kontuzjami, ale to jest część naszej pracy. Życzymy chłopakom jak najszybszego powrotu do zdrowia, bo najważniejsze jest abyśmy wszyscy byli razem i razem trenowali. Musimy sobie radzić i to nie jest na pewno przyczyna naszej gry. Odpada nam natomiast kolejne ważne ogniwo z meczowej dwunastki. Musimy się starać, by jak najlepiej dokończyć ten rok i przed nami jeszcze mecz z Bełchatowem - dodaje Kaźmierczak.

Bez względu na wynik pojedynku z PGE Skrą, pierwszej części sezonu Akademicy nie zaliczą do udanych. Osiem oczek w dotychczasowych dziesięciu meczach nie jest na pewno wynikiem na miarę oczekiwań działaczy, kibiców, jak i samych zawodników. - Liczyliśmy na dużo więcej. Nie poddajemy się. Liga się jeszcze nie skończyła. Mamy jeszcze jeden mecz w tej rundzie, a od nowego roku ponownie stajemy do walki w rundzie rewanżowej. Głęboko wierzę i jestem przekonany, że będzie dużo lepiej - puentuje Wojciech Kaźmierczak.

W Kędzierzynie-Koźlu rozmawiał,
Adrian Heluszka

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (0)