Wielu kibiców zastanawia się, jak rozpoczęła się przygoda Karola Hachuły z siatkówką, gdyż zawodnik sylwetką przypomina bardziej typowego koszykarskiego centra, niż siatkarza. Zdaniem samego zainteresowanego, o wszystkim zadecydował los - szkoła podstawowa, do której chodził, miała dwa sportowe profile: siatkówkę i pływanie. Najpierw przez trzy lata Karol Hachuła ćwiczył na basenie, ale w czwartej klasie postanowił pójść w ślady starszych braci i wybrał siatkówkę.
Dziś głównym zadaniem doświadczonego gracza na parkiecie jest atak i blok. Często tez właśnie do niego kierowane są też trudne piłki. Chodzi tu o sytuacje, gdy jego koledzy źle niedokładnie podbiją atak lub zagrywkę rywali i rozgrywający ma problem z odpowiednią wystawą - wtedy najczęściej gra do Karola Hachuły, a zawodnik stara się jak najlepiej wykończyć taką piłkę.
Karol Hachuła jest zatem autentycznym liderem drużyny, zresztą jest przyzwyczajony do tej roli. Zdaniem siatkarza lider zawsze zdobywa dużo punktów i często musi wspomóc drużynę w kryzysowych sytuacjach – musi mocno atakować, a gdy jego zespół przegrywa, postawić jakiś blok. Karol Hachuła często bierze ciężar gry na swoje barki, ponieważ na to liczy trener i kibice.
Przed laty siatkarz występował w mocnych, ekstraklasowych drużynach. Dziś próbuje odbudować wysoką formę po kontuzji i ma nadzieję, że jeszcze pokaże się na parkietach najwyższej klasy rozgrywek. Teraz jednak chce pomóc kolegom z Oriona i zrobi wszystko, aby prezentować się jak najlepiej.
Karol Hachuła przez trzy lata grał w mocnej drużynie w Izraelu i wspaniale wspomina ten czas. Izrael to cudowny kraj, w którym zawsze jest ciepło i prawie codziennie można liczyć na piękną pogodę. Żyją w nim mili, sympatyczni ludzie.
Ostatnio siatkarz przez pół roku występowałem również we Francji i absolutnie nie myśli o przejściu na sportową emeryturę. Zawodnik jest przyzwyczajony do ciężkich treningów i liczy na to, że kibice jeszcze zobaczą go w najwyższej formie.