Kiedy 10 października (czyli ponad dwa tygodnie przed oficjalnym rozstrzygnięciem konkursu) Prezydent Bułgarskiej Federacji Siatkówki Danczo Lazarow, w asyście jednego z członków Prezydium Lubo Genewa poleciał do Cuneo, wszystko stało się jasne - decyzja w sprawie wyboru nowego selekcjonera zapadła. - Chcemy przedyskutować kwestie techniczne i przyjrzeć się z bliska pracy włoskiego szkoleniowca - tłumaczył cel wizyty w Italii Lazarow.
Dwa dni później, po powrocie do kraju Prezydent federacji był już całkowicie pewien, że to właśnie 61-letni Silwano Prandi obejmie posadę po Martinie Stojewie. - Przedstawił nowoczesną, satysfakcjonującą nas wizję rozwoju reprezentacji. Wstępnie uzgodniliśmy również warunki finansowe i już dziś mogę powiedzieć, że Włoch ma pełne poparcie federacji - zapowiedział Danczo Lazarow.
Prandi pozostawił w pokonanym polu dziesięciu kandydatów. Wygrał konkurencję, miedzy innymi z takimi tuzami światowej siatkówki, jak Julio Velasco, Zoran Gajić czy Raul Lozano. Na jego korzyść przemówiła bogata lista osiągnięć oraz.... zażyłe stosunki z częścią bułgarskich graczy.
Kontrakt zostanie sfinalizowany 28 października, czyli w dniu rozstrzygnięcia konkursu. Tymczasem, jak można usłyszeć w kuluarach, Prandi już rozpoczął kompletowanie sztabu szkoleniowego. Odbył też rozmowę z dotychczasowym kapitanem Bułgarów Plamenem Konstantynowem, który po traumatycznych przeżyciach "dopingowych” w Pekinie zakończył karierę reprezentacyjną. Włoski szkoleniowiec twierdzi, że zatrzymanie w składzie najbardziej doświadczonego zawodnika jest dla niego priorytetowe. Jak podają bułgarskie media, sprawa Konstantinowa była tematem numer jeden pertraktacji Prandiego z przedstawicielami federacji.
Bułgarski siatkarz powiedział w jednym z wywiadów, że rozważa ewentualność powrotu do kadry, ale rozmowy będzie prowadzić dopiero wtedy, gdy Prandi podpisze kontrakt.