W sobotę Bułgarzy po dość krótkim i jednostronnym meczu pokonali Holandię. Podopieczni Camillo Placiego głównie za sprawą dobrze dysponowanego Cwetana Sokołowa (19 pkt.) zapisali na swoim koncie pewne trzy punkty.
- Kluczem do zwycięstwa była nasza postawa w drugim secie. Po nerwowej końcówce rywale się podłamali i bardzo łatwo wygraliśmy trzecią partię. Holandia to dobra drużyna złożona z niezłych zawodników, którzy grają w wielu silnych ligach. W spotkaniu przeciwko nam nie pokazali tego na co ich stać, ale to akurat dla nas dobrze - powiedział po spotkaniu rozgrywający reprezentacji Bułgarii Georgi Bratojew.
Junacy znad Morza Czarnego mają na swoim koncie sześć punktów i pewnie zmierzają po końcowy triumf w opawskich kwalifikacjach do mundialu.
- Turniej się jeszcze nie skończył. Czeka nas jeszcze jeden mecz z reprezentacją Czech. Chcemy wygrać wszystkie trzy mecze. Z takim nastawieniem przyjechaliśmy do Opawy. Myślę, że dopiero po niedzielnym meczu będziemy mogli powiedzieć, że jesteśmy na mistrzostwach świata - przyznaje siatkarz Lokomotiwu Charków.
- Czuję, że znowu możemy namieszać na dużej imprezie w Polsce - kończy bułgarski siatkarz
Z Opawy dla SportoweFakty.pl
Michał Biegun