Dawid Murek (kapitan AZS-u Częstochowa): Od dłuższego czasu spotykaliśmy się na konferencjach w roli drużyny przegranej i tak naprawdę nie wiedzieliśmy do końca co mówić. Przegrana zawsze ciężko przychodzi i każdy chciałby wygrywać. Dzisiaj ta sztuka nam się udała i to na bardzo ciężkim terenie. Przyjeżdżając tutaj wiedzieliśmy, że nie jesteśmy faworytem, bo od dłuższego czasu nasza gra nie wyglądała za dobrze. Z Politechniką były początki tej dobrej gry, ale niestety nie udało nam się dowieźć wyniku do końca. Bardzo żałowaliśmy tego meczu, dlatego przyjechaliśmy dzisiaj walczyć i przede wszystkim cieszyć się grą, bo tak naprawdę w zespole nie ma presji, nie musimy robić żadnego wielkiego wyniku, tylko dążymy do tego żeby znaleźć się w tej upragnionej ósemce. Ten cel oddala się z każdą przegraną. Tym razem postawiliśmy wszystko na jedną kartę, zagraliśmy ryzykowanie na zagrywce. Myślę, że pochwały należą się całemu zespołowi, bo każdy zagrał na wysokim poziomie. Z takim przeciwnikiem jak Effector każdy musi zagrać na 100 proc. i chyba to była widać na boisku. Cieszymy się bardzo i wracamy szczęśliwi do Częstochowy.
Piotr Lipiński (kapitan Effectora Kielce): Kolejna porażka 3:0, strasznie boli. Wydaje mi się, że przygotowanie fizyczne jest, umiejętności również. Musimy to wszystko załatwić we własnym gronie, bo siedzi coś w naszych głowach. Boimy się zaatakować na maksa, boimy się wygrać seta, walczyć w drugim i wygrać mecz. Nie wiem co się dzieje z nami. Nie spodziewaliśmy się takiej gry, wynik był otwarty. Częstochowa bardzo dobrze zagrała, wykorzystała wszystkie nasze błędy. My zagraliśmy na 50-60 proc. naszych możliwości. To nie było 110 proc. które powinniśmy pokazywać w każdym meczu. Musimy sobie powiedzieć kilka rzeczy, tak żebyśmy wygrywali następne spotkania, pokazywali kibicom wolę walki, bo dzisiaj daliśmy plamę.
Marek Kardos (trener AZS-u Częstochowa): Często jestem po tej drugiej stronie, teraz jest inaczej. Ciesze się z postawy zespołu, bo zagrał w każdym elemencie bardzo rozsądnie. Popełniliśmy minimum błędów, co u nas nie jest normą. Nie dziwi mnie, że zespoły z młodymi, niedoświadczonymi zawodnikami, którym brakuje lidera pod względem charakteru mają problemy. Takie mecze się zdarzają, nam również przytrafiły się spotkania w których nic nam nie wychodziło. Z czasem to powinno minąć. Jeszcze raz gratuluję mojemu zespołowi, bo zagrał wyśmienicie w każdym elemencie.
Dariusz Daszkiewicz (trener Effectora Kielce): W pełni zasłużone zwycięstwo zespołu z Częstochowy. O naszej grze mogę powiedzieć, że nie walczyliśmy z AZS-em, ale sami ze sobą. Chyba całokształt naszej gry oddaje ostatnia akcja meczu, kiedy bronimy piłkę a zawodnicy są odwróceni plecami i nie ma kto jej przebić na drugą stronę. Jeżeli zespół AZS-u zdobywa 77 punktów z czego 34 to my dajemy "w prezencie", to nie ma szans z kimkolwiek wygrać. Myślę, że nie ma dla nas żadnego wytłumaczenia. Zagraliśmy katastrofalnie. Ja rozumiem, że nie mamy dnia, mamy kłopot, ale wtedy musimy tym bardziej zmobilizować "głowę" i próbować zagrać sprytem. Nie było dzisiaj żadnego punktu zaczepienia. Bruno próbował walczyć, a pozostali zawodnicy przeplatali udane akcje bardzo słabymi i tych właśnie bardzo słabych było za dużo.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/b]