Adamajtis jest naszym Pitbullem - wypowiedzi po meczu AZS Politechnika Warszawska - Indykpol AZS Olsztyn

Inżynierowie notują udany początek nowego roku. Wygrana za trzy punkty z AZS-em Olsztyn sprawiła, że zrównali się w tabeli z olsztynianami.

Maciej Dobrowolski (kapitan Indykpolu AZS-u Olsztyn): Jestem strasznie zły po tym spotkaniu, bo zagraliśmy słabo. Wiele elementów w ogóle nam dziś nie wychodziło. Zgubiliśmy gdzieś tę grę, którą prezentowaliśmy kilka tygodni temu. Wprawdzie w trzecim secie udało nam się wrócić, ale na niewiele się to zdało. Zresztą, to już i tak historia. Gubimy punkty i w naszej aktualnej sytuacji już nie możemy sobie na to pozwolić. Za tydzień musimy walczyć o komplet oczek.

Maciej Pawliński (kapitan AZS Politechniki Warszawskiej): Ten mecz był dla nas niezwykle istotny, a zwycięstwo bardzo cieszy. Gonimy czołówkę i uciekamy przed zespołami z dołu tabeli. Przyznaję, że chcieliśmy zdobyć punkty, a jednocześnie zrewanżować się za wyraźną porażkę z Olsztyna. Zadecydowała dobra zagrywka, a potem konsekwencja w wykonywaniu taktyki.

Krzysztof Stelmach (trener Indykpolu AZS-u Olsztyn): Gratuluję drużynie z Warszawy trzech punktów. Nam zdarza się drugi mecz, w którym nie prezentujemy swojej gry. Rywale odrzucili nas od siatki i zrewanżowali się nam dokładnie tym elementem, którym my pokonaliśmy go w Olsztynie. Ciągle dążymy, by wrócić do tego, co wcześniej prezentowaliśmy. Nie będę mówił, że jestem zły, bo to nie jest miejsce na pokazywanie nastrojów. Musimy pracować. Zbyt dużo jest chaosu na boisku, a wcześniej tego nie było - graliśmy spokojnie, każdy wiedział, za co odpowiada.

Chciałbym jednak podkreślić, że graliśmy dziś z mocną drużyną, która prezentowała siatkówkę opartą na ryzyku, z którą sobie nie poradziliśmy.

Jakub Bednaruk (trener AZS Politechniki Warszawskiej): Miło usłyszeć takie komplementy. Muszę przyznać, że mecz rzeczywiście nam wyszedł. Ale nie wskazałbym tutaj żadnego decydującego elementu. Początek trzeciego seta przespaliśmy, a potem Buszek wziął cały zespół na plecy i poprowadził do zwycięstwa. Zniwelowaliśmy prawe skrzydło rywala, co było niezwykle istotne. Poza tym, Adamajtis zagrał świetne spotkanie. Nas zastanawia, jak ten chłopak gra w siatkówkę. My mu w zasadzie nie udzielamy żadnych wskazówek taktycznych, ma iść na żywioł. W drużynie nazywamy go Pitbullem.

Bardzo cieszy mnie to zwycięstwo, bo to trzeci mecz za trzy punkty. Ale chcemy wygrywać dalej. Jestem dymny z zespołu, bo widzę walkę cały tydzień. Na treningach nie ma innych tematów poza siatkówką, nie ma żon, dziewczyn. Teraz skupiamy się na Radomiu. To są derby Mazowsza. Takie nasze Gran Derbi.

Komentarze (0)