Czwarty może zostać jedenastym - o turnieju Nadziei Olimpijskich

W spalskiej Szkole Mistrzostwa Sportowego trenerzy wciąż stawiają na wielkich chłopów z "młotkami" w dłoniach. Na turnieju Nadziei Olimpijskich, który zakończył się 12 października przekonali się o tym siatkarze z województwa opolskiego. W boiskowej rywalizacji zajęli 4 miejsce a wylądowali aż na 11. W odwrotnym kierunku poszybowała za to reprezentacja Wielkopolski. O co w tym wszystkim chodzi?

Turniej Nadziei Olimpijskich to zawody,które odbywają się co roku jesienią i służą wyłonieniu najzdolniejszych młodych siatkarzy oraz utworzeniu kadry narodowej kadetów. Biorą w nim udział reprezentacje wszystkich 16 województw. W tym roku, nie cały tydzień temu, w Spale spotkali się siatkarze rocznika 1993. Drużynę Opola prowadzili szkoleniowcy kędzierzyńskiego MMKS, Andrzej Gąsior i Szczepan Chodakowski, którzy tak jak ich koledzy z pozostałych regionów przygotowywali zespól przez kilkanaście ostatnich tygodni. - Zanim jednak rozegrano turniej, chłopaków pomierzono i przeprowadzono testy - tłumaczył Gąsior. Potem zaczęła się gra. Drużyna Opola zaczęła od dwóch porażek po 1:2, z Łodzią i Poznaniem. Wygrana 2:0 z ekipą województwa kujawsko-pomorskiego wystarczyła jednak, by wejść do ćwierćfinału. Tu opolanie niespodziewanie ograli 2:0 Mazowsze i znaleźli się w czwórce. Niestety kolejne porażki, 0:2 z Katowicami oraz 1:2 z Rzeszowem spowodowały, że podopieczni Andrzeja Gąsiora zajęli czwarte miejsce.

Szkoda że to im się tylko wydawało… . - Organizatorzy - czyli PZPS - po raz pierwszy, eksperymentalnie, do wyników turnieju dodali także punkty za wzrost czy też powołania do kadry. W ten sposób dowiedzieliśmy się, że lądujemy na… 11 miejscu - mówił z uśmiechem zażenowania, Andrzej Gąsior. W przeciwnym kierunku poszybowała natomiast ekipa z Wielkopolski. W turnieju znaleźli się na przedostatnim, 15 miejscu, za to po doliczeniu punktów za wzrost, wyskok dosiężny i ilość zaliczonych tzw. kampów poznaniacy poszybowali w górę aż o dziesięć pozycji. Nic więc dziwnego, że nie tylko opolanie nie mogli się w tym wszystkim połapać.

Nie tak dawno inny trener młodzieży, Wojciech Szczucki z warszawskiego Metra, ostro skrytykował system szkolenia w SMS, który nastawiony jest wyłącznie na promowanie wielkich i silnych chłopów. Efekty są jednak mizerne, o czym najlepiej świadczą ostatnie wyniki reprezentacji kadetów na tegorocznych mistrzostwach Europy. Teraz piętnastolatkowie dowiedzieli się, że wcale nie trzeba uczyć się techniki, ani myśleć na parkiecie. Wystarczy mieć ponad 190 centymetrów wzrostu i "młotek" w ręce. Ciekawe jak dziś oceniliby szkoleniowcy ze Spały, "mikrusa" Pawła Woickiego czy wcale nie dwumetrowego, Mariusza Wlazłego. Zresztą ten ostatni w swojej juniorskiej karierze reprezentacyjnej więcej przestał w kwadracie niż pograł na parkiecie.

A wracając do spalskiej rywalizacji młodych siatkarzy. Najlepszym zawodnikiem reprezentacji województwa opolskiego uznany został Łukasz Łapszański z kędzierzyńskiego MMKS, który znalazł się także w kadrze 32 siatkarzy zaproszonych na kilkudniowe konsultacje podczas których najlepsi dostaną propozycje nauki w SMS. Ostatnio jednak coraz więcej młodych siatkarzy odrzuca te wydawałoby się prestiżowe zaproszenia do Spały.

Komentarze (0)