PP: Zasługujemy na szacunek - komentarze po meczu MKS Banimex Będzin - AZS Częstochowa

Na tle zespołu z ekstraklasy pierwszoligowy MKS zaprezentował się bardzo dobrze. - Będzinianie nie grają na poziomie I ligi, a właśnie PlusLigi - przyznał po meczu trener Kardos.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Dawid Murek (kapitan AZS-u Częstochowa): Oczywiście cieszymy się ze zwycięstwa. Spodziewaliśmy się, że rywale wysoko postawią poprzeczkę i faktycznie tak było. Zdawaliśmy sobie sprawę z faktu, że to będzie trudny mecz, bo wiedzieliśmy jacy zawodnicy stoją po drugiej stronie siatki. Są to doświadczeni siatkarze, którzy pod wodzą Damiana bardzo dobrze przygotowali się do pojedynku, co było widać na boisku. Niestety, nie omijają nas kontuzje, ale nie możemy się tym tłumaczyć, bo trzeba po prostu grać. Walczymy dalej. Przed nami naprawdę trudne spotkania w PlusLidze, już w sobotę gramy bardzo ważne spotkanie z gdańszczanami. Musimy szukać punktów, bo chcielibyśmy być w tej ósemce, a każda przegrana na pewno oddala nas od realizacji tego celu. Cieszymy się ze zwycięstwa w Będzinie i awansu do dalszej fazy Pucharu Polski, bo jest to dla nas mały sukces.

Andrzej Stelmach (kapitan i drugi trener MKS-u Banimex Będzin): Również spodziewaliśmy się, że będzie to bardzo trudne spotkanie i takie właśnie było. Zespół z Częstochowy nas znał i na pewno rozpisał, wiedział co potrafimy zagrać, ale myślę, że dla kibiców, dla Będzina staraliśmy się pokazać, że walczymy. Wynik był bardzo ważny, bo chcieliśmy wygrać, ale nie udało się. Myślę, że kluczowym momentem był fragment meczu po zmianie stron w tie-breaku, kiedy Akademicy przegrywali 4:8 i wyszli na prowadzenie 9:8. Przede wszystkim muszę pochwalić Dawida, który pociągnął zespół, inni zawodnicy dołączyli się do jego dobrej gry.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Marek Kardos (trener AZS-u Częstochowa): W zeszłym sezonie barwy AZS-u reprezentowali aktualni członkowie będzińskiego zespołu, więc można powiedzieć, że znamy się jak własne buty. Bardzo cieszę się z wygranej, bo to zawsze jest rywalizacja z tym wielkim człowiekiem (w tym momencie Kardo wskazał na Dacewicza - wyj. red.) i po raz pierwszy udało mi się zwyciężyć w Będzinie. Nie pierwszy raz w tym miejscu drużyna z PlusLigi zaznałaby goryczy porażki. MKS jest bardzo dobrym zespołem na tle I ligi i widać, że ta drużyna nie gra na poziomie I ligi, a właśnie PlusLigi. To spotkanie było więc bardzo trudne i chwała wszystkim zawodnikom, że wspierali rozgrywającego Konrada Buczka, dla którego był to pierwszy tak ważny mecz. Powiem szczerze, że przeżył to spotkanie bez nerwów. Zespół MKS-u jest świetnie przygotowany, jest on dla mnie faworytem do gry w finale I ligi.

Trener Kardos rozwiał również wątpliwości, czemu na parkiecie nie pojawił się Michał Bąkiewicz.
- Michał miał kontuzję i powoli, powoli wraca do formy. Jest on zawodnikiem o trochę delikatnej budowie, a uważałem, że spotkanie w lidze jest ważniejsze od tego w Pucharze Polski i nie chciałem ryzykować następnej kontuzji, bo w tym sezonie mam już naprawdę dosyć kontuzji i urazów.

Damian Dacewicz (trener MKS-u Banimex Będzin): Gratulacje dla częstochowian, bo kibice mogli obejrzeć wspaniałe siatkarskie widowisko. Uważam, że AZS wziął pod uwagę fakt, jak trudne warunki gry są w Będzinie, w hali w Łagiszy. W pierwszym secie widzieliśmy tego doskonały przykład, ale nie wyprowadziło to ani nie przestraszyło naszych rywali, którzy spokojnie zaczęli budować swoją grę od drugiej partii. Na pewno mogła podobać się gra młodego rozgrywającego Buczka. Świetnie wykorzystuje zaistniałą sytuację, teraz będzie miał czas, by zagrać kilka spotkań w PlusLidze. Takie rzeczy się zdarzają, w mojej karierze również było podobnie, ktoś skręcił nogę, wszedłem jako młody zawodnik na boisko i już na nim zostałem. Gratulacje dla młodego chłopaka. Już w ostatnim ligowym meczu z kielczanami było widać, że częstochowianie idą do przodu, rozmiary zwycięstwa mówią dużo, ale było widać jeszcze dobrą grę zawodników. Dawid Murek ma swoją aurę na boisku i wciąga innych do gry. Dołączył się do tego Miłosz Hebda w ataku i póki grał Michał Kaczyński to też grał dobrze, a potem zawsze jest zmiana i odejście do Kamińskiego. Myślę, że zasługujemy na szacunek i na brawa po środowym spotkaniu, bo zagraliśmy do końca, do ostatniej piłki wierzyliśmy, udało nam się doprowadzić do tie-breaka, w którym już tak dobrze nam nie poszło. Cieszymy się, że wygraliśmy tyle spotkań i tak daleko zaszliśmy, do rundy Pucharu Polski, w której mieliśmy okazję zmierzyć się z rywalem z PlusLigi. Niestety, nasza przygoda w tym momencie się kończy, ale kończy się po naprawdę bardzo dobrym meczu. Chciałem tylko podkreślić, że kilka elementów zadecydowało o tym, że to AZS zwyciężył, w szczególności był to kontratak, rywale grali bardzo szybko i mądrze, bo nasz kontratak nie był w tym pojedynku na tak wysokim poziomie. Z drugiej strony jestem zadowolony z gry w bloku, bo zdobycie 17 punktów w takim spotkaniu to dla nas jest dużo, widać pracę na treningach, która przekłada się na warunki meczowe. Mam nadzieję, że będziemy wychodzić z hali z głowami uniesionymi wysoko i dalej będziemy przygotowywać się do ligowych spotkań, bo przed nami trudna konfrontacja z ekipą z Wyszkowa.

PP: Powtórki z historii nie było - relacja z meczu MKS Banimex Będzin - AZS Częstochowa

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×