Obu zespołom w rozgrywkach PlusLigi wiedzie się ostatnio zgoła odmiennie. Częstochowianie po ostatniej, wyraźnej porażce z Lotosem Treflem Gdańsk na własnym parkiecie praktycznie pogrzebali szanse na awans do rundy play-off. Praktycznie, bo przed Akademikami jeszcze osiem spotkań o ligowe punkty, ale patrząc na ich dyspozycję trudno oczekiwać, by odrobili aż ośmiopunktową stratę do gdańskiego zespołu i AZS Politechniki Warszawskiej, która zajmuje obecnie ostatnią pozycję gwarantującą miejsce w play-offach. Pojedynek z ekipą z Trójmiasta z wielu względów przelał zatem pod Jasną Górą czarę goryczy. - Musimy przeprosić kibiców za ten mecz, bo nie było widać u nas żadnej ambicji. Tak nie można grać. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego na wyjazdach gramy na luzie, a u nas jest zupełnie inaczej - zastanawiał się po spotkaniu z gdańszczanami trener Akademików, Marek Kardos. Fakty są bezlitosne dla częstochowskiej ekipy. Spośród jedenastu dotąd zdobytych punktów, tylko dwa zdobyli we własnej hali.
Podopieczni Marka Kardosa humory mogą poprawić sobie dobrymi występami w krajowym pucharze, gdzie po wyeliminowaniu I-ligowego MKS-u Banimex Będzin, tylko jedna runda dzieli ich od finałowego turnieju. O przepustkę do gry wśród ośmiu najlepszych zespołów częstochowianie powalczą z Transferem Bydgoszcz, który ostatnio spisuje się bardzo dobrze. Ogromna w tym zasługa nowych twarzy w zespole, czyli Pawła Woickiego oraz dwójki Amerykanów: Carsona Clarka i Garretta Maugututii, ale przede wszystkim charyzmatycznego trenera Vitala Heynena, który jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kompletnie zmienił oblicze bydgoskiej ekipy i wydźwignął ją z dna ligowej tabeli. Po ostatnim, niespodziewanym zwycięstwie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, Transfer awansował na dziewiątą pozycję w tabeli i choć do warszawskiej Politechniki traci siedem punktów, to bydgoszczanie nie stoją na straconej pozycji w walce o ósemkę. - Jesteśmy zadowoleni ze zdobycia dwóch punktów. Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy. Uważam, że mieliśmy szczęście, że ZAKSA nie grała w pełnym składzie i brakowało kluczowych zawodników. Staraliśmy się dzisiaj wykorzystać nasze mocne strony i niedyspozycje rywala. W czwartym secie niewiele brakowało, a przegralibyśmy 3:1. Przez to cieszymy się trochę mniej, jednak nadal się cieszymy - mówił po wygranej w Kędzierzynie-Koźlu belgijski szkoleniowiec.
Za faworyta środowej potyczki uchodzą bydgoszczanie, którzy powstali z kolan i pod wodzą Heynena, żaden przeciwnik nie jest im straszny. Czy Akademicy ligowe niepowodzenia powetują sobie w konfrontacji z Transferem i zameldują się w finałowej ósemce? Odpowiedzi na te i inne pytania poznamy w środowy wieczór. Początek spotkania przewidziano na godzinę 18.30.
AZS Częstochowa - Transfer Bydgoszcz / środa, 22.01.2014, godz. 18.30
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Dzisiejszy mecz pokaże prezesowi Pakoszowi ,że już czas zabierać walizki i nie robić z tego klubu większego pośmiewiska. :P 3:0 dla Czytaj całość
a tak całkiem na serio to myślę że Transfer 3:0/3:1, jak przegrają to się zdziwię