Obie ekipy okupują dwa ostatnie miejsca w tabeli PlusLigi i powoli mogą praktycznie żegnać się z szansami na awans do rundy play-off. O ile po beniaminku z Bielska-Białej nikt nie spodziewał się cudów i znakomitej gry, o tyle już dyspozycja częstochowskiej ekipy jest sporym rozczarowaniem. Zespół Marka Kardosa przeplata bardzo dobre występy ze słabymi, a ostatnia wyraźna porażka z Lotosem Treflem Gdańsk na własnym parkiecie, niemalże do minimum ograniczyła szansę Akademików na miejsce w play-offach. Choć częstochowianie tracą osiem punktów do ostatniego miejsca premiowanego awansem, a do tego mają w perspektywie mecze z samą ligową czołówką, Dawid Murek apeluje, by nie skreślać jeszcze jego zespołu. - Mamy mecze z zespołami z teoretycznie naszego zasięgu, które możemy wygrać, a jeśli chcemy być w play-offach, to musimy je wygrać. Poza tym, mamy jeszcze mecze z drużynami z góry tabeli, które mogą w meczu z nami wystawić drugi skład i może uda nam się akurat zdobyć punkty. Ja bym się jeszcze nie załamywał, szczególnie po tym ostatnim meczu. W meczu pucharowym zespół był kompletnie inny. Każdy zagrał na swoim dobrym poziomie. Nie mówię, że najwyższym, bo każdego z nas stać na jeszcze dużo więcej. Cieszymy się, bo jesteśmy w finałach Pucharu Polski, a wszyscy już nas skreślili i mówili, że AZS stoczył się na samo dno. Wstrzymałbym się jeszcze z takimi opiniami, bo potencjał w nas drzemie, ale nie potrafimy tego wykorzystać - mówił kapitan częstochowskiej ekipy.
Częstochowianie nadal wierzą w awans do ósemki, a pierwszym krokiem w tym kierunku będzie pokonanie bielskiego zespołu, z którym ekipa Marka Kardosa ma pewne rachunki do wyrównania, jeszcze z pierwszej części sezonu. W Bielsku bowiem częstochowianie niespodziewanie przegrali 0:3, a na ich głowy wówczas posypały się gromy. Liczna grupa kibiców, która przybyła do hali pod Dębowcem, nie przebierała w słowach i dosadnie określiła postawę Akademików w tamtym spotkaniu. - W głowach siedzi nam ten mecz z Bielska, ale było to już dawno temu. Trzeba go wyrzucić z głowy, bo to nie o to chodzi. Trzeba myśleć pozytywnie i nie spinać się, a skupiać się przede wszystkim na naszej grze, która faluje. Bądźmy dobrej myśli, że w sobotę zobaczymy ten AZS, co w środowym meczu Pucharu Polski - dodaje Dawid Murek.
W podobnym położeniu do częstochowian są gracze BBTS-u, którzy z dorobkiem dziewięciu oczek plasują się na ostatniej, dwunastej pozycji w tabeli PlusLigi. Ekipa Janusza Bułkowskiego wyraźnie płaci frycowe, jako absolutny "żółtodziób" w najwyższej klasie rozgrywkowej. 2014 rok bielszczanie rozpoczęli bardzo słabo, ponosząc zdecydowane porażki z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i Lotosem Treflem Gdańsk w PlusLidze i Transferem Bydgoszcz, już w pojedynku w ramach Pucharu Polski. Siatkarze BBTS-u przebudzili się w ostatniej serii spotkań, gdy napędzili sporo strachu Jastrzębskiemu Węglowi i urwali faworyzowanej ekipie Lorenzo Bernardiego jeden punkt. Pierwszoplanową postacią w zespole z Podbeskidzia był Jose Luis Gonzalez, który zgodnie zresztą z przewidywaniami, jest liderem beniaminka. Argentyński atakujący w pojedynku z Pomarańczowymi wywalczył 29 punktów i był głównym architektem pierwszej zdobyczy BBTS-u w tym roku.
Obie drużyny mimo sporej straty punktowej z pewnością nie złożyły jeszcze broni w walce o miejsce w rundzie play-off. Który z zespołów po sobotnim pojedynku zbliży się nieco do tego celu? Początek spotkania przewidziano na godzinę 17:00.
AZS Częstochowa - BBTS Bielsko-Biała / sobota, 25.01.2014, 17:00
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!