II Liga Mężczyzn: Podsumowanie 4. kolejki

Czwarta kolejna sypnęła niespodziankami. Kilka drużyn odbiło się od ligowego dna, zaliczając pierwsze punkty a zadyszki dostały niektóre kluby z czołówki. Z kompletem punktów został już tylko pilski Joker, choć i jemu urwano pierwszego seta.

Paweł Siejak
Paweł Siejak

Grupa I:

Lider z Piły nie zwolnił tempa, ograł u siebie Olimpię Sulęcin 3:1, choć do tie breaka dużo nie brakowało. Jednakże brawa należą się dla gości za urwanie Jokerowi pierwszego seta w tym sezonie. Trener Dembończyk, który ze spokojem oglądał mecz, przelał swój spokój na drużynę którą prowadzi. I chyba tym zwyciężył.
Znów zaskakujące rozstrzygnięcie padło w lubuskich derbach. Gdy wydawało się, że zielonogórzanie dołączą do górnej części tabeli, na ziemię sprowadzili ich goście z Sulechowa. Po dwóch setach w których oba zespoły się podzieliły punktami, w dwóch kolejnych dominował Karol Hachuła wraz z kolegami, nie wypuszczając gospodarzy z dwudziestki w setach.
Pierwsze punkty tej jesieni zaliczył beniaminek z Wrześni, który wymęczył Cuprum Lubin w pięciu setach. Była to już czwarta porażka lubinian z rzędu, w tym druga w tie breaku.
Nadal straty do czołówki nadrabiają poznaniacy, którzy wybrali się na mecz do Wałbrzycha. Miejscowi zaskoczyli akademików tylko w pierwszym secie, przegrywając po walce trzy pozostałe. Na pewno nie zadowoleni są kibice Victorii, bo to była już druga porażka u siebie ich pupili, choć z kolejnym faworytem do awansu.
Miał rację trener Zdzisław Gogol obawiając się wyprawy do Trzcianki. Miejscowi przy komplecie publiczności pokonali Bałtyk Szczecin 3:2. Niesamowitą dramaturgię miał decydujący set, w którym goście prowadzili od początku, mając jeszcze dwie piłki meczowe w górze a i tak ulegli zdeterminowanemu MKS-owi. Szkoleniowiec gospodarzy Piotr Winkler tak podsumował spotkanie: Dziś zagrała cała drużyna na dobrym poziomie, nie było tu lidera. Cieszę się, że chłopaki już w trzecim meczu nie tracą zimnej krwi i wygrywają decydujące piłki.. Szczecinianie mimo porażki utrzymali drugą pozycje, a MDK mimo trzeciego zwycięstwa nadal jest na piątym miejscu.

Grupa II:

Tak jak zapowiadaliśmy nie obyło się bez tie breaka w Kamiennej Górze. Rosiek przywiózł tylko dziesięcioosobową kadrę, która udowodniła, ze na czele tabeli byli nie na darmo. Świetne zawody rozegrał przyjmujący gości Łukasz Murdzia. Sudety chyba będą w tym sezonie drużyną, która lubi sobie pograć pięć setów. A tym sposobem punkty uciekają.
Potknięcie sycowian szybko wykorzystała Warta Działoszyn, która bez problemów ograła utytułowanego Górnika Radlin na ich terenie. Od soboty to właśnie Warta stoi na czele w swojej grupie.
Ciekawy przebieg miał mecz obu rezerw w Spale. Trzy pierwsze sety bardzo wyrównane i 2:1 dla gospodarzy. Skra jednak nie dała za wygraną i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść w dwóch ostatnich partiach. Bełchatowianie wskoczyli na szóste miejsce a podopieczni trenera Grzegorza Rysia przeskoczyli o jedno oczko w tabeli i zepchnęli na ostatnie Górnika.
Beniaminek z Opola wziął się w końcu do pracy i po trzech porażkach w końcu wygrał i to 3:0. Wygrana przyszła gospodarzom wyjątkowo łatwo, czym zasługa gości z Częstochowy, którzy chyba trochę zawiedli w tym spotkaniu.
O miejsce w czołówce walczyli Czarni z Bzurą, oba zespoły miały po siedem oczek po trzech kolejkach. Miejscowi wygrali zdecydowanie, choć przytrafiła im się chwila dekoncentracji, przez co stracili drugiego seta. Rząśnia obecnie jest na trzecim miejscu, mając tylko oczko straty do lidera. Ozorków mimo że jest na czwartej pozycji, traci do Czarnych już trzy punkty.

Grupa III:

W trzeciej grupie mieliśmy siedem drużyn walczących o awans do pierwszej czwórki i trzy które miały ratować się przed spadkiem. W tej kolejce właśnie outsiderzy byli oczkiem uwagi i sprawcami zaskakujących wyników.
Dla Czarnych Pruszcz Gdański, goście z Kozienic mieli być drużyną w zasięgu. Niestety gospodarze urwali Armatowi tylko jednego seta i ulegli we własnej hali. Chyba jakieś fatum wisi nad Czarnymi, bo ulegli już czwarty mecz z rzędu w stosunku 1:3, a punktów jak był zero tak i jest teraz. Goście za to wskoczyli na pozycje vice lidera.
W Gdańsku mają pierwszy punkt. Stoczniowiec po dreszczowcu uległ stołecznej Legii 2:3. Można powiedzieć, że chyba idzie lepsze i z meczu na mecz gdańszczanie nie będą już chłopcem do bicia w trzech setach.
Za to prawdziwą sensacją jest wygrana Wilgi w Augustowie. Drabkowski i spółka ma już dość porażek w tym sezonie i ochoczo zabrała się za zbiórkę punktów na wyjazdach. Pierwsze dwa już są, dzięki czemu Wilga wskoczyła na ósme miejsce. Ślepsk natomiast ocalił jeden punkt, ale czołówka już im odjechała.
Po zwycięstwie w Pucharze Polski, Siedlce pojechały w roli faworyta do Warszawy. MOS po porażce w Olsztynie miał się zrekompensować kibicom. Powody do zadowolenia mają gospodarze bo to oni zwyciężyli zasłużenie 3:1 i objęli prowadzenie w tabeli.
Wspomniani olsztynianie znów zaskoczyli in plus, odbierając punkt kolejnemu faworytowi tej grupy. Ostrołęka mimo tylko dwóch oczek zdobytych na własnym podwórku, utrzymała trzecią pozycję w tabeli nie tracąc zbyt dużo do czołówki.
Po tych meczach ukształtowała się pierwsza czwórka, trzy zespoły tworzą środek tabeli a trzy kolejne grupę spadkową.

Grupa IV:

Tak jak pisaliśmy w zapowiedzi tej kolejki, że kto nie gra, ten traci. Pauzę Czarnych Radom wykorzystali gracze z Rybnika, którzy u siebie pokonali 3:1 Hejnał Kęty i awansowali na pozycje vice lidera. Goście z jednym oczkiem w tym sezonie okupują siódme miejsce.
Oczko niżej są za to rzeszowianie, którzy chyba niespodziewanie ulegli na własnym parkiecie Rafako Racibórz 0:3 i tylko w drugim secie poważnie zagrozili gościom, jednakże młodzież trenera Jerzego Wietecha nie wytrzymała ciśnienia w końcówce.
Po porażce w Pucharze Polski, kielczanie zrehabilitowali się własnym kibicom i ograli u siebie lidera z Krosna. Najbardziej wyrównany był set otwierający spotkanie który skończył się wynikiem 32:30 dla Farciarzy. Gospodarze tym zwycięstwem gospodarze zasygnalizowali swoje aspiracje do pierwszej czwórki.
Coś niedobrego dzieje się w Ropczycach, bo drużyna, która w zeszłym sezonie uległa tylko Będzinowi, nie może wrócić do tamtej formy. Tym bardziej bolesna okazała się porażka przed własną publicznością z Politechniką Krakowską i co oznaczało spadek na ostatnią pozycję w tabeli. Z drugiej strony krakowiacy wygrali już drugi mecz z rzędu, więc może tkwi w nich przyczajony tygrys i niespodziewanie włączy się do walki o czwórkę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×