O powody słabszej gry w pierwszym secie zapytaliśmy trenera Muszynianki, Bogdana Serwińskiego. - Były dwa powody naszej słabszej gry w pierwszym secie. Jeszcze przed rozpoczęciem widowiska, zespół był przetrzymany w zimnej hali przez około 20 minut, po to żeby później zawodniczki wybiegały pojedynczo na parkiet. Z tego powodu rozgrzewka straciła jakikolwiek sens. Konstrukcja mojego zespołu jest taka, że ta rozgrzewka faktycznie jest bardzo potrzebna. Druga rzecz, to kuriozalne decyzje sędziowskie, które de facto zakończyły seta. - powiedział trener Mistrzyń Polski. W końcówce pierwszej partii doszło do niespotykanej sytuacji. Przy stanie 25:24 dla Gwardii, żółtą kartkę otrzymał trener Muszynianki. Tym samym zespół stracił punkt, a set zakończył się zwycięstwem miejscowych. - Sędzia w samej końcówce zrobił dwa błędy na naszą niekorzyść. Sprawdziłem to na monitorach komentatorów Polsatu. Odgwizdał piłkę autową po ataku Mileny Rosner, podczas gdy atak był prawidłowo uderzony blok - aut. Zagwizdał również wymyśloną sytuację przekroczenia linii środkowej Sylwii Pyci. Na mój protest, który nie wykraczał poza normy protestu sportowego, nie użył ostrzeżenia tylko dał żółtą kartkę i zakończył seta - tłumaczy Bogdan Serwiński. Przepisy gry w piłkę siatkową nie są jednoznaczne. Teoretycznie, pierwszą sankcja za niesportowe zachowanie powinno być upomnienie, które nie przynosi konsekwencji w postaci utraty punktów. Z drugiej strony, oficjalne przepisy gry i wytyczne dla sędziów siatkarskich pozostawiają arbitrom dowolność przy ustalaniu kar.
Po pierwszym, słabym secie w wykonaniu Muszynianki, kolejne partie nie pozostawiły złudzeń, kto jest lepszy. Mistrz Polski wygrywał zdecydowanie, drugiego seta do 20, trzeciego do 14, a czwartą partię do 11. - Później, po chwilowym zamieszaniu na początku drugiego seta, wszystko wróciło do normy i udało się zdecydowanie wygrać pozostałe partie i cały mecz. Wykorzystałem całą dwunastkę zawodniczek - mówił Bogdan Serwiński. W lidze zadebiutowały zawodniczki, które wzmocniły przed sezonem drużynę z Muszyny: Ivana Plchotova, Joanna Kaczor, Monika Targosz i Milena Rosner. - Każda z nich wniosła coś do gry. Milena Rosner pomogła szczególnie w grze w polu i przyjęciu zagrywki. Co prawda nie jest ona jeszcze gotowa do rozegrania całego meczu, po Olimpiadzie miała dłuższa przerwę i potrzeba jej jeszcze około trzech tygodni, aby powrócić do optymalnej dyspozycji - podsumował trener Muszynianki.
Teraz czas na spotkanie na szczycie w PlusLidze Kobiet. Do Muszyny przyjedzie ubiegłoroczny zdobywca Pucharu Polski, Farmutil Piła. Zespół Jerzego Matlaka niespodziewanie uległ w pierwszej kolejce drużynie Pronar Zeto Astwa AZS Białystok 1:3. - Ze sportowego punktu widzenia jest to dla nas bardzo ważne spotkanie. Już po pierwszej kolejce mamy trzy punktu przewagi nad Farmutilem. Jeśli uda się je pokonać u siebie, wtedy nasza przewaga wzrośnie do sześciu punktów, a to już kolosalna różnica - powiedział Bogdan Serwiński.