Wojciech Serafin: Presja powinna nas nakręcać

W 22. kolejce PlusLigi gdańszczanie stoczyli w Warszawie pojedynek, którego stawką było przedłużenie ich szans na play-off. Mimo przegrania dwóch pierwszych setów zdołali wygrać ten mecz.

Lotos Trefl Gdańsk przyjeżdżał do stolicy walczyć "o życie" bo zajmował dziewiąte miejsce w tabeli i tylko dwa zwycięstwa w dwóch ostatnich meczach fazy zasadniczej (trzeci mecz już rozegrali awansem w listopadzie) dawały mu szanse na awans do play-off. Jakakolwiek porażka przekreślała te szanse definitywnie.

Dwa pierwsze sety wygrała AZS Politechnika Warszawska, pierwszy na przewagi, a drugi łatwo. Również w trzecim secie podopieczni trenera Jakuba Bednaruka prowadzili, ale ostatecznie tego seta wygrali goście, jak również dwa następne. - Najważniejsze było to, że się nie poddaliśmy nawet przegrywając 0:2 w setach i potem kilkoma punktami w trzecim. Myślę, że decydujące było to, że mieniliśmy naszą grę na lepsze od trzeciego seta. Politechnika się otworzyła ze swoją taktyką, pokazali nam jak grają i zaczęliśmy na to właściwie reagować. Od trzeciego seta zaczęliśmy też skuteczniej atakować. Tak samo poprawiliśmy zagrywkę, mniej błędów popełnialiśmy w tym elemencie. W obu tych elementach wiele dobrego wniósł Paweł Mikołajczak - oceniał po zwycięstwie Wojciech Serafin.

Lotos Trefl Gdańsk musi teraz czekać na wynik meczu Transferu Bydgoszcz w Częstochowie
Lotos Trefl Gdańsk musi teraz czekać na wynik meczu Transferu Bydgoszcz w Częstochowie

Wygrywając 3:2 gdański zespół dołożył dwa punkty do swojego dorobku, ma 21 punktów i wciąż liczy się w walce o czołową ósemkę. Jednak wystarczy, żeby Transfer Bydgoszcz ugrał trzy punkty w piątek w Częstochowie i gdańszczanie - którzy mecz tej kolejki rozegrali wcześniej - definitywnie tracą szanse na awans. - Mamy świadomość, że nic jeszcze sobie nie zapewniliśmy wygrywając w stolicy, ale nie przekreśliliśmy całkiem naszych szans na awans, można powiedzieć, że przedłużyliśmy nadzieje. Już nie wszystko zależy od nas, ale też sami na własne życzenie sprawiliśmy sobie takie kłopoty nie zdobywając wystarczającej liczby punktów we wcześniejszych meczach. Teraz wszystko zależy od meczu Transferu Bydgoszcz w Częstochowie i według naszych pobieżnych obliczeń Częstochowa musi ugrać dwa sety, żebyśmy mieli jeszcze szanse na awans do play-off. Wtedy wszystko się będzie decydowało w bezpośredniej walce w ostatnim meczu fazy zasadniczej w Bydgoszczy. Ale my jesteśmy zawodowymi sportowcami i nie poddajemy się, póki mamy choć cień szansy. Będziemy wierzyć i walczyć -zapewniał drugi szkoleniowiec Lotosu.

To, że Lotos Trefl Gdańsk jest zagrożony brakiem awansu do play-off, jest dla wielu ekspertów zaskoczeniem. Patrząc po budżetach i składach innych zespołów PlusLigi miejsce w ósemce dla podopiecznych trenera Radosława Panasa wydawało się pewne, a nieoficjalnie mówiono nawet o sporych szansach na miejsca 5-6. Rzeczywistość okazała się mniej przyjemna, zespół wygrał tylko w siedmiu meczach, a przegrał czternaście. - Przed sezonem są tylko nazwiska na kartce, a co z tego wyjdzie okazuje się dopiero na parkiecie w trakcie sezonu. Na przykład nasz ostatni przeciwnik - AZS Politechnika Warszawska - przed sezonem nie sprawiał tak dobrego wrażenia, jakie robi teraz swoją grą. Ten zespół prezentuje się naprawdę świetnie. My natomiast potrzebowaliśmy bardzo dużo czasu, żeby się dotrzeć i zgrać. Przespaliśmy pierwszą rundę fazy zasadniczej i dopiero teraz powoli nam się gra zazębia i wszystko się układa. Byłoby jeszcze lepiej, gdybyśmy mieli więcej czasu, ale niestety już nie mamy. A szkoda, bo mamy naprawdę fajny zespół, który na wiele stać - żałował członek gdańskiego sztabu.

W obliczu licznych porażek sytuacja Lotosu jest bardzo trudna, ostatnie mecze fazy zasadniczej są dla nich nieustanną walką o "być albo nie być". To powoduje stres o wiele większy niż przy poprzednich spotkaniach, gdzie porażka nie przekreślała wszystkich szans. - Oczywiście, że presja jest ogromna, na zawodnikach, na sztabie, na całym klubie. Ale musimy sobie z tym radzić, bo to jest nieodłączna część naszej pracy. Sport wyczynowy niesie ze sobą presję i wymaga odporności. Musimy być gotowi na to, nawet więcej - ta presja powinna nas nakręcać i sprawiać, że dajemy z siebie więcej w każdym elemencie, że pokazujemy na co nas stać - stwierdził Wojciech Serafin.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: