Rundę zasadniczą oceniam bardzo pozytywnie - rozmowa z Maciejem Dobrowolskim, rozgrywającym Indykpolu AZS Olsztyn

- W kilku ostatnich kolejkach zdobyliśmy mało punktów, ale tak naprawdę one już o niczym nie decydowały - mówi kapitan olsztyńskiej drużyny w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Wiktor Gumiński: Rundę zasadniczą zakończyliście na 5. miejscu w tabeli, z dorobkiem 35 punktów. Pana zdaniem to wynik adekwatny do przedsezonowych oczekiwań?

- Myślę, że to rezultat powyżej oczekiwań. W kilku ostatnich kolejkach zdobyliśmy mało punktów, ale tak naprawdę on już o niczym nie decydowały. Gdybym cofnął się do sierpnia, to pierwszym naszym celem była walka o odzyskanie po latach play-offów dla AZS-u Olsztyn. Zrealizowaliśmy go bardzo szybko. Myślę, że nikt się tego nie spodziewał. Tak naprawdę już po pierwszej rundzie bądź na początku drugiej z układu gier wynikało, że znajdziemy się w ósemce.

W fazie zasadniczej zdobyliście tylko 5 punktów mniej niż drużyna z Olsztyna w trzech poprzednich sezonach regularnych.

- Po zrealizowaniu podstawowego celu podnieśliśmy sobie trochę poprzeczkę, koncentrując się na walce o miejsca 5-6. To także udało nam się zapewnić w miarę szybko, i przed końcem wyznaczyliśmy jeszcze jedno założenie. Chcieliśmy zakończyć rundę na piątej pozycji, zaraz za polską wielką czwórką. Mimo ostatnich porażek, mieliśmy już taką przewagę i taką liczbę punktów, że mogliśmy spokojnie szykować się do play-offów. W związku z tym jestem bardzo zadowolony.

Miażdżące porażki z Jastrzębskim Węglem i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle to zatem tylko wypadek przy pracy?

- Dwa ostatnie mecze nie przysłonią mi końcowej oceny. Byłoby to niesprawiedliwe, gdybym teraz przez pryzmat tych spotkań wpadał w panikę i się nimi martwił. Nie decydowały one już o niczym, bo mieliśmy zapewnione piąte miejsce. Zagraliśmy oczywiście źle, natomiast cała runda wyglądała jak najbardziej pozytywnie.

Przed sezonem doszło w Indykpolu AZS do wielu zmian. Do zespołu, poza panem, dołączył między innymi doświadczony duet Grzegorz Szymański - Piotr Łuka. Odsiecz starej gwardii wypadła bardzo pozytywnie.

- Patrzyliśmy na to, co się działo z olsztyńską siatkówką. Każdy z nas zdawał sobie sprawę, że ten zespół był dwa razy ostatni w lidze. Tak jak wspomniałem wcześniej, każdy z nas chciał awansować do play-offów, a następnie realizować kolejne, coraz większe cele. Nagle okazało się, że Dobrowolski potrafi odbijać, a Szymański radzi sobie w wieku 35 lat. Łuka natomiast świetnie przyjmuje, bo w pierwszej rundzie zdobyliśmy kilkanaście punktów, dopóki kontuzji nie wyleczył Argentyńczyk Bengolea. Gdybyśmy na koniec sezonu utrzymali miejsce w pierwszej piątce, nie piąte, byłby to fantastyczny rezultat. Możemy być w czwórce, ale równie dobrze grać o miejsca 7-8. Zespoły spoza czwórki są wyrównane, a tam play-offy gra się tylko do dwóch zwycięstw, więc wszystko może się zdarzyć.

Maciej Dobrowolski trzykrotnie został wybrany przez naszą redakcję do najlepszej szóstki kolejki
Maciej Dobrowolski trzykrotnie został wybrany przez naszą redakcję do najlepszej szóstki kolejki

Z jakich względów wybrał pan akurat ofertę z Olsztyna?

- Zdecydowały różne czynniki, ale na pewno nie aspekt finansowy. Po pierwsze, wyjeżdżałem z Rzeszowa, więc czymś naturalnym była chęć powrotu do domu. Po drugie, moje dzieci są w szkole i również wygodniej będzie im wreszcie zaprzestać zmiany szkół. Syn czwarty raz zmieniał podstawówkę, a jest dopiero w szóstej klasie. Kolejnym powodem był też wiek, w jakim jestem (19 marca Dobrowolski skończy 37 lat - przyp. red.). Ileż można siedzieć na walizkach? Dziesięć lat już wystarczy.

Pod skrzydłami doświadczonych graczy odbudował się między innymi Rafał Buszek. Dawno nie widzieliśmy tak wielu udanych spotkań w jego wykonaniu.

- W poprzednim sezonie występowałem z Rafałem w Rzeszowie. Widziałem, na co go stać, więc jak najbardziej cieszyłem się, że będzie grał w naszym zespole. Takich zawodników było jednak więcej. Mamy dwóch fajnych obcokrajowców. Nie dość, że dobrze grają, to jeszcze świetnie wkomponowali się w grupę. Ponadto posiadamy całą plejadę młodych chłopaków, jak Piotrek Hain, Michał Żurek czy Bartek Krzysiek, którzy robią cały czas postępy. Ekipa została fajnie zbilansowana, a dodatkowo mamy bardzo dobrego trenera. Szybko się ze sobą dogadaliśmy, czego efektem była w miarę równa gra przez cały sezon zasadniczy.

Kiedy Krzysztof Stelmach był trenerem ZAKSY, pod jego adresem często padały zarzuty, że najwyższa forma zespołu z Kędzierzyna-Koźla przychodziła za wcześnie. Najczęściej miało to miejsce właśnie w sezonie regularnym. W Olsztynie miała ona chyba jednak pojawić się w fazie zasadniczej? Tak się stało?

- Ja jeszcze nie mogę tego powiedzieć, bo może się nagle okazać, że zespół trenera Stelmacha złapie formę na play-offy i ZAKSA będzie miała problem (śmiech). A tak na poważnie, my nie jesteśmy zespołem, który ma się bić o mistrzostwo Polski i być gotowym na marzec-kwiecień. My mieliśmy grać i zdobywać punkty od początku sezonu. Jak widać, taka polityka przyniosło efekt. Gdybyśmy nie wygrali w dwóch pierwszych kolejkach z Jastrzębskim Węglem i ZAKSĄ, wówczas pewnie bilibyśmy się z całą środkową częścią tabeli o miejsce w ósemce. Myślę, że na początku play-offów będziemy w dobrej dyspozycji, gdyż zacznie się już poważne granie. Oczywiście, możemy sportowo przegrać, nawet po 0:3, ponieważ ZAKSA jest na papierze lepszą drużyną. Nigdzie nie jest natomiast powiedziane, że nie pokusimy się o niespodziankę. W tej parze jest to możliwe.

ZAKSA jest zespołem, który z czołowej czwórki leży wam najbardziej?

- Z każdym zespołem, poza Skrą Bełchatów, zdobyliśmy przynajmniej punkt. Wygraliśmy po razie z ZAKSĄ i Jastrzębskim oraz urwaliśmy "oczko" Resovii. Leżeć jednak to my możemy ewentualnie im. Wszystkie te drużyny są bowiem na innym poziomie finansowym, sportowym, kadrowym oraz pod każdym innym względem. One mogą sobie wybierać. My możemy się cieszyć, że mamy możliwość grania w ćwierćfinale, bo w środę mogliśmy grać kolejkę o to, żeby w ogóle być w ósemce.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (0)