Miguel Falasca dla SportoweFakty.pl: I Radek, i Vital na moim miejscu zrobiliby to samo

Wiele kontrowersji wzbudziła postawa Skry Bełchatów w ostatniej kolejce fazy zasadniczej, która zagrała rezerwowym składem, co pomogło Effectorowi Kielce odnieść zwycięstwo i awansować do play-off.

Ostatnia kolejka rundy zasadniczej PlusLigi była rozciągnięta na kilka dni, co spowodowało, że niektóre zespoły nie miały już o co grać. Ostatniego dnia trzy drużyny walczyły o ostatnie miejsce w play-off, w tym Effector Kielce grający w Bełchatowie. Gospodarz, grając cztery dni po meczu Asseco Resovii, wiedział, że nie ma już szans na pierwsze miejsce i zagrał całe spotkanie rezerwami, bez zmian. W tej sytuacji pierwsze w historii zwycięstwo ze Skrą Bełchatów odnieśli kielczanie i awansowali do najlepszej ósemki, a na lodzie pozostały walczące o to samo bezpośrednio między sobą w Bydgoszczy Transfer i Lotos Trefl Gdańsk. Po meczach podniosły się głosy, że cała sytuacja była niesprawiedliwa, a nawet komentarze, że Skra oddała mecz ułatwiając tym samym awans podopiecznym trenera Dariusza Daszkiewicza.

W tej sytuacji SportoweFakty.pl zapytały trenera Miguela Falaskę o jego kontrowersyjne decyzje personalne w ostatniej kolejce. - Moje decyzje co do wyjściowej szóstki nie były do końca spowodowane niską stawką meczu. Mariusz Wlazły miał wysoką gorączkę, a Maciej Muzaj nie nadaje się jeszcze do gry, więc musiałem wystawić swojego trzeciego atakującego Łukasza Pietrzaka. Daniel Pliński ma kontuzję, a Andrzeja Wronę bolało kolano, nie trenował kilka dni, dopiero w piątek zaczął, więc jedynymi środkowymi do mojej dyspozycji byli Karol Kłos i Jędrzej Maćkowiak. Na tych dwóch pozycjach nie miałem żadnego wyboru. Co do pozostałych zawodników, to każda okazja, żeby ich poogrywać w kontekście dużej liczby ważnych meczów, które nadchodzą, musi być wykorzystana. Poza tym proszę popatrzeć na postawę Pietrzaka w tym meczu, on miał 47 proc. skuteczności w ataku, chyba trudno powiedzieć, że to przez niego przegraliśmy - pytał retorycznie trener bełchatowian.

Miguel Falasca debiutuje w tym sezonie w roli szkoleniowca
Miguel Falasca debiutuje w tym sezonie w roli szkoleniowca

Czy w sytuacji rozgrywania całej kolejki tego samego dnia i szansy na pierwsze miejsce w tabeli trener Falasca podjąłby inne decyzje? - Gdyby cała kolejka była tego samego dnia, to i tak na pewno wyszedłbym z Pietrzakiem i Maćkowiakiem, bo nie miałem wyjścia. Poza tym z Tuią. Nie zagrałby Stephane Antiga, to też jest raczej pewne. Jedyne, co bym rozważył w sytuacji, kiedy wygrana za trzy punkty dawałaby nam pierwsze miejsce, to wystawienie Facundo Conte i Nicolasa Uriarte. Ale to bym rozważał, nie wiem, co bym ostatecznie zrobił. Może zagraliby set czy dwa, a potem graliby ich zmiennicy. Trudno mi to teraz powiedzieć na pewno, bo rozważamy sytuację czysto teoretyczną, która nigdy nie zaistniała. Ale i Aleksa Brdjović, i Wojtek Włodarczyk, i Samuel Tuia zagrali już niejeden mecz w lidze w tym sezonie, to na pewno nie są słabi zawodnicy - stanowczo oświadczył debiutujący w swojej roli szkoleniowiec.

Były rozgrywający tłumaczy też trudną sytuację swojego zespołu w kontekście wielu meczów skumulowanych w małej liczbie dni. - W ostatnich dniach przed tą ostatnią kolejką zagraliśmy dwa pięciosetowe mecze w Pucharze CEV i odbyliśmy dwie długie podróże, a w tym tygodniu mamy pięć meczów - dwa z Politechniką i może nawet trzy w Pucharze Polski. Mogłem teoretycznie zagrać kolejny mecz, środowy z Effectorem, tymi samymi siatkarzami, poza Wlazłym i Wroną, a potem na meczach w Zielonej Górze oni by zdychali ze zmęczenia, przegrali, a wszyscy by mówili: ale ten Falasca jest słabym trenerem, zamęczył zawodników. Ja muszę myśleć przede wszystkim o moim zespole, o moich siatkarzach, o tym, co jest dla nas najlepsze, a nie dla innych. Jestem pewien, że każdy inny trener, także Radek i Vital, na moim miejscu zrobiłby tak samo - przekonywał trener PGE Skry Bełchatów.

Dramatyczna końcówka fazy zasadniczej rozpętała coroczną dyskusję o potrzebie rozgrywania ostatnich kolejek tego samego dnia. - Uważam, że bezwzględnie dwie ostatnie kolejki powinny być rozgrywane tego samego dnia o tej samej godzinie, tak jak było kiedyś. I nie tylko z powodu wyników, o czym teraz wszyscy mówią. Także z powodu równych szans wszystkich zespołów na odpoczynek. Popatrz, Jastrzębski Węgiel zagrał sobie w piątek ostatnią kolejkę, więc mógł wcześniej rozpocząć pierwszą rundę play-off i od piątku w spokoju się przygotowują do Pucharu Polski. Mają więcej czasu niż my na rehabilitację, treningi i wszystko inne. Gdyby ostatnie kolejki były rozgrywane tego samego dnia, to uniknęlibyśmy takich sytuacji - mówił nasz rozmówca.

Przy okazji trener Miguel Falasca zwrócił uwagę na inną niesprawiedliwość w przepisach i poczynaniach działaczy ligowych. - Uważam, że jest w PlusLidze nierówne traktowanie zespołów grających w pucharach europejskich. Jak Jastrzębski gra w Final Four Ligi Mistrzów, to opóźnia nam wszystkim to ostatnie mecze play-off, a jak my graliśmy w Pucharze CEV, to musieliśmy to wciskać pomiędzy normalnie toczące się rozgrywki ligowe. A jeżeli wygralibyśmy z Guberniją i awansowali do finału, to czekałby nas dwumecz tuż przed meczami półfinałowymi play-off, a nasz przeciwnik wtedy by sobie spokojnie odpoczywał i trenował. Prawdę mówiąc, jeżeli ktoś chce wygrać Puchar Polski albo mistrzostwo kraju, to nie powinien brać udziału w pucharach europejskich, bo to jest bardzo trudno połączyć przy tak napiętym terminarzu. Dlaczego w Polsce nie może być tak jak we Włoszech lub Rosji, że jak któryś zespół gra w półfinale pucharów europejskich, to reszta ligi ma przerwę? - zapytał na koniec hiszpański szkoleniowiec.

W Bełchatowie rozmawiała Ola Piskorska

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (0)