Sylwia Wojcieska: Jesteśmy zwycięskie!

Zespół z Muszyny wyraźnie uległ Chemikowi Police w finale Pucharu Polski, ale środkowa Polskiego Cukru była zadowolona z tego, że wraz z koleżankami dała z siebie wszystko.

Sport to nie tylko piękne akcje, ale i emocje: Sylwia Wojcieska, środkowa Polskiego Cukru Muszynianki Fakro Bank BPS nie mogła pogodzić się z porażką swojej ekipy w finale Pucharu Polski z Chemikiem Police i tuż po dekoracji zdobywczyń krajowego trofeum rozpłakała się, odreagowując negatywne odczucia po straconej szansie. Chwilę później, po kilku rozmowach z przyjaciółmi, siatkarka uspokoiła się i z uśmiechem na ustach przyznała, że jej zespół dokonał wielkiej rzeczy: - Dla nas to, co osiągnęłyśmy w Ostrowcu, jest ogromnym sukcesem. Przypuszczam, że nikt nawet nie podejrzewał przed sezonem, że Muszynianka stanie na podium Pucharu Polski. Każda z nas stanęła na wysokości zadania i dała z siebie wszystko - uznała podopieczna Bogdana Serwińskiego.

Muszynianki mogły żałować niewykorzystania oczywistej okazji do wyrównania stanu spotkania w drugim secie. Już końcówka pierwszej partii w wykonaniu zawodniczek Polskiego Cukru była bardzo dobra, zaś dzięki doskonałej grze obronnej zespół znad Popradu przez długi czas prowadził z Chemikiem. W końcówce partii więcej zimnej krwi zachowały jednak policzanki. - Gdybyśmy wygrał drugiego seta, jestem przekonana, że mecz mógłby się potoczyć inaczej! Tak się nie stało i to nam podcięło skrzydła, potem trudno nam było uwierzyć we własne możliwości. Mimo wszystko jestem bardzo dumna i zadowolona ze swojego zespołu. Daleko zaszłyśmy w Pucharze i dlatego jesteśmy same dla siebie zwyciężczyniami - stwierdziła z pewnością siebie Wojcieska.

Jedenaście przegranych akcji - taki początek finałowego starcia jest wyraźną rysą na wizerunku małopolskiej drużyny, która pokazała się w turnieju z niezłej strony. - Racja, początek pierwszego seta był naprawdę dziwny. Nie mogłyśmy przeprowadzić żadnej akcji, poprawnie przyjąć ani rozegrać żadnej piłki, zupełnie nic nam nie wychodziło. Dopiero po kilku akcjach udało nam się dotknąć piłki i nawiązać jakąkolwiek walkę. Przegrałyśmy pierwszego seta do piętnastu, ale i tak wtedy dogoniliśmy punktowo Chemika - zauważyła środkowa. Od stanu 21:7 dla policzanek brązowe medalistki minionego sezonu Orlen Ligi zdobyły osiem punktów, co przełożyło się na ich postawę w kolejnej partii.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Gdy siatkarki trenera Serwińskiego konsekwentnie realizowały założenia gry obronnej i raz za razem podbijały piekielnie mocne zbicia siatkarek Chemika, mecz był o wiele bardziej wyrównanym widowiskiem. Efektownymi obronami popisywała się Paulina Maj, ale i Aleksandra Jagieło pokazała się z dobrej strony w asekuracji. - Przed każdym meczem na odprawie taktycznej otrzymujemy informacje od sztabu na temat tego, gdzie ustawiać się w obronie, jak ustawiać blok i tym podobne wskazówki. Zafunkcjonowało to w spotkaniu półfinałowym, również i w tym meczu te rady mocno nam pomogły - powiedziała zawodniczka, która swój jedyny krajowy puchar w karierze zdobyła... w Rumunii z zespołem Dynama Bukareszt.

Komentarze (0)