Marek Kardos przed finałami Pucharu Polski: Nie mamy nic do stracenia

Siatkarze AZS-u Częstochowa znaleźli się w gronie finalistów Pucharu Polski, który w czwartek rozpocznie się w Zielonej Górze. Marek Kardos zdaje sobie sprawę, jak ciężka próba czeka jego zespół.

Częstochowianie udział w finałowym turnieju krajowego pucharu zagwarantowali sobie eliminując Transfer Bydgoszcz. W ćwierćfinale poprzeczka przed Akademikami zawieszona będzie już znacznie wyżej, bo ich rywalem będzie wciąż urzędujący mistrz Polski, Asseco Resovia Rzeszów. Podopieczni Marka Kardosa chcą sprawić niespodziankę, a słowacki szkoleniowiec podkreśla, że turniej w Zielonej Górze posłuży drużynie, jako dobry sprawdzian przed meczami w fazie play-out z Transferem Bydgoszcz, których stawką będzie dziewiąte miejsce w PlusLidze. - Nie mamy po prostu nic do stracenia. Musimy zagrać na 120 procent możliwości i możemy fajnie przygotować się do meczów o dziewiąte miejsce z Transferem Bydgoszcz. Jeśli wygramy z Resovią, to będziemy mieć o jeden mecz więcej. Każda niespodzianka w naszym przypadku może tylko poprawić atmosferę w zespole - mówi Marek Kardos.

Dobry występ w grodzie Bachusa pozwoli Akademikom odkupić po części winy po nieudanej rundzie zasadniczej. Częstochowianie w tym sezonie mierzyli bowiem w awans do play-offów, a ostatecznie drugi sezon z rzędu na otarcie łez pozostała im walka w fazie play-out. - Oczekiwania były inne, ale już po drugim meczu było jasne, że nie będziemy faworytem tegorocznej PlusLigi. Wszyscy ufają, że mecze o dziewiąte miejsce lub Puchar Polski wyjdą nam jak najlepiej i ta negatywna reputacja powstała wokół drużyny trochę się zmniejszy - podkreśla opiekun Akademików.

Marek Kardos podkreśla, że częstochowianie w Zielonej Górze zagrają na luzie i będą chcieli sprawić niespodziankę
Marek Kardos podkreśla, że częstochowianie w Zielonej Górze zagrają na luzie i będą chcieli sprawić niespodziankę

Po raz ostatni w finałach Pucharu Polski częstochowianie uczestniczyli w 2008 roku, gdy w poznańskiej Arenie sięgnęli po trofeum, pokonując w finale Jastrzębski Węgiel 3:1. Wówczas o sile drużyny Radosława Panasa stanowili m.in. Brook Billings, Marcin Wika, Krzysztof Gierczyński, Piotr Gacek, czy Paweł Woicki. Po tym okresie pod Jasną Górą pozostał już tylko czar wspomnień. Kardos sam poznał smak triumfu w Pucharze Polski, grając jeszcze w barwach Mostostalu Azoty Kędzierzyn-Koźle. Słowacki trener zdaje sobie sprawę, że ewentualna wygrana AZS-u i tym samym powtórzenie sukcesu sprzed sześciu lat byłaby ogromnego kalibru sensacją. - Ja też wygrałem Puchar Polski jeszcze z Mostostalem Kędzierzyn i to jest na pewno niesamowite przeżycie. Jeśli udałoby się nam zagrać w finale lub wygrać to trofeum, to byłby ogromny sukces. Dla naszych kibiców, to byłoby coś niesamowitego. Wiem, że sport rządzi się swoimi prawami, ale w naszym przypadku to byłaby naprawdę ogromna niespodzianka - kończy Marek Kardos.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: