Puchar Polski: Emocji nie zabrakło! - relacja z meczu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów

Bełchatowianie nie mają w tym sezonie szczęścia do pucharów. Po odpadnięciu z Pucharu CEV, w sobotę po długim boju musieli uznać wyższość graczy Sebastiana Świderskiego.

Początek pierwszej odsłony drugiego meczu półfinałowego o siatkarski Pucharu Polski był bardzo wyrównany. Dopiero silne serwisy Mariusza Wlazłego i Facundo Conte pozwoliły bełchatowianom na objęcie prowadzenia (4:7). Na ofensywne poczynania Skry starał się odpowiadać Łukasz Wiśniewski. Punktowa zagrywka Marcina Możdżonka dała kędzierzynianom wyrównanie (10:10), a następnie jego zespół osiągnął minimalną przewagę. Parokrotnie w przyjęciu dał się zaskoczyć Stephane Antiga. Jednak radość graczy z Opolszczyzny nie trwała długo, gdyż już po chwili musieli gonić rywali. Spore problemy w kończeniu ataków mieli Dick Kooy i Michał Ruciak. W końcówce seta swoich kolegów próbował poderwać holenderski przyjmujący, ale skuteczna krótka Karola Kłosa zakończyła tę część meczu.

Kolejna partia rozpoczęła się od dynamicznych ataków Dominika Witczaka. Kędzierzynianie chcieli za wszelką cenę narzucić swoje warunki gry i po bloku na Samuelu Tui prowadzili na pierwszej przerwie technicznej (8:5). Po powrocie na boisko bełchatowianie z impetem ruszyli na rywali, ale punktowej zagrywce Ruciaka, Miguel Falasca był zmuszony poprosić o czas (12:9). W dalszej części seta wciąż utrzymywała się trzypunktowa przewaga ZAKSY (16:13). Następnie błąd w rozegraniu i ataku popełnił Paweł Zagumny i gracze hiszpańskiego szkoleniowca byli już blisko rywala. Rozgrywający zrehabilitował się po chwili, gdy popisał się asem serwisowym (21:19). Końcówka seta wyraźnie należała już do graczy z Kędzierzyna, którzy nie dała sobie wyrwać zwycięstwa.

Trzeci set rywalizacji o finał pucharu od początku był bardzo zacięty. Po dobrym początku kędzierzynian do głosu zaczęli dochodzić gracze Skry, którzy niemiłosiernie ostrzeliwali swoją zagrywką Kooya. Po pierwszej przerwie technicznej pojedynek toczył się punkt za punkt. Bełchatowianie objęli prowadzenie, gdy w polu serwisowym pojawił się Wlazły. Zagrania polskiego atakującego pozwoliły jego kolegom odskoczyć od ZAKSY. Pod koniec partii przycisnęli siatkarze Świderskiego, czym doprowadzili do gry na przewagi. Więcej zimniej krwi zachowali siedmiokrotni mistrzowie kraju i to oni objęli prowadzenie w meczu.

Następna odsłona spotkania od początku przebiegała pod dyktando zespołu z Bełchatowa. Trener ZAKSY szybko zareagował na boiskowe wydarzenia, wpuszczając na plac gry Grzegorza Boćka. Wejście reprezentanta kraju niewiele zmieniło, gdyż fatalnie przyjmował Piotr Gacek. W tym elemencie wciąż nie popisywał się Kooy, który był łatwym celem dla graczy Skry (9:14). Gracze z Kędzierzyna po drugiej przerwie technicznej zdobyli kilka punktów z rzędu i wciąż pozostawali w grze o finał. Następnie w taśmę zaatakował Kłos i przewaga jego drużyny stopniała do jednego oczka (18:19). Skuteczny atak z lewej flanki Kooya sprawił, że o rezultacie meczu miała zadecydować piąta partia.

Tie-break idealnie rozpoczął się dla obrońców pucharu (5:1). Kędzierzynianie nie odpuszczali i przy zmianie stron wciąż wysoko prowadzili (8:3). Gracze ZAKSY nie pozwolili rywalom na odrobienie strat i to oni zagrają w niedzielę w wielkim finale.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 3:2 (23:25, 25:21, 26:28, 25:23, 15:8)

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Witczak, Zagumny, Wiśniewski, Kooy, Ruciak, Możdżonek, Gacek (libero) oraz Ferens, Bociek.

PGE Skra Bełchatów: Wlazły, Uriarte, Kłos, Conte, Wrona, Antiga, Zatorski (libero) oraz Maćkowiak, Tuia, Brdjović.

MVP: Łukasz Wiśniewski

[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

[/b]

Źródło artykułu: