Ozge Cemberci i... katastrofa w Baku

Turecka rozgrywająca była dumna ze swojego zespołu, który pewnie pokonał BKS Aluprof Bielsko-Biała w pierwszym ćwierćfinałowym meczu. Jest tylko jedna rzecz, która zepsuła jej humor.

Podobno najlepsze zespoły siatkarskie poznaje się po tym, jak radzą sobie w decydujących fragmentach setów. Trzeba przyznać, że Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza udowodnił w pierwszym meczu ćwierćfinału z BKS-em Aluprof Bielsko-Biała, że mimo problemów stać go na naprawdę dobrą grę. Zagłębianki uległy rywalkom z województwa jedynie w drugim secie, zaś w pozostałych partiach potrafiły zdominować bielszczanki wtedy, kiedy po prostu trzeba było to zrobić. - Grałyśmy naprawdę bardzo dobrze po dwudziestym punkcie w każdym secie, jedynym wyjątkiem była druga partia. Zagrałyśmy całą drużyną, walczyłyśmy o każda piłkę i tego rezultatem jest wynik 3:1 dla nas. Mogłyśmy wygrać mecz 3:0, ale w drugim secie popełniłyśmy zdecydowanie więcej błędów, jednak udało nam się z tym uporać - oceniła Ozge Kirdar Cemberci, rozgrywająca Tauronu MKS.

Reprezentantka Turcji nie zgodziła się z poglądem, że niedzielny mecz był formą "przeprosin" za dotkliwą porażkę w półfinale Pucharu Polski z Polskim Cukrem Muszynianką Fakro Bank BPS, która miała być motywacją do lepszej gry w play-offach ligi. - Motywacja? Nie, nie myślałyśmy już o tamtym meczu i nie chodziło o rehabilitację. W każdych rozgrywkach mamy założony przez siebie cel, do którego dążymy i mecze w pucharze nie wpływają na to, jak prezentujemy się w lidze. Przegrałyśmy w półfinale Pucharu Polski, ale trzeba pamiętać, że inne, bardzo dobre drużyny w ogóle się do nie go nie dostały - Turczynka przypomniała o Impelu Wrocław i Atomie Trefl Sopot, których zabrakło podczas turnieju finałowego PP w Ostrowcu Świętokrzyskim.

- Nam udało się dostać do czołowej czwórki turnieju i jestem dumna z mojego zespołu, że to osiągnął. Teraz nadszedł czas play-offów i innych celów do zrealizowania, zarówno dla drużyny z Bielska, jak i dla nas. To był tylko jeden mecz, a do awansu potrzeba nam jeszcze dwóch wygranych. To jeszcze nie koniec, powiem więcej, to nawet nie jest jeszcze pełny start - uznała zagraniczna zawodniczka.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

W czasie, gdy turecka siatkarka rozgrywała ćwierćfinał polskiej ligi, jej siostra bliźniaczka i zawodniczka VakifBanku Stambuł, Gözde Sonsirma, walczyła w rozgrywanym z azerskim Baku finale Ligi Mistrzyń o klubowe mistrzostwo Europy z Dynamem Kazań. Gdy siatkarka MKS-u dowiedziała się podczas rozmowy z naszym portalem o wyniku tego meczu (3:0 dla drużyny z Rosji), skomentowała to po polsku jednym słowem: - Katastrofa... Rozgrywająca przyznała, że bardzo kibicowała swojej siostrze i liczyła na to, że zdobędzie ona trzecie w karierze złoto LM: - Rozmawiałyśmy przed swoimi spotkaniami i życzyłyśmy sobie nawzajem szczęścia. Ja wygrałam, ona przegrała... Takie jest życie - uznała, uśmiechając się nieznacznie, Cemberci.

Źródło artykułu: