Dorota Wilk: Czekają nas rozmowy

Rozgrywająca BKS-u Aluprof Bielsko-Biała nie mogła być zadowolona z postawy swojej drużyny w pierwszym meczu ćwierćfinałowym. Siatkarka ma nadzieję na poprawę w kolejnym spotkaniu.

Spotkania Tauronu Banimex MKS Dąbrowa Górnicza i BKS-u Aluprof Bielsko-Biała były zapowiadane jako najciekawsze ćwierćfinałowa para Orlen Ligi, głównie ze względu na podobny potencjał obu ekip. W pierwszym, niedzielnym meczu faktycznie była obecna walka punkt za punkt, ale tylko do momentu. W kluczowych fragmentach seta to Zagłębianki dochodziły do głosu, a ich liderka w ataku Joanna Staniucha-Szczurek bezlitośnie punktowała bielski zespół. - Ta porażka na pewno boli, mogę powiedzieć, że to było słabe spotkanie z naszej strony. Dąbrowianki faktycznie "odjeżdżały" nam po dwudziestym punkcie w każdym secie, za wyjątkiem drugiego seta. To one wygrywały w końcówkach setów i to one są zasłużonymi zwyciężczyniami - mówiła smutna Dorota Wilk.

Była rozgrywająca mieleckiej Stali rozegrała w pełnym wymiarze trzeci i czwarty set spotkania, zastępując przeciętnie spisującą się Martą Szymańska. Jednak roszada w składzie nie pomogła, zawodniczkom BKS-u wciąż brakowało dokładności, poza tym zdarzały im się bardzo proste nieporozumienia w ważnych akcjach. - Były momenty, w których brakowało nam właściwej komunikacji i pewności siebie. Jeżeli chodzi o mnie, to na pewno nie najlepiej współpracowałam ze środkowymi. To na razie tylko 1:0 w meczach, jutro też jest dzień, poza tym zagramy także mecze na własnym terenie. Mam nadzieję, że sytuacja szybko się zmieni - wyraziła nadzieję siostra Agaty Babicz.

Obie rozgrywające BKS-u słabo spisały się w pierwszym meczu ćwierćfinału
Obie rozgrywające BKS-u słabo spisały się w pierwszym meczu ćwierćfinału

Co można zrobić na 24 godziny przed kolejnym meczem, by znacząco poprawić swoją postawę na parkiecie? - Na pewno będziemy o tym rozmawiać po wspólnej kolacji i nie pójdziemy zbyt szybko spać. Wszyscy jesteśmy dorosłymi ludźmi i mam nadzieję, że uda nam się do jutra uporządkować naszą grę, dzięki czemu kolejne spotkanie będzie wyglądało inaczej - stwierdziła rozgrywająca.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Starcia klubów z województwa śląskiego są określane meczami przyjaźni, ale w tym wypadku nie może być mowy o przyjacielskiej pomocy. Dla MKS-u i BKS-u ewentualna porażka na tym etapie rozgrywek byłaby katastrofą. - Mówi się o tym, że kluby z Dąbrowy i Bielska są ze sobą zaprzyjaźnione. Myślę, że to widać zwłaszcza na trybunach: nasi kibice wspierają MKS, a fani MKS-u chodzą na nasze mecze i to jest bardzo miłe. Co do presji, to niech po prostu wygra lepszy. A mam nadzieję, że to my w tej parze okażemy się lepsze - zawodniczka klubu z Bielska nie traciła wiary w sukces.

Komentarze (0)