Ola Piskorska: Za nami ćwierćfinały PlusLigi, jak ci się podobały?
Vital Heynen: Cztery pojedynki w trzech meczach bez historii. To nie jest dobrze dla PlusLigi ani dla polskiej siatkówki, że one tak wyglądały, i że jest aż taka przepaść między pierwszą czwórką a resztą. Spodziewałem się więcej, zwłaszcza po olsztynianach, to dobra drużyna i bardzo mi się ich gra przez cały sezon podobała. Tak samo dobrze oceniam też warszawską Politechnikę i po tych dwóch zespołach spodziewałem się czegoś więcej niż trzech szybkich porażek.
Zwycięzcę Ligi Mistrzów przepowiedziałeś idealnie w naszym poprzednim wywiadzie, to może teraz powiesz, kto zdobędzie tytuł mistrza Polski?
- O, to jest o wiele trudniejsze pytanie (śmiech). Przed Pucharem Polski byłem pewien, że Jastrzębski wygra to trofeum i potem na fali sukcesu też całe rozgrywki ligowe, a tymczasem ZAKSA mnie zaskoczyła. Przyznam, że nie brałem ich pod uwagę, a teraz są w grze. Ale jeżeli musiałbym teraz strzelać, to myślę, że Resovia się obudzi i obroni tytuł, takie mam przeczucie.
Tymczasem twój zespół, Transfer Bydgoszcz, już zakończył sezon na dziewiątym miejscu. Jesteś zadowolony z ostatecznego rezultatu?
- Muszę być zadowolony i jestem. Na piętnaście meczów wygraliśmy dziesięć i to jest na pewno dobry wynik, zwłaszcza, że jak przejmowałem zespół, to z dziewięciu spotkań wygrał jedno. Wtedy nikt by nawet nie uwierzył, że w następnych piętnastu meczach wygramy dziesięć. Ale też żałuję, że nasza dobra gra nie została nagrodzona awansem do play-off, zapłaciliśmy cenę za nieudany początek sezonu. Jest bardzo ciężko awansować do play-off, jak zaczyna się dobrze grać od stycznia. Szkoda mi też tych pojedynczych punktów, jakie straciliśmy w meczach w Warszawie czy Częstochowie, tego nam zabrakło na koniec. Więc zadowolony tak, ale szczęśliwy nie jestem.
Z czego jesteś najbardziej dumny?
- Z ostatniego meczu przeciwko Lotosowi Trefl Gdańsk. Przegrywaliśmy 0:2 w setach i to po porządnym laniu, przeciwnik był od nas dwa razy lepszy, a mimo to wygraliśmy 3:2, wygrywając trzy sety na końcówki. Chyba nie przeżyłem nigdy dotąd takiego meczu. W siatkówce wygrywa lepszy, a tego dnia nie byliśmy lepsi w żadnym elemencie.
A czy coś ci nie wyszło?
- Na pewno popełniłem wiele różnych drobnych błędów, ale generalnie patrząc uważam, że wykonaliśmy razem kawał dobrej roboty w Bydgoszczy. Myślę, że zawodnicy też są zadowoleni, podobała im się koncepcja gry, jaką przedstawiłem i jaką realizowaliśmy. Czy brak awansu do play-off jest porażką? Teraz może to tak wyglądać, ale jak przychodziłem, to play-off nikomu już się nawet nie śnił, zespół był na samym dnie tabeli. Ustaliliśmy z drużyną, że zaczniemy grać moim systemem, najlepiej jak potrafimy i na tym się skupimy, a jak do tego coś jeszcze wygramy, to będzie świetnie. I drugą rundę fazy zasadniczej zakończyliśmy na piątym miejscu, lepiej niż ktokolwiek się spodziewał. To, że w ogóle do końca mieliśmy szansę na awans, mimo przegrania pierwszej rundy, to już jest sukces.
A mecz w Częstochowie, gdzie mogliście wygrać awans do play-off, a zagraliście fatalnie?
- Nie można zawsze i wszędzie grać dobrze, nam się wtedy przytrafił faktycznie słaby mecz. Pamiętaj, że ten zespół wspinał się z głębokiego dna i nie spodziewał się, że zajdzie aż tak daleko. Nie byli przygotowani na presję związaną z walką o play-off i ciśnienie było za duże. Na początku wszyscy byli zachwyceni, jak zaczęliśmy wygrywać sety i mecze, a potem awans stal się realny i zamiast radości z gry pojawiła się presja. A to wszystko wydarzyło się bardzo szybko, w ciągu dwóch miesięcy z czerwonej latarni staliśmy się zespołem walczącym o ósemkę.
I zostajesz na następny sezon w Bydgoszczy?
- Taki był od początku plan i na to wygląda.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[nextpage]
To co zamierzasz zmienić w zespole, skoro wreszcie nie jesteś "strażakiem", tylko odpowiadasz za wszystko od początku?
- Sporo, ja lubię zmiany (śmiech). Na pewno część zawodników, ale na tym etapie nie chciałbym wchodzić w detale personalne. Chciałbym użyć lekcji, jakie dostaliśmy w tym sezonie, do pracy w nadchodzącym, dlatego nie chciałbym wymienić zbyt dużej liczby graczy, bo oni już mnie znają, mój system i moje oczekiwania. Ale zależy mi przede wszystkim na zawodnikach, którzy chcą pracować ze mną i którzy chcą walczyć dla Bydgoszczy. Nieważne, jak dobry jesteś, ważne, czy dasz z siebie wszystko, na treningach i na meczach. Dlatego nie spodziewaj się, że kupimy Miljkovicia czy Juantorenę, bo co do nich miałbym wątpliwości, czy praca ze mną i w Bydgoszczy jest ich marzeniem (śmiech). Może będą to nazwiska mało znane albo zupełnie nieznane, ale na pewno będą to siatkarze bardzo zdeterminowani, żeby grać w tym zespole i wygrywać z nim.
Jak to właściwie będzie wyglądało, skoro ty będziesz do końca czy też połowy września z reprezentacją Niemiec?
- Na pewno do samego końca września! (śmiech) Zaczynamy przygotowania 28 kwietnia i będę przyjeżdżał regularnie ze zgrupowania kadry.
28 kwietnia? To nie jest standardowa data na rozpoczynanie przygotowań.
- Jedna ze zmian, o które pytałaś (śmiech). Trenujemy cały maj i czerwiec, w lipcu będzie jeszcze trochę wolnego i od początku sierpnia znowu. Jeżeli nie jesteś najlepszy, to musisz tyle trenować, żeby się stać najlepszym, to proste. Przez cały okres przygotowań będę je nadzorował i starał się przyjeżdżać jak najczęściej.
To nie jest problem dla zarządu, że ciebie nie będzie tyle czasu?
- To było jasno powiedziane i ustalone już w listopadzie. Zarząd wie o tym i to zaakceptował. Zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce, ale ja nie widzę problemu, uważam, że to się da zrobić z dobrym efektem.
Mówiłeś mi wcześniej, że PlusLiga jest produktem pięknym z zewnątrz, ale będąc w środku widzisz pewne niedociągnięcia i marnowanie potencjału, nadal tak uważasz?
- Zdecydowanie tak. Każdego dnia mi się to potwierdza, jest cała masa drobnych rzeczy, które można by i powinno się zrobić lepiej. Kto wymyślił na przykład ten dziwaczny system grania w play-out? Dziewiąty gra dwa mecze z jedenastym i koniec. Przecież to absurdalne. Zobacz, jak to ciekawie rozwiązali we Włoszech, gdzie przegrani ćwierćfinaliści oraz zespoły z miejsc 9-12 będą walczyć o piąte miejsce teraz. A piąte miejsce daje udział w pucharach europejskich, więc jest wartościowe. Wiesz jak trudno było zmotywować moich zawodników do tych bezsensownych meczów w play-out? Takie granie o nic jest najgorsze.
Jest coś dziwnego w tej włoskiej koncepcji, że zespół z dwunastego miejsca będzie teraz walczył o piąte.
- To ci się wydaje dziwniejsze niż zespół z ósmego miejsca walczący o pierwsze? (śmiech)
Dobra, przekonałeś mnie. Coś jeszcze w PlusLidze ci się nie podoba?
- Zamieszanie z przekładaniem kolejek, bo nikt w Polsce się nie zorientował na czas, że w styczniu są kwalifikacje do - organizowanych w Polsce - mistrzostw świata.
Myślę, że raczej było takie założenie, że kluby z reprezentantami będą musiały sobie poradzić bez nich.
- Ale jak chce się być najlepszą ligą Europy, to trzeba zakładać, że w każdym klubie będą reprezentanci! I budować terminarz biorąc to pod uwagę. Mała, nieważna liga może nie brać pod uwagę rozgrywek kadr narodowych. PlusLiga moim zdaniem jest w świetnej sytuacji, ma już renomę, chce tu grać wielu wspaniałych zawodników z całego świata. To jest okazja, wyzwanie, które powinno się wykorzystać i stworzyć naprawdę rozgrywki na najwyższym profesjonalnym poziomie. To jest wielka szansa dla rozwoju całej polskiej siatkówki.
Rozmawiała Ola Piskorska
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!