Przed rozpoczęciem spotkania minutą ciszy uczczono pamięć prezesa Śląskiego Związku Piłki Siatkowej Marka Kisiela, który zmarł kilka dni temu.
W mecz zdecydowanie lepiej weszły policzanki, których blok sprawiał duże problemy rywalkom (2:6). Mimo że dąbrowianki zniwelowały straty do dwóch punktów, to chwilę później ponownie przegrywały różnicą pięciu oczek. W poprzednich pojedynkach zmorą MKS-u były błędy własne, które w piątek towarzyszyły grze zagłębiowskiej ekipy od samego początku. Po autowym ataku Małgorzaty Glinki-Mogentale gospodynie znowu przegrywały dwoma punktami, lecz nie wykorzystywały swoich szans, co przełożyło się na utracenie kontaktu z przeciwniczkami (15:20). Waleczność podopiecznych Nicoli Negro pozwoliła im na odzyskanie szans na zwycięstwo, do czego przyczyniła się trudna zagrywka Katarzyny Urban (21:23). Chemik nie umiał wykorzystać żadnej z trzech piłek setowych, a w końcówce bardzo dobrze blokiem i w obronie zagrały Zagłębianki, co pomogło im w odniesieniu zwycięstwa (26:24).
Wygrana najwyraźniej dodała gospodyniom pewności, natomiast policzanki miały problem z kończeniem ataków (7:4). Po pierwszej przerwie technicznej zawodniczki Chemika natychmiast wyszły na prowadzenie (8:9). Zagłębianki, przez własne błędy, utraciły wywalczony remis (11:14). Natomiast siatkarki Giuseppe Cuccariniego konsekwentnie grały swoją siatkówkę i odniosły pewne zwycięstwo.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Inicjatywa od początku trzeciej partii należała do policzanek, które z czasem wypracowały sobie czteropunktowe prowadzenie, które za sprawą udanych akcji dąbrowianek zamieniło się w skromną przewagę MKS-u (12:11). Gra była wyrównana, a prowadzenie przechodziło z jednej strony siatki na drugą. Seria udanych ataków MKS-u zmusiła Giuseppe Cuccariniego do wzięcia czasu (18:14). Gospodynie zachowały zimną krew, dzięki czemu objęły prowadzenie 2:1 w całym spotkaniu.
Przyjezdne chcąc zakończyć półfinałową rywalizację w trzech meczach nie mogły pozwolić sobie na dekoncentrację i popełnianie prostych błędów. Na boisku trwała wyrównana walka, a wynik oscylował w okolicach remisu. Przed drugą przerwą techniczną skuteczne kontry pozwoliły Chemikowi na wypracowanie przewagi (11:15). Po powrocie na parkiet gospodynie doprowadziły do remisu 16:16. W tym secie nie zabrakło emocji nie tylko za sprawą długich i zaciętych wymian, ale także za sprawą sędziowania, żółtą kartkę za dyskusję otrzymał bowiem trener Cuccarini. Dodatkowe nerwy nie przeszkodziły przyjezdnym w doprowadzeniu do tie-breaka.
Decydującą odsłonę lepiej rozpoczęły gospodynie, które pożegnały się z dwupunktowym prowadzeniem po asie serwisowym Any Bjelicy (4:4). Zagrywka odegrała ważną rolę, chwilę później przy trudnych serwisach Rachael Adams MKS odzyskał przewagę (7:4). Dąbrowianki znowu dopadły błędy własne (9:12). W akcji przy stanie 11:13 na parkiet upadła podstawowa zawodniczka MKS-u, Katarzyna Zaroślińska, do której od razu podbiegli fizjoterapeuci obu drużyn. Dąbrowska atakująca została zniesiona z parkietu, a w jej miejsce weszła nominalna środkowa Aleksandra Liniarska. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Chemika, który mógł cieszyć się z awansu do finału Orlen Ligi.
Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza - Chemik Police 2:3 (26:24, 18:25, 25:19, 22:25, 11:15)
MKS: Cemberci, Zaroślińska, Dziękiewicz, Adams, Sassa, Skowrońska, Strasz (libero) oraz Staniucha-Szczurek, Urban, Liniarska, Kaczmar.
Chemik: Ognjenović, Bjelica, Gajgał-Anioł, Mróz, Werblińska, Glinka-Mogentale, Sawicka (libero) oraz Krzos, Kowalińska, Bednarek-Kasza, Muhlsteinova.
MVP: Anna Werblińska
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 3:0 dla Chemika Police, który awansował do finału Orlen Ligi