Bułgaria: Profesjonalna liga czy cyrk?

Zakończył się pierwszy etap rozgrywek ligi bułgarskiej, po którym wyłoniono sześć ekip awansujących do walczącej o medale Superligi. W elitarnej grupie zabrakło Czerno more Bask - zespołu, którego prezydent jest jednocześnie szefem całej ligi. We wtorek władze NLB zmieniły zasady rywalizacji i poszerzyły Superligę do ośmiu drużyn.

Czternaście zespołów, podzielonych na trzy grupy rywalizowało w dniach 22-26 października o sześć wolnych miejsc w Superlidze, która na dalszym etapie rozgrywek będzie walczyć o medale. Pozostałe drużyny miały stworzyć Ligę Wyższą i systemem zapożyczonym z Ligi Światowej toczyć bój o dodatkowe dwa miejsca w siatkarskiej elicie. Wszystko po to, by uatrakcyjnić rozgrywki, dostarczyć kibicom dodatkowych emocji, a przede wszystkim dać szansę biedniejszym i słabszym klubom na zaistnienie.

Nowe reguły wprowadzono rok temu i choć miały całe rzesze oponentów, skutecznie dotrwały do końca sezonu. Zawodnicy i trenerzy szybko do nich przywykli i nawet zaczęli chwalić nowatorskie pomysły bułgarskich działaczy. Sezon 2008/2009 miał więc podlegać identycznym zasadom gry. Do czasu....

W niedzielę wieczorem zakończyły się turnieje kwalifikacyjne, rozgrywane w Montanie, Kazanlaku i Kyrdżali. Do Superligi awansowały dwa pierwsze zespoły z każdej grupy: Marek Union Iwkoni, Pirin Balkanstroj (Montana), Lukoil Neftochimik, Lewski Sikonko (Kazanlak) oraz CSKA Sofia i Arda w Kyrdżali. Awans uznawanej za najsłabszą drużynę w kraju Ardy, która w ostatnim dniu rywalizacji pokonała Czarno more Bask 3:2 okrzyknięto sensacją pierwszej fazy bułgarskich rozgrywek. Tym bardziej, że outsider z Kyrdżali wyrzucił za burtę Superligi znane i uznane Czerno more.

Prezydent klubu z Burgas, który jednocześnie pełni funkcję prezesa NLB (Narodowej Ligi Bułgarskiej) Krasimir Iliew nie potrafił pogodzić się z faktami i choć docenił wyczyn rywali oraz uznał ich awans jako całkowicie zasłużony, to już kilka godzin później zaczął szukać rozwiązania, które pozwoliłoby jego zawodnikom wrócić na salony.

O tym, że w Bułgarii każdy przepis można dowolnie zmienić, albo ominąć przekonaliśmy się już wielokrotnie, chociażby w związku z niedawnym wyborem nowego szkoleniowca kadry narodowej, kiedy to na trzy tygodnie przed zakończeniem konkursu znane było nazwisko następcy Martina Stojewa, czy przy okazji sztucznie nagłośnionej przez bułgarską federację "afery dopingowej” Plamena Konstantinowa.

Nikogo więc nie zdziwiło, kiedy we wtorek rano media ogłosiły, iż skład Superligi zostanie zwiększony do ośmiu zespołów już po pierwszym etapie gier. Przedstawiciele wszystkich bułgarskich klubów zebrali się w poniedziałek w Warnie i wspólnie uzgodnili, że w gronie najlepszych krajowych zespołów nie może zabraknąć Czerno more Bask. Żeby jednak sprawiedliwości oddać zadość, postanowili zorganizować dodatkowy turniej, w najbliższy weekend w Kazanlaku, z udziałem zespołów z trzecich miejsc w każdej grupie - Czerno more, Montana i Dunaw Ruse. Dwa najlepsze zasilą Superligę.

Bułgarscy działacze nie zapowiedzieli jednak jak będzie wyglądała dalsza droga zespołów, które stworzyły zaplecze ekstraklasy, skupione pod szyldem Wyższej Ligi, a przede wszystkim, co się stanie gdy faworyzowany klub z Burgas również w dodatkowym turnieju "specjalnej szansy” przegra rywalizację....

Komentarze (0)