Mimo to w sobotę po ostatniej piłce przyjmujący AZS-u nie tryskał humorem. - Zabrakło sportowego szczęścia w końcówce 4 seta. Na zagrywkę poszedł Wlazły i zrobił dwa asy. Mariusz jest klasowym zawodnikiem, zawsze stać go na podobną serię i tym razem wydarzyło się to akurat w końcówce spotkania. Natomiast my jesteśmy bardzo źli za tę porażkę, bo czuliśmy, że gramy nieźle. Można było pokusić się o więcej i jesteśmy naprawdę bardzo rozgoryczeni wynikiem spotkania. Wspominając długi przestój w połowie ostatniego seta, Paweł Siezieniewski wzdycha. - Trudno powiedzieć, co się stało. Nasza gra nie jest jeszcze doskonała, choć była ogromna szansa dograć do piątego seta. Taka jest siatkówka, decydują niuanse, ale ciężko się pogodzić, że tym razem to nam się nie udało. Pocieszające i najważniejsze w tym wszystkim jest to, że czujemy, że zespół idzie właściwą drogą. Naprawdę dobrze się rozumiemy, widzimy sens w tym co robimy i gra układa nam się z meczu na mecz coraz lepiej.
Poszukując rezerw w poszczególnych elementach gry, Siezieniewski uważa, że póki co tkwią wszędzie. - Rezerwy są w każdym elemencie, wszystko można poprawić i to staramy się robić na treningach. To dopiero początek sezonu, więc potrzeba jeszcze sporo pracy, ale naprawdę jestem optymistą jeśli chodzi o nasz zespół. Wszystko wygląda coraz lepiej i uważam, że jesteśmy zgraną ekipą.
W pierwszych spotkaniach ligi podstawowym rozgrywającym AZS-u jest Jakub Oczko. Siezieniewski nie uważa, aby to wyraźnie rzutowało na grę zespołu. - Nie mogę powiedzieć, że z kimś gra się lepiej. Zarówno Paweł Zagumny, jak i Kuba Oczko są dobrymi zawodnikami, choć gra jest trochę inna z Pawłem, a nieco inaczej na boisku wygląda to z Jakubem Oczko. Paweł dopiero będzie się wdrażał w kolejne spotkania, bo miał długą przerwę, a Kuba wywiązuje się bardzo dobrze ze swoich zadań.
Kolejnym rywalem olsztyniaków w lidze będzie młody zespół z Częstochowy. Wygląda na to, że w piątek w tej drużynie nastąpił przełom po nie najlepszym początku sezonu. Po dramatycznym spotkaniu wygrała z Treflem Gdańsk na własnym boisku. Na pytanie, czy mimo to olsztyniacy będą się czuli faworytem w akademickich derbach, Siezieniewski nie widzi wyraźnej przewagi swojej drużyny. - Na pewno nie będziemy faworytem. Myślę, że w naszej lidze będzie coraz więcej wyrównanych spotkań, bo jest wiele drużyn prezentujących podobny poziom. Zespół z Częstochowy jest na pewno młody i mało doświadczony, potrzeba im czasu, aby wejść na odpowiedni poziom. Ale z całą pewnością mecz będzie bardzo zacięty, choć oczywiście my zawsze myślimy o wygranej.
Wcześniej, bo już 4 listopada zespół wyjeżdża do Biełgorodu na inaugurację rozgrywek Pucharu CEV. Ławka olsztyńskiej drużyny ze znanych powodów jest dość krótka. W tej sytuacji pogodzenie gry na odpowiednim poziomie w PlusLidze oraz pucharze to spore wyzwanie. Zawsze istnieje pokusa, aby priorytety ustawić przede wszystkim na ligę i rzucić tam większe siły. - Nigdy nie podchodzimy w ten sposób, że coś odpuszczamy - uważa Siezieniewski - Nie ma o tym mowy. Nasz najbliższy rywal, Lokomotiv, jest bardzo utytułowanym i mocnym zespołem, ale nie zmienia to naszego podejścia do tej rywalizacji. Nikt nie wywiera na nas presji, co jest dobre. Po prostu mamy zamiar wyjść na boisko i dobrze zagrać. A jak się to skończy, to się okaże.