Indykpol AZS Olsztyn i AZS Politechnika Warszawska toczą o piąte miejsce na zakończenie sezonu PlusLigi pojedynek równie wymagający co finaliści, czyli do trzech zwycięstw. Po dwóch spotkaniach w hali Urania jest remis i w Warszawie odbędą się na pewno oba spotkania, a może być tak, że do ostatecznego rozstrzygnięcia dojdzie dopiero w piątym meczu w Olsztynie.
Mimo, że na papierze faworytem tego pojedynku był zespół z Warmii, który skończył rundę zasadniczą o 2 miejsca i 7 punktów wyżej niż warszawiacy, to w pierwszych dwóch spotkaniach nie było tego widać. Najpierw mimo prowadzenia 2:0 w setach w pierwszym meczu podopieczni trenera Krzysztofa Stelmacha potrzebowali aż tie breaka, żeby rozpocząć walkę od zwycięstwa, a następnego dnia po również pięciosetowym spotkaniu wygrali warszawiacy.
Podopieczni trenera Jakuba Bednaruka prezentują się pod koniec sezonu lepiej niż przez jego większą część, grają ciekawą, poukładaną siatkówkę i nie popełniają prostych błędów, które wcześniej bywały ich zmorą. Zwłaszcza chimeryczny rozgrywający Juraj Zatko chyba odnalazł jakiś rodzaj równowagi, bo oba spotkania w Olsztynie stały w jego wykonaniu na bardzo wysokim poziomie. Większy problem jest natomiast z pozycją atakującego, bo ani Paweł Adamajtis ani Adrian Gontariu nie zachwycili ostatnio, obaj nie pokazali w Olsztynie poziomu, na który umieli wspiąć się wcześniej. Dlatego, zwłaszcza z piłek sytuacyjnych, sporo w obu spotkaniach punktował młody Artur Szalpuk. I tu jest chyba największy kłopot trenera Jakuba Bednaruka, bo ten utalentowany siatkarz został powołany do reprezentacji juniorów i nie wystąpi w barwach Politechniki w weekendowych meczach. Jeżeli żaden ze stołecznych atakujących nie zagra na przyzwoitym poziomie, to w tej sytuacji każda mocniejsza zagrywka przeciwnika może wywoływać popłoch w warszawskich szeregach.
Odmienna sytuacja jest w zespole przyjezdnych, którzy najlepszą swoją siatkówkę grali raczej jesienią, a końcówka sezonu w ich wykonaniu nie porywa. Nie gra już w ogóle Bartosz Krzysiek, który przeszedł niedawno operację kręgosłupa i rolę rezerwowego atakującego próbuje spełniać młodziutki Patryk Napiórkowski, ściągnięty z Młodej Ligi. Na szczęście dla trenera Krzysztofa Stelmacha w bardzo dobrej dyspozycji jest Grzegorz Szymański, który jak rasowy atakujący w obu meczach wspierał swój zespół skutecznym atakiem i regularną, trudną zagrywką. Problemem olsztyńskiego zespołu jest też po prostu średnia wieku zawodników, którzy pod koniec sezonu mają spadek możliwości fizycznych, zwłaszcza kiedy muszą grać dwie pięciosetówki dzień po dniu. Druga połowa drugiego spotkania to była narastająca dominacja zawodników z Warszawy, dla których słabnący olsztynianie byli już tylko tłem.
Dlatego jeżeli podopieczni trenera Jakuba Bednaruka wygrają w pierwszym meczu na własnej hali, to mają spore szanse zakończyć rywalizację następnego dnia, będąc w wyraźnie lepszej dyspozycji fizycznej od przeciwnika. Ale równie prawdopodobne są wszystkie inne rozwiązania, włącznie z powrotem drużyn na piąty mecz do Olsztyna. Oba zespoły pokazały już, że mają podobne poziomy sportowe, podobnie ograniczone możliwości kadrowe i spotkania między nimi mogą rozstrzygać się w detalach takich jak na przykład lepszy dzień w polu serwisowym jednej z drużyn. Może to być nawet lepszy set w polu serwisowym, akurat ten kluczowy.
AZS Politechnika Warszawska - Indykpol AZS Olsztyn sob 26.04 i nd 27.04, oba mecze o godz. 18.00
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!