Największe rozczarowanie PlusLigi - sezon 2013/2014 w wykonaniu Lotosu Trefla Gdańsk

Lotos Trefl Gdańsk, zespół przymierzany do miejsc 6-7 w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi, zakończył rywalizację na 10. lokacie w tabeli. Zespół z Gdańska okazał się największym rozczarowaniem sezonu.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed sezonem

Lotos Trefl Gdańsk przed sezonem 2013/2014, wyjątkowo wcześnie rozpoczynał rozmowy dotyczące transferów zawodników. Już w połowie maja wiadomo było, iż stery gdańskiego zespołu przejmie Radosław Panas. Były szkoleniowiec AZS-u Olsztyn oraz AZS Politechniki Warszawskiej bardzo szybko starał się skompletować całą drużynę - pod koniec maja w klubie czekano już tylko na podpisy zawodników. Skład Lotosu Trefla opierać się miał na polskich zawodnikach, którzy trenerowi Panasowi byli bardzo dobrze znani. Dlatego też do zespołu dołączyli gracze z Warszawy - Maciej Zajder, Krzysztof Wierzbowski czy Robert Milczarek. Główną gwiazdą i niepisanym liderem drużyny miał zostać jednak reprezentacyjny atakujący, Jakub Jarosz
[ad=rectangle]
Obok doświadczonych zawodników, silnym filarem drużyny mieli być młodzi zawodnicy, którzy w poprzednim sezonie wygrali rozgrywki Młodej Ligi - Przemysław Stępień czy Sławomir Stolc. Trener Panas zapowiadał, że będą oni silnym wzmocnieniem i z pewnością nie pozostaną tylko cieniem dla pierwszej szóstki. W trakcie sezonu jednakże wydawało się, że ich rola jest zdecydowanie mniejsza, niż zakładano przed jego początkiem.

Celem zespołu był spokojny awans do play-offów. To był plan minimum. - Szóste miejsce będzie tym optymalnym, a to, co się uda ugrać więcej będzie wielkim plusem - tak mówił przed sezonem Wierzbowski. Środowisko gdańskiej siatkówki oraz kibice byli przekonani, że w tym sezonie zobaczą kilka naprawdę ciekawych spotkań w Ergo Arenie. Zwłaszcza, jeśli zapowiedzi zawodników były bardzo przekonywujące. - Będziemy takim zespołem, który będzie aspirował do tego, aby urywać punkty tym najlepszym - przekonywał gdański atakujący, Jakub Jarosz. Rzeczywistość jednakże okazała się zupełnie inna.

Sezon jak jazda na kolejce górskiej
 
Początek rozgrywek dla gdańskiego zespołu przedstawiał się w formie sinusoidy - porażka z PGE Skrą Bełchatów, zwycięstwo z Transferem Bydgoszcz , kolejna porażka z Effectorem Kielce. Forma zawodników trenera Panasa wydawała się być bardzo nieustabilizowana.

Punktem przełomowym w trakcie rundy zasadniczej było spotkanie z AZS-em Częstochowa w ERGO Arenie. Dotkliwa i kompromitująca porażka 0:3 w tamtym starciu, zacięła nieco gdańskich siatkarzy. Mimo iż w kolejnym pojedynku w Olsztynie udało się wygrać, i to za 3 punkty, to w kolejnych spotkaniach Lotos Trefl tylko gubił punkty. Mecz z Akademikami z Częstochowy pokazał, że gdańska ekipa nie jest przygotowana dobrze do sezonu i mimo silnej pierwszej szóstki, brakuje wariantów zmian. Lotos Trefl po meczu w Olsztynie odnotował serię 7 porażek z rzędu, zdobywając w nich zaledwie 1 punkt. Dopiero po nowym roku, w zawodników Panasa wstąpił nowy duch.

Nie oznaczało to jednak wielkiej poprawy gry. Liczyło się jednakże to, iż zespół przestał gubić punkty z przeciwnikami, z którymi gdańszczanie powinni wygrywać. Nie miała miejsca jednak sytuacja zapowiadana przez Jarosza i innych zawodników, jakoby Lotos Trefl był zespołem utrudniającym zadanie faworyzowanym przeciwnikom. W meczach z "wielką czwórką", Lotos Trefl nie urwał nawet punktu.

Dlatego też podopieczni trenera Panasa musieli o play-offy walczyć do ostatniego spotkania. Zgubione punkty w Warszawie spowodowały, że awans do najlepszej ósemki rozgrywek PlusLigi nie był zależny wyłącznie od gdańszczan. Oprócz zwycięstwa za 3 punkty z Transferem Bydgoszcz, Lotos Trefl musiał liczyć na korzystny wynik meczu Effectora Kielce z PGE Skrą Bełchatów. Ten okazał się dla gdańszczan niekorzystny i drużyna aspirująca do najlepszej szóstki rozgrywek, musiała grać o miejsce 10.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

[nextpage] Analiza 

Lotos Trefl Gdańsk okazał się z pewnością największym rozczarowaniem PlusLigi. Możliwości personalne i organizacyjne klubu były o wiele większe niż wynik, jaki na końcu osiągnęli zawodnicy. - Wiemy, że zawaliliśmy w trakcie sezonu i nie osiągnęliśmy założonych celów - mówił po ostatnim meczu w sezonie libero Lotosu Trefla, Paweł Rusek. Słowa te najlepiej oddają atmosferę, jaka panowała pod koniec sezonu w Gdańsku. 
[ad=rectangle]
Nie wiadomo jakim usprawiedliwieniem może być fakt, iż gdańscy siatkarze musieli rozgrywać swoje spotkania w 3 halach w trakcie trzech miesięcy. Z powodu lekkoatletycznych mistrzostw świata, hala Ergo była wyłączona z użytkowania na ponad 2 miesiące. Siatkarze musieli więc błąkać się po innych obiektach - sopockiej Hali 100-lecia oraz gdańskiej hali AWFiS. Zawodnikom z pewnością nie ułatwiało to treningów oraz koncentracji na przygotowaniu się do meczu. Z pewnością jednakże nie można tego uznać za główna przyczynę tak słabych wyników, jakie w meczach w Trójmieście osiągali gdańscy siatkarze.

Wiele krytyki pojawiało się także pod adresem samego szkoleniowca. Chodziło głównie o brak odwagi i postawienia na młodych zawodników w trakcie sezonu. To własnie oni pokazali się z bardzo dobrej strony w meczach o 10. miejsce z BBTS-em Bielsko-Biała. Młody rozgrywający, Przemysław Stępień został nawet MVP ostatniego spotkania w fazie play-out.

Bardzo słaby sezon z kolei zaliczył kolega Stępnia na pozycji, Grzegorz Łomacz, którego trener Panas nie zmieniał zbyt często. Wraz z kolejnymi meczami w lidze, widać było coraz większe rozczarowanie i zrezygnowanie wśród zawodników. Brakowało w szeregach gdańskiego klubu lidera, nie tylko punktowego (gdyż takim był niewątpliwie Jarosz - najlepszy punktujący rundy zasadniczej), ale przede wszystkim moralnego, który zmobilizowałby swoich kolegów. - Nie mamy typowego fightera, który powie, że bierze ostatnią piłkę na siebie. Nie mamy takiej osoby. Szkoda, że ten zespół jako lider nie ciągnie, tak jak to sobie zakładaliśmy - mówił pod koniec sezonu przyjmujący gdańszczan, Krzysztof Wierzbowski.

W Lotosie Treflu zawiodło wszystko - trener, zawodnicy. Nikt nie był w stanie przerwać złej passy zespołu, co powodowało coraz to gorsze występy i rozczarowania. Gdański zespół z pewnością ma problemy ze stabilizacją swojej gry i pozycji wśród pozostałych drużyn PlusLigi. Jak na razie klub nie dorównuje pod względem sportowym "wielkiej czwórce". Wręcz przeciwnie - jego poziom w porównaniu z poprzednim sezonem ponownie się obniżył. Organizacyjnie klub ma duży potencjał - wszystko oparte jest na stabilnym budżecie oraz wsparte działaniami marketingowymi. Marka więc zaczyna się kreować, ale jak na razie brakuje tego najważniejszego, wokół czego buduje się wizerunek klubu - wyników sportowych.

Co dalej?

Już połowa maja, pierwsze ważne transfery w PlusLidze za nami, a w Lotosie Treflu jak na razie panuje cisza. Oczywiście giełda transferowa nie śpi i mówi się o osobach, które mają pojawić się w gdańskim klubie w przyszłym sezonie, jednakże jak do tej pory, nie mówi się o transferach oficjalnie.

Wiadomo już od końca sezonu, że ze stanowiskiem szkoleniowca pożegna się Radosław Panas. Kto przejmie stery? Coraz głośniej mówi się o duecie Andrea Anastasi i Andrea Gardini. Są to najczęściej pojawiające się nazwiska, jeśli chodzi o gdański zespół. Inną postacią trenerską, która pojawia się w mediach jest Zoran Gajić. Nie wyklucza się jednak polskiego wariantu.

Prezes klubu, Piotr Należyty, zapowiedział w klubie duże personalne zmiany. Żaden z zawodników nie ma ważnego kontraktu, dlatego też wszystko będzie omawiane od początku. Projekt klubu będzie przedstawiał się zupełnie inaczej. Porzucona będzie także prawdopodobnie opcja skompletowania składu wyłącznie polskiego. - W tym roku mamy duży komfort, bo nie ma już sytuacji, że musimy z kimś zostać, kto niekoniecznie pasuje do naszej koncepcji - mówił prezes gdańskiego klubu po zakończeniu sezonu.

Obok wspomnianego duetu włoskich szkoleniowców, mówi się o Zbigniewie Bartmanie, który miałby podążyć za Anastasim i wzmocnić szeregi Lotosu Trefla. Informacje te jednakże nie są jeszcze potwierdzone.

Mimo tak nieudanego sezonu, gdański klub ma w dalszym ciągu wsparcie od swojego sponsora tytularnego, Grupy LOTOS S.A. Firmie zależy na rozwoju siatkówki i umacnianiu wizerunku w regionie, dlatego też jej wsparcie w przyszłym sezonie będzie przedstawiało się na podobnym poziomie. - Wierzę, że budżet zachowamy na podobnym poziomie, co w tym sezonie, czyli około 6-6,5 milionów złotych - zapewnia prezes Należyty.

Póki co jednakże, z klubu nie napływają żadne oficjalne informacje dotyczące składu zawodniczego i trenerskiego.

Garść statystyk 

Najstarszy i najmłodszy zawodnik: Paweł Rusek (31 lat), Przemysław Stępień (20 lat)
Najwięcej rozegranych setów:
Wojciech Żaliński (74) 
Najwięcej zdobytych punktów:
Jakub Jarosz (374)
Najwięcej asów serwisowych: 
Jakub Jarosz (29)
Najwięcej punktów zdobytych blokiem:
Maciej Zajder (48)
Najlepsze przyjęcie: 
Robert Milczarek (37%)
Średnia frekwencja na trybunach:
1783

Opracowała: Anna Kossabucka

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: