Wojciech Drzyzga dla SportoweFakty.pl: Oceny zostawmy na później

Były reprezentant Polski, a obecnie komentator telewizyjny przyznał po meczu z Łotwą, żeby z wystawieniem not dla trenera Antigi zaczekać do spotkań z poważniejszymi rywalami.

Michał Biegun
Michał Biegun

Patrząc na składy rywali reprezentacji Polski w turnieju eliminacyjnym do mistrzostw Europy we Wrocławiu ciężko znaleźć gwiazdy światowego formatu. Jedynie w drużynie Słowenii występuje kilku zawodników o znanych nazwiskach.

- Rywale są nieco egzotyczni jak na Europę, ale aa szczęście nie gramy z takimi zespołami zbyt często. Dla mnie to nie jest istotne, że nic o nich wiem, bo mogę sobie o tych drużynach poczytać coś w internecie. Najbardziej nurtujące jest to, że nasi siatkarze widzą po raz pierwszy niektórych rywali na oczy. Ta świadomość jak kto gra, kto jak się zachowuje na boisku ułatwia pewne sprawy. Jednak najważniejsza jest w tym wszystkim nasza drużyna i nie patrzmy na to jak grają inni, bo nie powinni nas interesować. Budujemy naszą kadrę od nowa, z nowymi ludźmi, wiemy jaki to jest sezon i presja od początku jest już chyba wysoka. Sądzę, że zawodnicy to udźwigną - powiedział po meczu z Łotwą Wojciech Drzyzga.

Mecze w stolicy województwa dolnośląskiego i za tydzień w Lublanie są spadkiem po nieudanym ubiegłorocznym czempionacie starego kontynentu.

- Wbrew pozorom jeśli skutecznie przejdziemy ten turniej, to paradoksalnie będziemy mogli być wdzięczni Anastasiemu, za porażkę w ubiegłorocznych mistrzostwach Europy. W dzisiejszym systemie gier reprezentacyjnych nie ma zbyt wiele miejsca na sparingi i mecze towarzyskie. Skoro nie chcemy Ligi Światowej tak całkowicie poświęcić na przygotowania, jak kiedyś świadomie zrobił to Daniel Castellani, to mimo wszystko tu we Wrocławiu da się z kim pograć. Na pewno Słoweńcy wydają się być najmocniejszą drużyną - przyznał były siatkarz reprezentacji Polski.
Olimpijczyk z Moskwy wypowiedział się również na temat pracy nowego selekcjonera polskich siatkarzy, Stephana Antigi.

- Wydaje mi się, że Antiga nie będzie się sporo różnił jako trener od tego swojego wizerunku zawodniczego. W meczu z Łotyszami nie było momentów, żeby trzeba było reagować ponad miarę. Taką osobą, która będzie potrafiła krzyknąć na chłopaków będzie chyba Phillippe Blain, to on może brać na siebie jakieś ostrzejsze słowa. Stephane nie wydaje mi się człowiekiem, który używa takich słów. Sposób naturalny bardziej sprzyja kontaktowi. Z ocenami poczekajmy jeszcze trochę czasu - apelował Drzyzga. - W piątek można było już zaobserwować pierwsze rozwiązania taktyczne. Z Łotwą było widać takie elementy jak dojście na trzeciego do bloku, asekuracja nie blokującym i tempo gry. Na rozbudowywanie tych akcji będzie jeszcze czas. Fajnie funkcjonował też pipe i sporo kombinacji ze środkowymi - dodał trzykrotny wicemistrz Europy.

Kolejnymi rywalami Polaków będą Macedończycy i Słoweńcy, a za tydzień rywalizacja przeniesie się do stolicy Słowenii.

- Według mnie ten sześciomeczowy turniej powinniśmy po prostu przejść. Zawodnicy trenują ze sobą dopiero od dwóch tygodni, więc w tak krótkim czasie nie da się jeszcze nic zbudować. Poza tym oni wszyscy są na innym poziomie zmęczenia po sezonie ligowym. Natomiast da się zauważyć, że wszyscy są chętni do pracy i to jest ważne - zakończył wielokrotny medalista mistrzostw kraju w barwach warszawskiej Legii.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Czy Polska zakończy turniej eliminacyjny bez porażki na koncie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×