LŚ, gr. B: Bułgarskie lwy na kolanach

W Sofii gospodarze walczyli o podtrzymanie swoich szans na awans do finału z bardzo mocnymi Serbami. Przegrali i niedzielny mecz z tym samym przeciwnikiem zagrają stojąc już pod ścianą.

W tym artykule dowiesz się o:

Od początku meczu kibice dostali wiele męskiej, twardej walki. Bardzo mocne zagrywki i ciosy w ataku padały z obu stron, a prym oczywiście wiedli obaj atakujący. Dobrym blokiem Bułgarzy odskoczyli nieco przeciwnikowi, ale za chwilę z pomocą tej samej broni Serbowie zniwelowali przewagę. Piękny as serwisowy Dragana Stankovića dał prowadzenie gościom i trener Camillo Placi zdecydował się wziąć pierwszy czas w tym meczu. Niewiele to jednak dało i Serbowie, mimo niskiej skuteczności i błędów w ataku, zwiększali swoją przewagę głównie dzięki trudnej zagrywce. W celu poprawienia przyjęcia trener Placi wprowadził na boisko znanego polskim kibicom Nikołaj Penczewa i dalej walka toczyła się już punkt za punkt z utrzymującą się lekką przewagą gości. W efekcie podopieczni Igora Kolakovica mieli dwie piłki setowe, ale pierwszą piłkę setową obronił ładnym atakiem Wiktor Josifow, a drugą po długiej wymianie skończył Todor Aleksiew na potrójnym bloku. Na niewiele to się zdało, bo w grze na przewagi jednak ostatecznie zwyciężyli przyjezdni.
[ad=rectangle]
Druga odsłona meczu zaczęła się ponownie od wyrównanej walki w tych samych składach. Brakowało skuteczności atakującemu Cwetanowi Sokołowowi, co zawsze jest dużym problemem dla jego drużyny. Po drugiej stronie znacznie lepiej prezentował się Aleksandar Atanasijević, a i jego koledzy coraz bardziej się rozkręcali w ataku. W tej sytuacji przewaga Serbów rosła, bo w polu serwisowym byli od początku lepiej dysponowani. Zawodzącego Sokołowa zmienił Kadankow, który jest drugim atakującym w obliczu kontuzji Miluszewa, na boisku pojawił się także ponownie Nikołaj Penczew. Kiedy Serbowie byli już prawie pewni zwycięstwa w tej odsłonie, na zagrywkę wszedł Wiktor Josifow i Bułgarzy zaczęli odrabiać straty. Jednak Aleksandar Atanasijević w formie jest lekarstwem na każdy kłopot, wziął na siebie ciężar zdobywania punktów w końcówce seta i nie pomylił się ani razu. Seta zakończył atakiem z drugiej linii starszy z braci Nikola Kovacević.

Trzeci set tego spotkania nie miał już żadnej dramaturgii ani historii. Rozluźnieni i coraz lepiej grający Serbowie z łatwością ogrywali Bułgarów w każdym elemencie, szybko zbudowali przewagę i tylko ją powiększali. W zespole prowadzonym przez trenera Placiego brakowało lidera oraz skuteczności w ataku, z czasem zaczęło też brakować wiary w zwycięstwo.

To spotkanie jest trzecim przegranym przez Bułgarów (a grali dotąd tylko u siebie), którzy na razie zdobyli zaledwie punkt w tegorocznych rozgrywkach Ligi Światowej. Drugi mecz z reprezentacją Serbii zagrają w niedzielę, jeżeli w nim również przegrają, to ich szanse na awans do finału staną się iluzoryczne. Podopieczni trenera Kolakovica natomiast na razie kolekcjonują wyłącznie zwycięstwa, to jest trzecie. Pozostałe dwa zespoły w grupie B to Rosja i USA.

Bułgaria - Serbia 0:3 (26:28, 18:25, 13:25)

Bułgaria: Nikołow, Skrimow, Sokołow, Bratojew G., Aleksiew, Josifow, Salparow (libero) oraz Penczew, Kadankow, Bratojew W.

Serbia: Jovovic, Podraszczanin, Stankovic, Kovacevic N., Kovacevic U., Atanasijevic, Majstorovic (libero) oraz Lisinac, Brdovic, Petric

z Sofii, dla SportoweFakty.pl
Ola Piskorska

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (0)