W miniony weekend reprezentacje Kanady i Belgii rozegrały dwa spotkania w Belgii i podzieliły się zwycięstwami (triumf Kanadyjczyków 3:2 i wygrana Belgów 3:1). Oba pojedynki były zacięte, a podopieczni Dominique'a Baeyensa nie raz pokazywali, że są drużyną z charakterem, która potrafi podnieść się z najtrudniejszej sytuacji.
[ad=rectangle]
Biorąc pod uwagę dwa poprzednie meczu obu zespołów, rywalizacja w Kanadzie zapowiadała się ciekawie, a debiutujący w bardzo dobrym stylu w Lidze Światowej Belgowie nie zamierzali się poddawać.
W premierowej odsłonie gospodarze bardzo szybko zaczęli wypracowywać sobie przewagę, podczas gdy ich rywale nie weszli dobrze w spotkanie, cały czas szukając odpowiedniego rytmu w ataku. Natomiast Kanadyjczycy grali zespołowo w ataku, do czego dokładali dobrą grę blokiem, co pozwoliło zanotować im pewne zwycięstwo (25:15).
Podopieczni Glenna Hoaga kontynuowali świetną passę w kolejnej partii, w której ich blok sprawiał wielkie problemy Belgom. Po bardziej wyrównanym secie, w którym w zaciętej końcówce przyjezdni wzmocnili grę w bloku, z prowadzenia w meczu 2:0 mogli cieszyć się Kanadyjczycy (25:21).
Trener Baeyens zdecydował się na zmiany w wyjściowym składzie w trzeciej partii, co przyniosło oczekiwany efekt. Belgowie, między innymi dzięki trudnej zagrywce, wywierali presję na przeciwnikach, którzy jednak z upływem czasu zdołali wrócić do swojego rytmu gry, a zwycięstwo w meczu przypieczętowali asem serwisowym (25:21).
Kanadyjczycy zanotowali pewny triumf i dopisali do swojego konta cenne trzy punkty. W ich grze bardzo dobrze funkcjonował blok (12 punktów w porównaniu do 3 rywali), a także popełnili mało błędów własnych (13 błędów w porównaniu z 21 przeciwników).
- Moja drużyna nie zagrała w tym spotkaniu z taką samą energią, jaką pokazała w poprzednim tygodniu - szczerze przyznał trener Belgów, Dominique Baeyens. Natomiast przyczyny porażki starał się wyjaśnić kapitan reprezentacji. - Trudno było nam wejść w ten mecz. W pierwszym secie wyraźnie odstawaliśmy poziomem gry od rywali. Potem nasza gra nieco się poprawiła, ale nasz serwis i wygrywanie akcji przy zagrywce przeciwników były dalekie od idealnych - tłumaczył Frank Depestele.
Mimo że Glenn Hoag miał zastrzeżenia do gry w polu zagrywki, to Kanadyjczycy mieli wiele powodów do zadowolenia. - Spodziewam się, że nasi rywale zagrają znacznie lepiej w drugim pojedynku. W poprzednim tygodniu, w Belgii, rozegraliśmy dwa bardzo dobre mecze. Obie drużyny potrafią zacięcie walczyć i myślę, że w drugim spotkaniu tej walki nie zabraknie - podkreślił trener Hoag.
Kanada - Belgia 3:0 (25:15, 25:21, 25:21)
Kanada: Perrin (8), Duff (4), Simac (8), Schneider (3), Schmitt (21), Winters (10), Lewis (libero) oraz Van Lankvelt, Sanders, Soonias.
Belgia: Van Den Dries (8), Deroo, Depestele, Verhees (4), Van De Voorde (6), Verhanneman (8), Derkoningen (libero) oraz Coolman (1), Klinkenberg (9), Van Walle (6), Valkiers (2).
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Drugi mecz obu drużyn zostanie rozegrany w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego, początek został zaplanowany na godzinę 2 czasu polskiego.