[color=#000000]Od czasu rewolucji z 1979 roku i proklamowania Islamskiej Republiki Iranu opartej jednocześnie na zasadach demokracji i regułach szariatu, życie kobiet w tym kraju zmieniło się diametralnie w każdym aspekcie. Jednym z przejawów ograniczeń, które dotykają obywatelki Iranu, jest zakazanie im uczestnictwa w wydarzeniach sportowych razem z mężczyznami, w tym przebywania na trybunach. Oficjalnie jest to argumentowane izolowaniem fanek lokalnego sportu od bolączek męskiego środowiska kibicowskiego, czyli wulgarnego języka i aktów agresji, ale wiadomo, że prawdziwe powody wynikają bezpośrednio z polityki Najwyższego Przywódcy, Ali Chamainiego.
Samo w sobie uprawianie sportu przez kobiety jest jak najbardziej dozwolone: choćby w środowisku akademickim tysiące Iranek jest aktywnie zaangażowanych w wiele dyscyplin sportowych, ale paradoksalnie najwięcej kar ze strony irańskiej „policji moralności” spada nie na sportsmenki porzucające hidżab na rzecz strojów z lycry, ale buntowniczki, które ośmielają się wejść na stadion lub halę i tam kibicować swojej reprezentacji.
[ad=rectangle]
Irańskie pasjonatki sportu od lat walczą o prawo do wspierania swoich ulubionych sportowców i przełamanie trwających od lat obostrzeń nakładanych przez państwo wyznaniowe. Jeszcze w 2005 roku, za rządów prezydenta Mohammada Khatamiego przepisy dotyczące obecności kobiet na trybunach były bardziej liberalne i mogły one oglądać na żywo mecze siatkówki, między innymi spotkania Ligi Światowej w 2013 roku, jednak jego następca Mahmud Ahmadineżad powtórnie przywrócił ten specyficzny „zakaz stadionowy”.
Nie trzeba dodawać, że jest on od dłuższego czasu oprotestowywany przez inne siatkarskie federacje, choćby tę włoską. Tamtejsza telewizja prezentowała tłumy irańskich kobiet, które stawiły się w halach w Trieście i Veronie, gdzie w ramach LŚ odbywały się mecze kadry Slobodana Kovaca z Włochami i równocześnie zadała pytanie: dlaczego te same piękne, wierne i oddane fanki siatkówki, które swoim żywiołowym dopingiem wspaniale wzbogacają sportowe widowisko, nie będą miały prawa wstępu na mecze swojej kadry w Teheranie?
[/color]Policja moralności, chroniąca Irańczyków od duchowego zepsucia i postępowania wbrew Koranowi, nie była skora do odpowiedzi, w zamian za to pewnie egzekwowała krajowe regulacje. Przed pierwszym meczem Iran-Brazylia w stołecznej hali Azadi zatrzymano dwunastkę kobiet, która chciała podstępem dostać się na trybuny: część z nich podawała się za przedstawicielki irańskiej agencji prasowej, część w porozumieniu z kibicami przyjezdnych pożyczała od nich koszulki, paszporty, by udawać rodowite Brazylijki, którym gwarantowano bezproblemowe dostanie się do obiektu i uczestnictwo w widowisku.
- Chcę mieć możliwość wejścia na stadion, chcę być dumna ze swojej narodowości i kibicowania swoich drużynom - mówiła w wywiadzie dla francuskich mediów Jila Baniyaqoub, dziennikarska walcząca od lat o prawa kobiety-kibica. Wyjaśnia, że w siedemdziesięcioosobowym tłumie, które bezskutecznie domagał się wejścia na halę Azadi, była przedstawicielka prezydenckiego biura do spraw praw kobiet Sara Ghasempour, ale nawet ona nie została wysłuchana przez policję, tłumacząca się dyrektywami władz Teheranu.
- Jeżeli protesty będą się powtarzać, kolejne mecze będą poważnymi wyzwaniami dla lokalnych władz i ochrony, które będą musiały się bronić przed wieloma rozczarowanymi kobietami - mówiła Baniyagoub i miała rację: przed dwumeczem z kadrą Włoch Al Jazeera donosiła o aresztowaniu małej grupy protestujących przed halą Azadi fanek irańskich siatkarzy i bojowniczek o prawa irańskich kobiet, osadzonych następnie na 6 godzin w areszcie. Incydent był pretekstem do przychylnie rozpatrzonego przez władze Teheranu wniosku głównego komendanta irańskiej policji Esmaila Ahmadi Moghaddama o całkowity zakaz stadionowy dla kobiet na trzy najbliższe mecze siatkarzy. Objął on także wszystkie dziennikarki, którym w trybie natychmiastowym odebrano akredytacje na drugi mecz z Włochami i spotkania z reprezentacją Polski.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Wiceprezydent Iranu, Shahindokht Molaverdi, stanowczo sprzeciwiła się decyzji stołecznych władz i zapowiedziała w rozmowie z agencją IRNA, że podejmie w tej sprawie negocjacje z prezydentem Hasanem Rouhadim. Póki co zostają słowa wsparcia od Mauro Berruto, prezesa włoskiego komitetu olimpijskiego Giovanniego Malago i całej kadry Azzure, której siatkarze wypisali sobie na rękach hasło „Man = Woman” (Mężczyzna = Kobieta), doskonale widoczne podczas transmisji spotkań rozgrywanych w Iranie. I kolejne akty protestu, ale na zdecydowanie większą skalę, tak jak niedawna, spontaniczna akcja miłośniczek futbolu, które miały za nic niezmordowanych policjantów moralności patrolujących Teheran i wybiegły tysiącami na ulice stolicy Iranu, by dopingować wraz z mężczyznami piłkarzy mierzących się w mundialowym boju z Argentyńczykami.