LE siatkarek: Nieprzewidywalne biało-czerwone wracają do gry! - zapowiedź dwumeczu Niemcy - Polska

Podopieczne Piotra Makowskiego po dwóch zupełnie różnych meczach w Płocku, tym razem zmierzą się z zespołem Giovanniego Guidettiego na wyjeździe.

Po tym, jak w miniony weekend w płockiej Orlen Arenie oba zespoły podzieliły się punktami, trudno przewidzieć jakim wynikiem skończyć mogą się przewidziane na sobotę i niedzielę mecze w niemieckim Oldenburgu. [ad=rectangle]
Choć na otwarcie czwartego weekendu z Ligą Europejską kobiet biało-czerwone zebrały od przyjezdnych srogie lanie (trzy szybkie sety i raptem 51 zdobytych punktów) niespełna dobę później zespół Piotra Makowskiego potrafił dźwignąć się z kolan i wygrać rewanż za trzy punkty. Pomimo tego, że niedzielne zwycięstwo reprezentacji Polski nie było tak okazałe, jak niemiecki triumf dzień wcześniej, nasze siatkarki potrafiły pokazać charakter i wolę walki, wracając do gry po przegranym inauguracyjnym secie, a następnie w odrabiając w partii numer cztery sześć punktów straty.

Głównym problemem odmłodzonej przez Makowskiego kadry jest na pewno brak zgrania i doświadczenia. Na szczęście wybranki selekcjonera nie "pękają" i potrafią odwracać losy poszczególnych spotkań (jak miało to już miejsce w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy i wcześniejszych meczach Ligi Europejskiej), a jeśli ta sztuka akurat się nie udała, to zresetować się w ciągu zaledwie kilkunastu godzin, by jak najszybciej zrewanżować się rywalkom za porażkę. - Po tym pierwszym meczu z Niemkami szybko przemyślałyśmy sobie to, co wydarzyło się na boisku. Było to na tyle konkretne, że dzień później mogłyśmy spokojnie, z czystą głową, nie wracając już do tamtej porażki, zagrać nowe spotkanie - próbowała wyjaśnić nam płocką metamorfozę biało-czerwonych reprezentacyjna libero Dorota Medyńska.

Który ze szkoleniowców po dwumeczu w Oldenburgu będzie miał więcej powodów do zadowolenia?
Który ze szkoleniowców po dwumeczu w Oldenburgu będzie miał więcej powodów do zadowolenia?

O ile po bolesnej, sobotniej porażce, Polki zdawały się być rozbite i bezradne, o tyle niedzielne zwycięstwo wciąż pozwala im wierzyć w walkę o medale Ligi Europejskiej. - Wydaje mi się, że tym drugim meczem z Niemkami i wyrównaniem naszego bezpośredniego bilansu na 1:1 doprowadziłyśmy do sytuacji, w której pozostałe dwa spotkania na wyjeździe otwierają nam wszystko. Dołączy do nas jeszcze Kasia Zaroślińska. Na pewno pojawią się kolejne zmiany i większa siła w ataku, dlatego liczymy na dobrą grę. Pozostają nam w głowach dobre akcji z niedzieli, a nie te złe z soboty. Na tym trzeba się skupiać i unikać takich błędów, jakie miały miejsce w pierwszym meczu z reprezentacją Niemiec. Wtedy wszystko było nie tak. Na szczęście role czasami się odwracają - przyznała Klaudia Kaczorowska, która miała spory udział w pokonaniu Niemek.

W ekipie naszych zachodnich sąsiadów występującej w rozgrywkach LE również znajduje się wiele młodych zawodniczek, a włoski opiekun reprezentacji często rotuje składem. Nie zmienia to jednak faktu, że na własnym terenie niemiecka drużyna będzie bardzo groźna. - Na pewno dobrze się przygotujemy na najbliższe spotkania, żeby drugi raz nie popełnić tego samego błędu, co w Płocku. Reprezentacja Polski po wydarzeniach z minionego weekendu zapewne też będzie mądrzejsza i lepiej przygotowana. Spodziewam się ciężkiej przeprawy i meczów na styku. Niezależnie od tego chcemy wygrać oba spotkania i pozostać na pierwszym miejscu w grupie. Mam nadzieję, że pomogą nam w tym nasi kibice - wyznała w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Berit Kauffeldt, niespełna 24-letnia środkowa, która w nowym sezonie reprezentować będzie barwy... Impela Wrocław.

Po ośmiu kolejkach, tabeli grupy B Ligi Europejskiej przewodzą Niemki z 14 punktami. Tyle samo oczek zgromadziły reprezentantki Polski, które mają jednak znacznie gorszy bilans. Do walki o awans do strefy medalowej dość nieoczekiwanie włączyła się Hiszpania, która ma jeden punkt mniej od wspomnianych zespołów, ale zagrała już jedno spotkanie więcej (w piątek 4 lipca ograła zamykającą stawkę Grecję).

Mecze żeńskiej siatkówki już nie raz potwierdzały, że nie zawsze liczą się nazwiska, tytuły czy statystyki. Jeśli do czynników zwyczajowo składających się na nieprzewidywalność rywalizacji kobiet dodamy jeszcze młodość, której przedstawicielki znajdą się po jednej i drugiej stronie siatki, w polsko-niemieckiej rywalizacji w Oldenburgu każdy wynik jest możliwy...

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (0)