LŚ, gr. C: Zacięte spotkania w Sydney i Tampere, popisowy występ Gavina Schmitta

Oba sobotnie mecze dostarczyły wielu emocji, gdyż w obu przypadkach zwycięzcę wyłonił dopiero tie-break. Bardzo dobrze zagrał Gavin Schmitt, który niemal w pojedynkę walczył z Australijczykami.

Gospodarze rozpoczęli pojedynek z wysokiego "C", ich grę napędzał duet Aidan Zingel - Tom Edgar, który miał bardzo duży udział w wypracowaniu kilkupunktowej przewagi. Po drugiej przerwie technicznej Kanadyjczycy wrócili do gry, wykorzystując błędy rywali. Premierową partię przyjezdni wygrali, dzięki świetnej postawie Gavina Schmitta.
[ad=rectangle]
W kolejnej partii Kanadyjczycy kontynuowali swoją skuteczną grę, ale gospodarze zdołali doprowadzić do remisu, a ostatecznie także wygrać drugiego seta. W zaciętej końcówce trzeciej odsłony mocniejsza zagrywka pozwoliła na zwycięstwo podopiecznym Jona Uriarte.

Po wyrównanej walce w czwartym secie Kanadyjczykom udało doprowadzić się do tie-breaka. Trudne serwisy Paula Sandersona utrudniały przyjezdnym grę, co zaowocowało prowadzeniem już na samym początku decydującej odsłony, a w dalszej części seta przyjezdni nie zdołali zagrozić rywalom, którzy pewnie kroczyli do zwycięstwa.

- Gavin Schmitt zagrał świetne spotkanie, był jednym zawodnikiem, który wykazał się regularnością i wysoką skutecznością w ataku. Pozostali siatkarze nie byli w stanie mu dorównać, co na tym poziomie czyni grę czytelną - przyznał trener kanadyjskiej drużyny, Glenn Hoag.

Australia - Kanada 3:2 (25:27, 25:23, 25:20, 21:25, 15:7)

Australia: Zingel (15), Sanderson (16), Edgar (11), White (5), Mote (7), Sukochev (1), Perry (libero) oraz Peacock (1), Walker (4), Douglas-Powell (8), Carroll (17).

Kanada: Sanders (1), Simac (8), Van Lankvelt (7), Schmitt (34), Winters (15), Vigrass (6), Lewis (libero) oraz Duff (4), Soonias (2), Blankenau (2), Marshall (5).

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Belgowie już w piątek zapewnili sobie awans do baraży, których stawką będzie miejsce w turnieju finałowym Ligi Światowej, więc wynik sobotniego spotkania był dla nich sprawą drugorzędną, natomiast Finowie byli pewni, że zakończą rozgrywki na trzecim miejscu w grupie.

Mimo że przez niemal całą premierową odsłonę na prowadzeniu byli gospodarze, to zakończyła się ona zwycięstwem Belgów. W drugiej partii na boisku toczyła się zacięta walka, zwłaszcza w końcówce, w której Finowie najpierw obronili piłkę setową, a potem objęli prowadzenie i za czwartym razem wykorzystali swoją szansę na wygraną. Trzecia partia padła łupem Belgów, którzy byli bliscy zakończenia spotkania w czterech odsłonach, lecz w ostatniej chwili podopieczni Tuomasa Sammelvuo poderwali się do walki i w emocjonujących okolicznościach doprowadzili do tie-breaka, w którym poszli za ciosem i przypieczętowali swój udział w tegorocznej "Światówce" zwycięstwem.

- Jestem dumny z moich podopiecznych, którym udało się zakończyć rozgrywki Ligi Światowej dwoma zwycięstwami - zaznaczył trener Sammelvuo. Z ostatnich grupowych meczów zadowolony był także szkoleniowiec Belgów. - Jestem zadowolony z dwóch ostatnich spotkań, ale nie do końca, bo oba przegraliśmy. To zrozumiałe, że zawodnicy są już myślami przy następnym etapie rozgrywek, czyli barażach o miejsce w turnieju finałowym, ale gdy wyszli na boisko, to pokazali chęć zwycięstwa - powiedział Dominique Baeyens.

Finlandia - Belgia 3:2 (23:25, 29:27, 22:25, 25:23, 15:8)

Finlandia: Esko (3), Siltala (8), Siirilä (14), Sivula (24), Kunnari (18), Lehtonen (6), Kerminen (libero) oraz Tervaportti, Kouki, Mi. Oivanen (13), Ojansivu.

Belgia: Van Den Dries (17), Coolman (12), Verhees (3), Verhanneman (11), Valkiers (3), Lecat (10), Dejonckheere (libero) oraz Tuerlinckx (18), Colson (3), Kruyner.

MiejsceDrużynaMeczePunktyBilans setówBilans punktów
1. Belgia 7:5 25 29:20 1119:1066
2. Kanada 6:5 18 24:20 986:964
3. Finlandia 6:6 16 24:27 1107:1137
4. Australia 4:7 10 18:28 1015:1060

Pierwsza drużyna z grupy C, czyli reprezentacja Belgii, uzyska awans do baraży, których stawką będzie miejsce w turnieju finałowym Ligi Światowej.

Komentarze (0)